Już 10 lat temu OPZZ udało się zebrać 700 tys. podpisów pod inicjatywą wprowadzenia emerytur stażowych. Władze nie były jednak zainteresowane. Teraz pomysł wprowadza do debaty przed wyborami prezydenckimi Robert Biedroń.
Na konferencji prasowej w warszawskiej siedzibie OPZZ, ramię w ramię z przewodniczącym centrali Andrzejem Radzikowskim, Biedroń zaprezentował założenia projektu.
Gwarancja dla pracowników
– Chcemy, aby emerytury stażowe były wypłacane kobietom po 55. roku życia i mężczyznom po 60. roku życia – powiedział kandydat Lewicy na prezydenta. Zaznaczył równocześnie, że z tym postulatem logicznie wiąże się drugi, od dawna obecny w programie Lewicy: podniesienie emerytury minimalnej do poziomu 1600 zł netto, zaś minimalnej renty – do poziomu 1200 zł netto.
Projekt ustawy wprowadzającej emerytury stażowe został już złożony w Sejmie. Zakłada nabywanie przez kobiety prawa do emerytury po przepracowaniu 35 lat oraz przez mężczyzn z 40-letnim stażem. – Emerytury stażowe doprowadzą do tego, że wiele osób, szczególnie wykonujących trudne zawody fizyczne, będzie miało gwarancję przejścia w odpowiednim czasie na wypracowaną, na godnie zarobioną emeryturę – podkreślił Biedroń.
OPZZ podkreśla, że rozwiązanie takie bardzo pomoże ludziom, którzy zaczęli swoją aktywność zawodową bardzo wcześniej. Eksperci centrali przekonują także, że emerytury stażowe przełożą się na promowanie umów o pracę zamiast osławionych „śmieciówek”, pomogą zmniejszyć skalę szarej strefy, a pracownikom dadzą większe poczucie, że na starość nie popadną w ubóstwo.
Nie trzeba będzie dopłacać
Zaznacza również, że projekt nie naraża budżetu na szwank. – Emerytury stażowe nie powodują dodatkowych kosztów dla Funduszu Ubezpieczeń Społecznych, a jedynie ich inne rozłożenie w czasie. W pierwszych latach ich obowiązywania wydatki zwiększyłyby się, by następnie zmaleć – czytamy na stronie Porozumienia. OPZZ argumentuje, że przy tak długiej aktywności na rynku pracy zatrudniony spokojnie zgromadzi składki pozwalające na wypłacenie emerytury minimalnej.
Przewodniczący Andrzej Radzikowski podczas wspólnej z Biedroniem konferencji podkreślał, że pieniądze, z których są wypłacane emerytury, pochodzą z wpłat pracowników i sprawiedliwie będzie dać im możliwość zdecydowania, kiedy chcą te pieniądze przeznaczyć dla siebie.
Pod koniec lutego media informowały, że prezydent Duda, który wcześniej sugerował, iż sprzyja podobnym rozwiązaniom, wycofał się z tego. Powodem miał być brak entuzjazmu dla pomysłu w rządzie. Wbrew argumentom związkowców ludzie Morawieckiego uważają ich projekt za zbyt kosztowny.