6 listopada 2024

loader

Mamy was wszystkich za nic!

Rafał Trzaskowski zatrzymał didżejski set w klubie i przez trzy dni rządowa telewizja miała używanie. I kiedy wszyscy sądzili, że nic gorszego Polski już nie spotka, PiS przypomniał o swoim istnieniu. Niestety.

Rodacy! Nadejszła wiekopomna chwila; o tym dniu Wasze dzieci i wnuczęta będą się uczyć z książek do historii, o ile oczywiście nie napisze ich pisowski historyk. 16 września dobra zmiana przeszła samą siebie w bezczelności i przez aklamację zwyciężyła w ogólnopolskim konkursie plucia ludziom w twarz. Projekt wniesiony przez posłów PiS, zakłada m.in. uzupełnienie przepisów tzw. tarczy antykryzysowej 2.0 o następujący zapis: „nie popełnia przestępstwa, kto w celu przeciwdziałania COVID-19 narusza obowiązki służbowe lub obowiązujące przepisy, jeżeli działa w interesie społecznym i bez naruszenia tych obowiązków lub przepisów podjęte działanie nie byłoby możliwe lub byłoby istotnie utrudnione”.

Różne rzeczy polski Sejm widział przez dwie ostatnie kadencje; za śp. Leppera też działy się cuda-wianki, ale takiej akcji nikt jeszcze nie miał śmiałości przeprowadzić. I do tego w biały dzień. Pod osłoną nocy towarzystwo miało już jako takie doświadczenie z łamaniem kręgosłupów i konstytucji, ale żeby tak za dnia, kiedy wszyscy widzą? Chociaż, z drugiej strony, nawet jakby po tym wszystkim opozycja za bardzo gardłowała a w sondażach dobrej zmianie tąpnęło, zawsze można głosowanie unieważnić, o czym mieliśmy już okazję się przekonać na początku kadencji i marszałkowania marszałkini Witek.

Teraz już wiem na pewno: oni naprawdę mają nas za idiotów. Jeśli ktoś chce wprowadzać podobne zapisy do polskiego prawa, robi to nie po to, żeby ułatwić urzędnikowi, który pracuje w małej gminie, uchronienie rodzinnej firmy przed bankructwem. W imię bowiem tych zapisów, i, co ma się rozumieć, odpowiedniej argumentacji przed sądem którą ten podzieli, nie popełni przestępstwa pracownik administracji, który odstąpi od czynności, żeby nie dać zdechnąć z głodu sklepikarzowi, gospodarującemu na miejskim gruncie i nie ma z czego opłacić podatku od nieruchomości. Trudno mi jednak wyobrazić sobie podobne postawy pośród kasty urzędniczej, zwłaszcza w administracji skarbowej, choć bardzo chciałbym się mylić.

Zapis cytowany wyżej, to nic innego jak prezent władzy dla ludzi władzy, konkretnie dla dwóch jej najdostojniejszych wyrośli: ministra Jacka i eksministra Łukasza. Pierwszy może beknąć i to grubo, za przewalenie 70 milionów za damski członek. Wyrok sądu administracyjnego w Warszawie dał asumpt do tego, żeby wziąć się za przewał z kopertowymi wyborami. Ale, w związku z tym, że wchodzi w życie ustawa o tarczy a wraz z nią zwalnia się urzędnika z odpowiedzialności za łamanie prawa, jeśli robi to w imię świętej racji ojczyźnianej, a tak przecież było w wypadku Sasina, to i nie ma sprawy. Podobnie z Szumowskim i jego respiratorami, których nikt do dziś nie widział. Dajmy na to, że kiedyś, kiedy nadarzy się okazja, ktoś weźmie się i za ten wałek. Głupio tak zostawić swoich chłopców bez broni na placu boju. Przyszykowano więc im szalupę ratunkową, którą mogą się bezpiecznie ewakuować do mysiej dziury, albo dokąd im się zamarzy. Choćby do Hiszpanii, jeśli tylko wznowią loty. A jak nie wznowią, to przecież nic wielkiego się nie stanie. Nawet jak się ktoś poskarży, że decyzja nie miała żadnego, merytorycznego uzasadnienia, zawsze będzie można powiedzieć, że rządowy pełnomocnik działa może i wbrew obowiązującym przepisom, ale epidemia covid-19 spowodowała, że przesunęły mu się granice trzeźwego myślenia i źle ocenił sytuację, a przy obecnym prawodawstwie ukarać go nie sposób. Genialne w swojej prostocie. Tylko pomroczność jasna może konkurować.

Jarek Ważny

Poprzedni

Religia jako spoiwo polskiej sceny politycznej

Następny

Coming out biskupa

Zostaw komentarz