6 listopada 2024

loader

„Krzywdy” stanu wojennego

Kierownictwo radzieckie oczekuje zdecydowanych i pilnych działań w walce z kontrrewolucyjną Solidarnością… W istniejącej sytuacji międzynarodowej, jeśli tego kryzysu sami nie rozwiążecie, czeka was nieuchronna wojna domowa lub typowe dla Polaków powstanie. Możliwe, że zginie w niej od 300 do 500 tysięcy waszych obywateli. Wtedy i wy i Zachód poprosicie nas o interwencję i przywrócenie w Polsce spokoju”.
Jan Chyliński

„Nie wykorzystujmy przeszłości jako narzędzia walki. To bardzo niebezpieczne. Wyrządza nieobliczalne szkody wychowawcze, moralne. A najgorsze, że skłóca społeczeństwo, trwoni tak dziś potrzebne – zapał i energię narodu”
gen. Wojciech Jaruzelski

Nikomu nie trzeba wyjaśniać czym jest krzywda, zarówno w wymiarze ludzkim, jak i materialnym, przyrodniczym, często zastępowana określeniami szkoda, strata. Zważywszy na 40 lat, jakie 13 grudnia 2021 roku upłynie od wprowadzenia stanu wojennego, na znaczącą ilość publikacji, opracowań, oficjalnych wystąpień, w tym procesu sądowego Generała i tzw. autorów, warto przypomnieć fakty i wydarzenia, które do tego stanu doprowadziły. Będę o nich pisał w kilku kolejnych publikacjach, licząc- jak dotychczas- na życzliwość Redakcji, w zamieszczaniu ich na łamach Trybuny. Swoistym otwarciem tego umownego cyklu, jest ta publikacja. Akcent szczególny kładę właśnie na „krzywdy”- ofiary, przed którymi nas przestrzegano, a których uniknęliśmy. Pytanie – kto i co, jakimi sposobami do nich prowadziło oraz dzięki komu do nich nie doszło, będzie swoistą nicią, myślą przewodnią tekstów przez cały rok, do grudnia 2021.
Zginie 300-500 tys. obywateli

Przed Plenum KC PZPR, jesienią 1981 r., do Józefa Czyrka, jako szefa MSZ i członka BP, zgłosił się ambasador Polski w Bonn Jan Chyliński (syn Bieruta). Odwiedził go ambasador ZSRR w RFN, Siemionow i odbył z nim długą, poważną rozmowę, oceniając sytuację w Polsce po VIII Zjeździe PZPR- oczywiście z pozycji Moskwy. Na zakończenie, prosił o przekazanie takiej informacji „odpowiedzialnym członkom kierownictwa partii i rządu, że kierownictwo radzieckie oczekuje zdecydowanych i pilnych działań w walce z kontrrewolucyjną Solidarnością. Wasze niezdecydowanie a nawet oczekiwanie, że przed takim zagrożeniem uchroni was radziecka pomoc, są nierealne. W istniejącej sytuacji międzynarodowej, jeśli tego kryzysu sami nie rozwiążecie, czeka was nieuchronna wojna domowa lub typowe dla Polaków powstanie. Możliwe, że zginie w niej od 300 do 500 tysięcy waszych obywateli. Wtedy i wy i Zachód poprosicie nas o interwencję i przywrócenie w Polsce spokoju”. (Józef Czyrek. Rozmowy z synem, Wyd. A. Marszałek, Toruń 2012). Zachęcam Państwa do przeczytania tej, osobliwej rozmowy, do zastanowienia się wyciągnięcia wniosków z dystansu 40 lat dla naszej młodzieży.

Jest to pierwszy dokument dyplomatyczny, zawierający ocenę ówczesnej sytuacji w Polsce i szacunki ofiar, do jakich może dojść w wyniku naszych, polskich błędów. Ostre słowa, stanowcze-„kierownictwo radzieckie oczekuje zdecydowanych i pilnych działań”- u Państwa wywołają wściekłość. Ale radzieccy mówią wprost-„jeśli tego kryzysu sami nie rozwiążecie”, proszę zauważyć, że tym przypominają co władze Polski od kilku miesięcy im mówiły -„sami rozwiążemy problem” (tylko się nie wtrącajcie- to miały „w myśli”, co radzieccy wyczuwali) np. Kania mówił wprost. Nie grożą interwencją, ale ostrzegają, że o nią poprosi ich Zachód. Kiedy, gdy dojdzie do bratobójczej walki między samymi Polakami, będą ofiary, poleje się krew. U tych z Państwa, co wierzą w „ miłosierną opiekę nad nami Zachodu, a USA szczególnie”- mogą się pojawić ostre słowa. Możecie Państwo kląć do woli, tylko przypomnijcie sobie, ujawnione ponad 20 lat temu dokumenty NATO, z których jasno wynika, że nikt tam nie zamierzał w Polsce interweniować, gdyby doszło do bratobójczej walki, NKT. Ktoś może zapytać – dlaczego? Prosta jest odpowiedź- czym mogliby interweniować, jeśli nie wojskiem? Należałoby dla ich wjazdu na teren Polski otworzyć granice, by przejechali przez NRD i CSRS. Załóżmy, że tak by się stało, ZSRR otworzyłby granice i bacznie obserwował. Kto więc by przyjechał- żołnierze USA, W. Brytanii, czy Francji i Niemiec-wątpliwe, gdyż szefowie tych państw wyraźnie ostrzegali, co przedstawię w oddzielnym tekście- Zachód wobec sytuacji w Polsce. Pytam po co-przywieźliby negocjatorów, którzy ubezpieczani przez ich żołnierzy, zaczęli by szukać „chętnych do rozmowy z nimi” o przerwaniu walk. Kto ma tu pewność, że właśnie nie doszłoby do potyczek, walk z polskimi grupami zbrojnymi, które zwróciłyby się przeciwko nim? Szczególnie Niemcom, przypominając lata wojny. A może wierzycie Państwo w otrzeźwiającą „moc słowa pokoju”, jakie głosiłyby do bijących się Polaków RWE, Głos Ameryki, i „misję” burzenia bloku ZSRR „od środka”? itp. Ważne jest pytanie-kiedy nastąpiłby „przyjazd” Zachodu do Polski, co dotąd czyniłyby nasz rząd i Wojsko Polskie? Czy powstałyby władze Solidarności i „jej Wojsko”? To po co wtedy Zachód?

Proszę nieco ochłonąć, wyjść na balkon i porzucić wszelkie iluzje! Proszę wyobraźnię i myślenie przestawić na „inne tory”. Po pierwsze- porozumienie! Władze starały się uzyskać z Solidarnością kompromis- nawet z pomocą Kościoła i Papieża, np. Spotkanie Trzech, co opiszę odrębnie. A czy Solidarność także chciała tego porozumienia, czy ku temu zmierzał jej I Zjazd we wrześniu 1981? Wspólne jest pytanie-na jakich zasadach, warunkach możliwych do przyjęcia dla obu stron – też odpowiem odrębnie. Po drugie- wątpliwe, by Zachód chciał z bronią w ręku interweniować, tracąc nie tylko pewną liczbę żołnierzy, stając się tym wrogiem, dla części Polaków, wikłając się w splot spraw, trudnych do rozwiązania oraz ponosząc tego koszty. Jak długo by to trwało, kto zapewniłby powodzenie tej „operacji” po myśli Solidarności i Zachodu. Ale co szczególnie ważne dla niego -traciłby pozycję mentora, „dobrego wujka” dla Polaków- „ale z daleka”, bez ponoszenia kosztów. Po trzecie- zapewne czekacie Państwo na odpowiedź- czy ZSRR dopuściłby do takiego „wejścia” Zachodu, czy cytowana wyżej informacja nie jest bluffem- tego nawet najstarsi górale nie wiedzą! Czego więc należy się spodziewać. Publikacji „lepiej wiedzących” historyków, którzy plując na władze PRL i ubierając Solidarność w kostium „wolności i patriotyzmu”, walczącej ze „zniewoleniem” władz ZSRR, za cenę krwi Rodaków.
3000 kontrrewolucjonistów.

Czytając fragment informacji Jana Chylińskiego, warto zastanowić się nad oceną- „Wtedy i wy i Zachód poprosicie nas o interwencję”. Odnośnie Zachodu, podsunąłem Państwu wyżej kilka myśli i scenariuszy pod rozwagę. Tu zachęcam do zatrzymania uwagi na pytaniu- czy sami Polacy mogliby poprosić o interwencję ZSRR, rozumiemy, że wojskową? Oczywiście, przecież nie kto inny jak sam Generał prosił o nią, ale radzieccy stanowczo nie chcieli! Skąd to wiadomo? Taką ocenę od wielu lat lansuje grupa historyków z IPN, pokrętnie tłumacząc dyskusję na posiedzeniu BP KC KPZR w dniu 10 grudnia 1981 r. Jej przywołanie i komentarz to osobna, obszerna publikacja. Przedstawię ją Państwu jesienią br., spodziewając się, że będzie to „koronny dowód” publicystów opluwających Generała. Zobaczymy, poczekamy.

Tu natomiast fakt mało znany, choć już go przywoływałem. W książce pt. „Archiwum Mitrochina” (Wyd. Zachodnie, 2004), jest taka informacja- „W czerwcu grupa dziewięciu polskich generałów zwróciła się do KGB z planem usunięcia Jaruzelskiego z uwagi na jego niechęć wprowadzenia stanu wojennego i zastąpienia go przez nowego ministra obrony (prawdopodobnie jeden ze spiskowców), który by aresztował pozostałych członków rządu, przejął kontrolę nad strategicznymi punktami, zatrzymał do 3000 kontrrewolucjonistów, których deportowano by gdzieś do Bloku Radzieckiego… Następnie >zespół akcji< pod kierownictwem ministra obrony >zaapelowałby do reszty Bloku Radzieckiego< o pomoc wojskową aby bronić socjalizmu w PRL”. Co tu Państwo myślą? W pewnym sensie, mógłby podważać wiarygodność ostrzeżenia, jakie przywiózł Jan Chyliński Józefowi Czyrkowi. Zwracam uwagę – oczywiste jest- że „plan generałów” do KGB jako wywiadu ZSRR był ściśle tajny, także wobec władz Polski- byłby odczytany jako ewidentna zdrada, a 9 generałów(nazwiska są znane) niechybnie stanęłoby przed sądem. Ten „plan” mogły wykorzystać władze ZSRR. Była okazja, zbliżał się VIII Zjazd PZPR (lipiec 1981), tzw. beton partyjny czynił znane zabiegi, by odsunąć od władzy Stanisława Kanię, a tym samym tandem Kania-Jaruzelski.

Dlaczego nie skorzystano, wyjaśnienia mogą być dwa. Pierwsze- beton partyjny okazał się za słaby na VIII Zjeździe i radzieccy nie zdecydowali się na „uruchomienie” tego „planu”. Drugie- grupa 9 generałów, jako „rozłamowców” w Wojsku, w ocenie radzieckich okazała się za słaba w sensie ew. poparcia u części kadry. Zaś Generał, jako szef MON i rządu- mimo wielu krytycznych uwag „betonu Kremla”(taki też był) i samego Breżniewa miał w Polsce autorytet i jeszcze dość mocną pozycję, która podlegała wahaniom. To niektórzy piaskowi krytycy mogą eksponować. Jaki stąd wniosek- radzieccy od dłuższego czasu dość wnikliwie rozpoznawali i penetrowali wewnętrzną sytuację w Rządzie, Wojsku, MSW, Partii, także w gospodarce i Solidarności. Mieli dobre, bieżące, rzeczywiste rozeznanie oraz je wykorzystywali do różnych nacisków w rozmowach partyjno-rządowych, nie ujawniając źródła. Mimo upływu 40 lat, temat ten jest wciąż mało znany, choć wiele tajemnic już ujawniono, np. tę o „planie”, dopiero po upadku ZSRR. Patrząc na informację dot. 3000 kontrrewolucjonistów-co dziś, z perspektywy 40 lat można powiedzieć? Że Breżniew i radzieccy, „pozbawili” 3000 naszych, pięknego „zwiedzenia Bloku Radzieckiego” i to na jego koszt! A ile straciła przez to „polityka historyczna”, brak tablic, kamieni wspomnień itp. bo przecież ich cierpieniami i ich rodzin kto chciałby zakłócać „taką sielankę”. Inaczej mówiąc- w tym przypadku Breżniew okazał się„krzywdzicielem” Polaków, i to jakim. Może w chwili wolnego czasu zechcieliby Państwo sporządzić listę tych niedoszłych „turystów”, tak dotkliwie „skrzywdzonych”. Że spośród działaczy Solidarności – tego nie muszę pisać! A może takim pomysłem zaszczepicie uczonych IPN, ku pamięci przyszłych pokoleń. Półtora miliona na 2-3 lata.

Przywołane wyżej dane, pochodzą z różnych źródeł i ocen sprzed stanu wojennego. Są też inne oceny szeroko rozumianego zagrożenia, ale nie zawierają szacunkowych liczb. Stąd dla wielu ogólnikowe, mało wiarygodne, nie przemawiają do wyobraźni. Zaś podane liczby skłaniają do porównań liczby ofiar, strat, np. Powstanie Warszawskie ok. 180-200 tys., zamordowanych w Auschwitz ok. 3 mln.- od kilku lat niektórzy dodają: w tym 1,5 mln. obywateli polskich. Ale są też dane szacunkowe ofiar, czynione wiele lat po stanie wojennym. Oto przykład. Profesor Ryszard Reiff, przed Sejmową Komisją Odpowiedzialności Konstytucyjnej (SKOK), zeznając 4 listopada 1992 r., mówił, „Natomiast wiadomo, co znaczy wkroczenie wojsk radzieckich do Polski. To znaczy ogromna ilość cierpień, to ogromna liczba wywózek, tak, jak z tego małego węgierskiego kraiku, gdzie zginęło 60 tys. osób, ale 300 tys. było wywiezionych. Tu trzeba byłoby wywieźć z półtora miliona na 2-3 lata. Do czasu zanim nowa władza okrzepłaby i można byłoby dawkami tych ludzi zwracać”.(„Sąd nad autorami”…s.57) Proszę zwrócić uwagę- wywieść półtora miliona na 2-3 lata. To mało? Kto zapewniłby, że tylko tyle, na taki czas, czy wróciliby wszyscy? Czy „nowa władza”, przychylna ZSRR chciałaby o nich, „kontrrewolucjonistów”- nie zapominajmy tego- upomnieć się, a po co? Profesor w nocy 12-13 grudnia jako członek Rady Państwa był przeciw decyzji o stanie wojennym. Z biegiem czasu zmieniał – nie tylko on- optykę widzenia stanu wojennego.

Nasuwa się oczywiste pytanie. Kogo by wywożono? Tylko dla ślepych i głuchych nie jest wiadome, że „właściwe służby” ZSRR, CSRS i NRD, penetrujące Polskę miały sporządzone listy proskrypcyjne, kogo- działaczy i aktywistów Solidarności, by na sygnał zabrać delikwenta na „zwiedzanie Syberii”, czy innych, zapewne ciekawych miejsc. Ktoś zapyta, gdzie te listy są? W archiwach tych służb, głęboko ukryte. Rąbek tajemnicy STASI został uchylony po rozwiązaniu NRD. Powiedzmy wprost- są w IPN, gdyż niektóre komórki SB także je sporządzały. Nie udajmy więc naiwnych, swego rodzaju „historycznych dziewic”. Znacie Państwo taką wagę i historyka, który chciałby zrozumieć, wyważyć, porównać cierpienia tych wywiezionych ludzi i ich rodzin? Gdybyście Państwo mieli trudności z wyrobieniem sobie własnego zadania o sile bólu, rozpaczy konkretnych ludzi, może osobiście znanych, poddaję pod rozwagę „argumentację” Zbigniewa Bujaka. Zeznając 25 kwietnia 1995 r. jako świadek przed SKOK (czyli 12 lat po stanie wojennym – moje, G.Z) stwierdził, wręcz: „Nawet, gdyby nastąpiła interwencja sowiecka, to oczywiście byłaby ona złem. Lecz, czy oznaczałoby to koniec państwa, koniec narodu? Nie takie rzeczy narody przeżyły”. I dalej – „czy po 1956 r. zniknął naród węgierski i państwo węgierskie? Nie, nie zniknęło. Czy po 1968 r. zniknęła Czechosłowacja?”. Prawda, że proste to jak konstrukcja cepa, w myśleniu tego- wydaje się rozsądnego działacza Solidarności. Tym razem w roli ewidentnych „krzywdzicieli” wystąpiła Rada Państwa, wprowadzając stan wojenny i Generał, ogłaszając tę decyzję. Co najmniej 3 miliony ofiar Kolejny przykład przewidywanych strat, ofiar Polaków.

Czechosłowacki gen. Stanisław Prochazka, udzielając „Polityce” wywiadu (15.09.1990), czyli prawie 20 lat po stanie wojennym- oceniał, że w Polsce w wyniku interwencji doszłoby do starć na wielką skalę i „należało się liczyć z co najmniej 3 milionami ofiar, w tym również, oczywiście, wśród półmilionowych sił interwencyjnych”. Powtórzcie Państwo głośno i dobitnie – co najmniej 3 mln ! Wielu polityków i wojskowych tę wypowiedź pomija. Jedni, jako przesadzoną, mało realną, wręcz niedorzeczną, inni po prostu jako nie wygodną. Pójdę „pod prąd”, zachęcając Czytelników do zastanowienia się nad pewnym rozsądnym prawdopodobieństwem tej liczby. Po pierwsze – gen. Prochazka jest osobą wojskową, pamiętał interwencję zbrojną wojsk Układu Warszawskiego (1968) w CSRS. Obyło się bez „rozległego” rozlewu krwi-armia i ludność nie stawiały oporu. Znał on poziom wyszkolenia Wojska Polskiego, poczucie patriotyzmu, honoru, godności i dumy Polaków. Doskonale wiedział, że polscy żołnierze nie staliby bezczynnie. Po drugie- Nie mógł mieć chyba wątpliwości, że bez względu na wewnętrzne animozje i urazy – wszyscy wraz z Wojskiem staną do walki. Wkraczające wojska Układu Warszawskiego, bez względu na polityczne deklaracje najprawdopodobniej nowego kierownictwa partyjno- państwowego, które mogłoby „poprosić o pomoc”, czy „pokojowe, braterskie” zapewnienia tych wojsk – potraktowane zostałyby wrogo, a przynajmniej bardzo nieufnie. Nie można wykluczyć, iż wprowadziłoby to pewną skalę dezorientacji wśród ludności i Wojska. Generalnie nastąpiłyby jednocześnie dwa wzajemnie podsycające się potężne wybuchy – nienawiści do sojuszniczych wojsk, traktowanych jak agresorzy oraz patriotyzmu. Przecież romantyzm powstań narodowych i walk niepodległościowych tkwi w każdym z nas. Skutek – natychmiastowe podjęcie walki i nieobliczalne ofiary. Po trzecie – kto powiedział, obliczył, jak długo trwałaby ta interwencja? Wojsko zapewne walczyłoby do całkowitego zniszczenia lub zużycia amunicji. Chyba, że ze strony Zachodu bardzo szybko nastąpiłyby kroki mediacyjne, na tyle skuteczne by przerwać walki. Jest pewne, że Watykan, że Papież-Polak zareagowałby natychmiast!- z jakim skutkiem?

Natomiast ludność cywilna, młodzież i rozbite, rozproszone jednostki wojskowe walczyliby długo – mamy bogate doświadczenia partyzanckie – obficie płacąc krwią. Kto w takiej sytuacji chciałby prognozować wysokość strat i podważać kalkulacje gen. Prochazki? Warianty politycznego zakończenia takiej interwencji każdy może sobie wyobrazić. I każdy będzie miał rację, kierując się racjonalną oceną sytuacji, wyobrażając sobie wizje jej zakończenia, ze skutkami- strat ludzkich i materialnych. A teraz kwestia – dla kogo liczba 3 mln. ofiar (bez względu na stopień zawyżenia) jest bardzo nie„na rękę”, nie wygodna. Dla całej opozycji, nie tylko ekstremy Solidarności, doradców i ekspertów, gdyż ofiary obciążyłyby jej sumienie. Współwinnym byłby konserwatywny krąg partii i władzy. Nie ulega wątpliwości, że ocalała opozycja obarczyłaby odpowiedzialnością Rząd, osobiście Generała, za nieudolną politykę i doprowadzenie do tak ogromnych ofiar. Nie znam natomiast przypadku, by tą liczbą ofiar – nawet przesadną, posłużył się Generał, a przecież ją znał, pochodziła z obcego źródła, pokazywała Polakom przed jaką gehenną uchronił Naród. Postawmy zatem pytanie – gdzie skumulowałyby się te 3 mln. ofiar? Głównie w miastach, wielkich miejsko-przemysłowych aglomeracjach, wokół których i w których toczyłyby się główne walki obronne, a później działania partyzanckie. Proszę więc według własnego uznania określić jakie liczebnie straty osobowe mogłyby ponieść dla przykładu Warszawa, Trójmiasto, Szczecin, Poznań, Kraków, Katowice i aglomeracja śląska.

Proszę więc, by Czytelnicy rozejrzeli się wokół siebie, miejsca zamieszkania i zechcieli oczami wyobraźni zobaczyć zniszczone ulice, kwartały budynków-w nich ludzkie pamiątki, dobytek, dobra kultury, infrastruktura przemysłowa i komunikacyjna. Na jakim poziomie społecznym, gospodarczym, politycznym bylibyśmy dziś, 40 lat później? Niech każdy Czytelnik spróbuje wskazać imiennie, kto z jego Rodziny, bliskich, znajomych, mógłby wówczas zginąć. Niech pomyśli i logicznie wyjaśni młodzieży, jakiej hekatomby-dzięki Generałowi i milionom Polaków, uniknęliśmy. W 1981 r. Generał nie był sam! Na zakończenie. Od pewnego czasu spotykam się z uwagami, że pomijam, nawet lekceważę krytycznych historyków związanych z b. Solidarnością, co zdaniem części Państwa nosi znamiona ukrywania takich ocen, a stąd próby „obrony” stanu wojennego i Generała. Faktycznie, nie nawiązuję do tych uczonych. Proszę, by Państwo sami ocenili rzetelność naukową i wiarygodność oceny prof. Jerzego Eislera. W książce „Siedmiu wspaniałych” pisze- „Należy jednak wyraźnie podkreślić, iż nie zależnie od tego, czy generał Jaruzelski był wtedy wprowadzony w radzieckie plany wobec Polski, czy nie był, faktem pozostaje, że głównymi beneficjentami realizowanego polskimi rękoma stanu wojennego mieli być i byli przede wszystkim gospodarze Kremla. Chodziło przede wszystkim o to, >żeby porządek zapanował w Warszawie<. Skoro bunt Polaków spacyfikowali sami Polacy, Sowieci nie testowali w Polsce scenariusza wypróbowanego już w 1956 r. na Węgrzech i 12 lat później w Czechosłowacji. Realizowany polskimi siłami stan wojenny – nie zależnie od intencji jego autorów- wychodził więc tym oczekiwaniom naprzeciw. W Warszawie zapanował tak oczekiwany przez Kreml porządek, co nie kosztowało Związku Radzieckiego nie tylko ani kropli krwi, ale nawet ani kropli paliwa pochodzącego z własnych zapasów”. Książka została wydana w 2014 r., czyli 33 lata po stanie wojennym. Autor rozmawiał z Generałem, kilka razy byłem świadkiem.

Proszę, by Państwo jeszcze raz przeczytali uważnie, zwrócili uwagę na logikę wywodu i odpowiedzieli na pytania – ile kropli krwi zapłaciliby Polacy, za kroplę krwi ZSRR? Kto byłby beneficjentem i jakim kosztem, gdyby ZSRR testował w Polsce scenariusz węgierski (proszę sięgnąć do wypowiedzi prof. Reiffa) i CSRS. Czujecie się dobrze- gratuluję! Może zechcecie Państwo w eleganckich słowach publicznie skomentować, wyjaśnić młodzieży zawiłości „światłych myśli i ocen” Profesora. Oszczędzam moje zdrowie po przeczytaniu dzieła tego „uczonego”. Dlatego serdecznie zachęcam Państwa do zapamiętania sentencji Generała – „Nie wykorzystujmy przeszłości jako narzędzia walki. To bardzo niebezpieczne. Wyrządza nieobliczalne szkody wychowawcze, moralne. A najgorsze, że skłóca społeczeństwo, trwoni tak dziś potrzebne – zapał i energię narodu”. Unikajmy treści zaprawionych jadem nienawiści, przez cały ten rok, by nie nabawić się następnego wirusa wrogości-może być nieuleczalny, głównie dla młodzieży.

Gabriel Zmarzliński

Poprzedni

A niech się zagryzą

Następny

Unia Europejska, szczepionki i lewica

Zostaw komentarz