CD33 6.12.2001 warszawa gen.wojciech jaruzelski fot.witold rozbicki
„W ówczesnych realiach, a zwłaszcza uwarunkowaniach międzynarodowych doszliśmy do krawędzi. Solidarność- na drodze daleko idących aspiracji i roszczeń oraz żywiołowego buntu zahamować nie potrafiła. Władza – poza rubież częściowo zmodyfikowanych pryncypiów ustrojowych oraz bezpieczeństwa zewnętrznego, cofnąć się nie mogła. Języka autentycznego dialogu politycznego nie udało się więc stworzyć. Poziom obustronnej niechęci, nawet wrogości narastał”.
gen. Wojciech Jaruzelski
Nie mam wątpliwości, że poprzedni tekst „Odpowiedzialność Solidarności” (DT. 24-25 listopada 2021) większość Państwa oceniła jako „jednostronnie krytyczny” wobec Solidarności. Być może wielu „paliła złość”, gdyż nie znaleźli słowa, co „dobrego zrobiła” Solidarność w 1981 r. Na Państwa uczulenie, wyrosłe głównie na gruncie osobistych przeżyć i doznań jako członków tej „formacji”, odpowiem jednym zdaniem. Zamiast strajku generalnego był 2-godzinny w marcu i zrezygnowano w sierpniu z „marszu gwiaździstego”- nie z rozsądku władz Związku, ale naporu „dołów członkowskich”. Znacie Państwo inne, rozsądne decyzje, będące chęcią porozumienia z władzą – proszę, przypomnijcie na łamach Trybuny, Pan Sekretarz Redakcji czeka! Dla Państwa zachęty – na poważnie! – taka ciekawostka. Rząd podjął uchwałę nr 199 by zachęcić górników do dodatkowej pracy w wolne soboty. Lech Wałęsa, na spotkaniu z górnikami kopalni „Katowice” powiedział – „Cieszę się, że zrozumieliście, co mówiłem kiedyś, że walka dopiero się zaczęła. Rząd mówił, że sytuacja jest ciężka, a Solidarność tylko blokuje, więc wyszliśmy z apelem o dodatkową pracę w osiem sobót. Podrzuciliśmy rządowi gówno, z którym nie wiedział co zrobić. Teraz rząd nam to gówno odrzucił. Daje pieniądze a Solidarność znowu blokuje. Zastanówmy się, jak znów to gówno odrzucić. Zastanówmy się jak przechytrzyć rząd”. („Stan wojenny”. Dlaczego”, rozdz. „Uwaga nadchodzi”, s.286). Oceńcie Państwo sami, tę „mądrość etapu” i skalę odpowiedzialności Kierownictwa Związku.
Tu koncentruję się na odpowiedzialności władzy. Dla Solidarności jak i władzy, głównie w latach 1980-81 wyraźnym i wspólnym mianownikiem, podłożem, fundamentem działania było położenie geograficzne Polski, nasze doświadczenia historyczne i uwarunkowania polityczno – militarne po II-ej wojnie światowej. Oto one, tytułem pewnego przypomnienia i wprowadzenia.
Wnioski dla Solidarności i władzy
Pierwszy-Wiedza z zakresu geografii i historii wyniesiona ze szkoły podstawowej i średniej, każdej Polce i każdemu Polakowi pozwala bez błędu powiedzieć, że główna część terytorium Polski – przyjmując z dozą uogólnienia- przez ponad 1000 lat mieści się między Odrą a Bugiem, między Karpatami a Bałtykiem. Polska leży w tym samym miejscu Europy. Nie było w jej Historii i nie ma żadnych ani „widoków”, ani sił, ani ideologii, która „przeniosłaby” ją w inne „geograficznie szczęśliwe” miejsce świata. To należało wiedzieć i rozumieć, respektować fakt z „jakimi sąsiadami” żyła na przestrzeni dziejów i przyszło nam graniczyć, współpracować politycznie, gospodarczo po 1945 r. Generał często mówił, że nie żyjemy na bezludnej wyspie, musimy liczyć się z sąsiadami. Kto w Kierownictwie Solidarności to wiedział, brał pod uwagę?
Drugi –już podczas trwania II-ej wojny światowej (patrz: Teheran, Jałta) i po zakończeniu – Zachód (USA, Anglia), świadomie zakładał powojenny podział świata na strefy wpływów. Nie kto inny a Zachód -USA i Anglia słowami Churchilla 5 marca 1946 r. w Fulton (tu przemawiał), zaciągnął „żelazną kurtynę” na Odrze, od Bałtyku po Triest. Czyje interesy tak obrazowo wyrażał, kto powie że Polski? Kto zaprzeczy, że dosłownie oddał nie tylko Polskę pod polityczne władanie Moskwy? Jeśli komuś nie w smak, co piszę, proszę głośno przypomnieć i publicznie opowiedzieć jak wielkimi i do tego „rzewnymi łzami” płakano właśnie na Zachodzie, w USA, Anglii, gdy pod władzą Stalina zniknęły z mapy Europy państwa – Litwa, Łotwa, Estonia, Białoruś, Ukraina, stając się republikami radzieckimi. Historia Polski, w tym lata zaborów sprawiły, że nie zostaliśmy 17 republiką radziecką. Czy nie warto – z dystansu czasu – zastanowić się jaki kształt terytorialny miałaby ta „polska gęś” bez Ziem Zachodnich? Że Polska pozostanie w strefie ZSRR- zrobił to świadomie we własnym, Zachodu interesie, a nie Stalina! Zachód nas nie chciał- wreszcie trzeba pojąć te fakty. Już wtedy, w 1945 r. Zachód i ZSRR- są dokumenty archiwalne, naukowe opracowania- liczył, że mogą to być „strefy antagonistyczne”, a nie tylko przyjaznej, życzliwej współpracy. Czas pokazał, że tak się stało. „Hasłowe” przykłady: sprawa Berlina, jątrzenie „otwartą sprawą” polskiej granicy zachodniej, Węgry 1956 r., CSRS 1968 -nie zapominając o ofiarach. Właśnie w rozumieniu sensu „strefy antagonistycznej”, tkwi „tajemnica” naszej suwerenności, zakresu możliwości działań władzy, a głównie żądań Solidarności. To także „tajemnica” bezpieczeństwa ówczesnej Polski, w tym- podkreślam – także Solidarności, czego do dziś nie może zrozumieć wielu jej domorosłych apologetów i „uczonych”. A jak ta sprawa jest przestawiana młodzieży szkolnej? -zainteresujcie się Rodzice i powiedzcie jej.
Trzeci-Skutkiem tego „podziału na strefy”, właśnie ZSRR był faktycznym gwarantem zachodniej granicy, którą Stalin „ustalił” w Poczdamie, choć Churchill martwił się, że „Polska gęś padnie z nie strawności”. ZSRR dyktował „kształt ustroju” polityczno- gospodarczego w szczególności, z kierowniczą rolą partii na czele! Szczególnie z tym faktem – każdy rząd, partia, organizacja polityczna, społeczna, związek zawodowy musiały się liczyć, uwzględniać w założeniach, programach politycznych i głównie respektować. Tu akcentuję praktyczne znaczenie słowa „musiały”- czy się to podoba, czy nie! Lekceważenie mogło kosztować życie wielu ludzi, co pokazały przykłady – powtórzę- NRD, Węgier, CSRS;
Czwarty– my, Polska i Polacy, zostaliśmy politycznie zmuszeni dostrzegać i respektować konsekwencje geograficznego i politycznego położenia po 1945 r. Nikt nas – jako całego Narodu – nie pytał o zdanie! A uszczypliwość adresowana do rządu londyńskiego za zmarnowanie możliwości ułożenia – z pomocą Zachodu – równoprawnych stosunków ze wschodnim sąsiadem ma uzasadnienie w faktach, choć dominuje dziś „inna narracja”. Czy w ten sposób nie pomogli Stalinowi uczynić Polskę „zakładnikami Kremla”? Politycy, a naukowcy- historycy powinni znać książkę prof. Zbigniewa Brzezińskiego „Jedność i konflikty” (Londyn, 1964r.), w której tak m.in. ocenia nasze ówczesne położenie: „Wrodzy wobec komunizmu i Rosji Polacy nie powinni zapominać, co znaczyłaby Polska w ramach przymierza zachodniego. Zajmowałaby w skali świata miejsce po Ameryce, Niemczech, Francji, Italii i wielu innych państwach. Z uwagi na podstawowe znaczenie Niemców dla Ameryki, byłaby przegrana w jakimkolwiek konflikcie polsko-niemieckim. W obozie socjalistycznym proporcje są odwrotne. Polska jest największą demokracją ludową, trzecią po Związku Radzieckim i Chinach, a drugą w Europie”. Kto może udowodnić, że ta ocena straciła na aktualności w 1980-1981 r.? Że tej „demokracji ludowej”- ułomnej, Solidarność nie chciała szanować- to bezsporny fakt. Ale respektu dla niej wymagała polska racja stanu w pierwszej kolejności. To wynikało z naszego położenia geograficznego, a stąd naszego znaczenia w bloku wschodnim. Przez ten pryzmat Moskwa, Berlin i Praga oceniały polskie władze. Jest to szczególnie widoczne po I Zjeździe Solidarności i jego „Posłaniu”. Pan prof. Jerzy Wiatr w rozmowie „O Wojciechu Jaruzelskim i o Polsce” wspomina, że w 1958 r. poznał Zbigniewa Brzezińskiego, który ówczesną sytuację w Polsce- rok 1958- oceniał tak, „dla niego najważniejsze jest nie to, czy w Polsce rządzą komuniści, lecz to, czy władze polskie robią co można, dla zmniejszenia zależności od Moskwy. Właśnie „zmniejszenia” a nie odrzucenia, gdyż Zbig. (tak nazywany w USA) był twardym realistą i rozumiał, jakie dla Polski miał konsekwencje ówczesny podział świata na strefy wpływu wielkich mocarstw.” Ja zwrócę uwagę na zwrot – „co można”, stawiając go jako pytanie dla Kierownictwa i doradców Solidarności w odniesieniu nie tylko do roku 1958, ale lat późniejszych -1968 (Praska Wiosna) i właśnie 1981 r. Bo „co można” było zrobić w 1980-81 r. władza wiedziała dobrze i tą wiedzą przed Sybirem ustrzegła Solidarność, Polaków przed bratobójczą walką i cierpieniem. Czas wreszcie „otworzyć oczy” i to zrozumieć – może 40 rocznica stanu wojennego skłoni też do „myślenia Historią”.
Zbigniew Brzeziński otrzymując 12 maja 2006 od „Gazety Wyborczej” tytuł „Człowieka Roku”, na pytanie o wykorzystanie przez Polskę obecnie „optymalnej sytuacji międzynarodowej” – odpowiedział: „Polska nie jest na Księżycu, ale między Odrą, Nysą i Bugiem. Polska jest, ale bez przesady, do pewnego stopnia, sojusznikiem Ameryki, ale nie jest jej sąsiadem”. Wystarczy?
Przepraszam wszystkich, dla których powyższe skrótowe wywody są oczywiste. Ale proszę jednocześnie „wszystkich innych” o uważne wczytanie się w ich sens. Mogą uchronić Państwa od „robienia wody z mózgu” przez „lepiej wiedzących”. Ułatwią zrozumienie potrzeby porozumienia Solidarności z władzą, istoty i potrzeby – podkreślam- potrzeby stanu wojennego!
Odpowiedzialność władzy-przypomnienie
Oczywiście, bezsporna jest odpowiedzialność władzy – rządu, PZPR, Sejmu za błędy popełnione podczas planowania i realizacji 5-letnich planów rozwoju gospodarczego, za politykę wewnętrzną, rozumianą jako polityka społeczna, ochrona zdrowia, rozwój nauki, itp. wszystko to prawda! Błędy popełnione w „epoce Gierka” swoiście skumulowały się pod koniec lat 70-tych. Były sygnały niezadowolenia społecznego, np. Radom ’76. Próby ich naprawy podejmowane bez konsekwentnej woli politycznej ich wdrożenia, tylko pogarszały sytuację gospodarczą, choć tego na pierwszy rzut oka nie było wyraźnie widać. Fachowcy, ekonomiści to dostrzegali, także KOR, „wyrosły na radomskim proteście”. Społeczeństwo odczuwało przez podwyżki cen. Oczywiste, że wywoływały niechęć, złość i negatywne oceny działań władzy. Na początku lat 80-tych opozycja „sprytnie” wykorzystała emocje robotników i doprowadziła do powstania Solidarności.
Kilka razy pisałem w poprzednich tekstach o próbach łagodzenia napięć na linii władza- Solidarność. Dość przypomnieć strajki o wolne soboty, awanturę bydgoską, apele, np. o 90 dni spokoju, rozmowy rządowej Komisji ds. związków zawodowych, pracę sejmowej Komisji ds. realizacji porozumień sierpniowych, apele Partii, rządu, wypowiedzi Prymasa Tysiąclecia, ciągłe szukanie przez władzę porozumienia z Solidarnością. Tu uwaga- gdy rozmawiam z Czytelnikami m.in. stawiam pytanie – czy Solidarność szukała porozumienia z władzą? A po co?- przecież to władza ponosiła odpowiedzialność za gospodarkę, podpisane porozumienia sierpniowe, politykę zagraniczną. Choć wyrażałem zdumienie, nie ukrywam, że i zdenerwowanie takim myśleniem, ale dochodziłem do banalnego wniosku – taka wiedza i rozumienie tamtej rzeczywistości zostało wpojone młodzieży szkolnej i akademickiej w III RP, a stąd pokoleniu Polaków XXI w. Jeśli Państwo nie wierzycie zapytajcie, by podano wam przykład błędu Solidarności czy też „dobrego uczynku” władzy w latach 1980-81. Za uniknięcie wyśmiania i wyzwiska – nie ręczę!
Wracam do przerwanego wątku. Skupiałem też Państwa uwagę na ustaleniach I Zjazdu. Przedstawiciele władzy podjęli rozmowy z delegacją Solidarności 18 października. Zakończyły się bez większych sukcesów, dlatego już 23. Komisja Krajowa Solidarności ogłosiła uchwałę stwierdzając stan zagrożenia dla związku oraz społeczeństwa i zapowiedziała na 28 października powszechny strajk ostrzegawczy pod hasłem „O żywność i kontrolę społeczną”. Wbrew „realiom i limitom polskiej sytuacji”, stawiali siebie i kraj na krawędzi rozlewu krwi („Groźni”, cz. II, 29-31 października 2021). Warto postawić banalne, wręcz głupie pytanie- czyżby przez powszechny strajk chcieli zdobyć żywność i usunąć „zagrożenia dla związku i społeczeństwa”- jakie? Kogo takim postawieniem „sprawy” chcieli ośmieszyć- siebie, władzę, a może ogłupić ludzi pracy?
Zasadnicze pytanie-na czym polegała odpowiedzialność władzy w II-ej połowie 1981 r.? (o decyzjach i działaniach w I-ej połowie pisałem kilka razy). Na ratowaniu rynku oraz przygotowaniu reformy. Sfera gospodarcza-I kolejność „ratować rynek”: uzyskaliśmy pożyczkę i dodatkowe dostawy towarów i surowców z ZSRR i RWPG; dewizy mogliśmy uzyskać za sprzedany węgiel, na artykuły pierwszej potrzeby (wyprosiliśmy odłożenie spłat kredytów). Apelując do górników, Generał w Sejmie (lipiec´81) przypomniał, że plan wydobycia na 1981 r. zakłada 188 mln. ton. Szacunki wskazują tylko na 165-168 mln. ton. „Trzeba spojrzeć prawdzie w oczy”- podał przykład: za 1 mln. ton moglibyśmy zaimportować ok. 40 tys. ton masła, co zaspokoi rynek na 1,5 miesiąca (pisałem wcześniej). Komu przemawiało do rozsądku, niech Państwo przypomną.
Przygotować reformę– II kolejność, choć równie ważna jak pierwsza. Od października trwały intensywne prace nad sfinalizowaniem projektów ustaw i planu wdrożenia reformy gospodarczej od początku 1982 r. Solidarność je otrzymała, trwały negocjacje ale opinie -po monitach nadeszły późno, 23 listopada. Jacek Mekel tłumaczył opóźnienie czasem dyskusji w regionach. Stanęła sprawa Rady Gospodarki. Informacja Grzegorza Palki dla Komisji rządowej i stanowcza postawa wobec veta (pisałem wcześniej) wywołały obawy o paraliż decyzyjny. Tryb dotychczasowych uzgodnień, nie dawał gwarancji powodzenia. Czy władza mogła ustąpić? Dziś jeszcze wielu jest gotowych udzielić pozytywnej odpowiedzi. Skoro było takie „mądre”, to dlaczego rządy Solidarności nie wprowadziły po 1989 r., pytam krytyków? Generał, choć w tym dostrzegał jeden z ważnych dowodów wzajemnej nieufności i nienawiści Solidarności do władzy, „odnosił wrażenie”, że władza mogła zaryzykować ustępstwo – jeszcze jedną próbę i szansę porozumienia – tak myślał w 2008 r. Stanowisko Solidarności po I Zjeździe czyniło rozmowy z rządem jałowe, oceniał prof. Jerzy Bafia i Mieczysław Rakowski. Stanisław Ciosek po kolejnej serii rozmów w sprawie tej Rady i realizacji uchwał I Zjazdu, zakończonych 17 listopada, na nocnym spotkaniu w biurze Generała z grupą generałów, przedstawił treść trwających kilka dni negocjacji. Na kilkakrotnie stawiane pytanie o jakąkolwiek szansę na porozumienie – odpowiadał nie! Po kilku latach udzielając wywiadów, odpowiadał tak samo. „Wtedy już naprawdę nie widziałem cienia szansy na kompromis, I uważam tak do tej pory. Zdania nie zmieniłem, przeciwnie, utwierdzałem się w nim tym bardziej, im więcej informacji do mnie docierało”. Kolejną próbę porozumienia z Solidarnością władza podjęła 19 listopada – sprawa Społecznej Rady (SRGN). Zespół Grzegorza Palki był tak „wnikliwy”, że przez 5 godzin negocjacji nie udało się ustalić nawet kolejnego terminu dalszych rozmów, z goryczą wspominał Stanisław Ciosek. Po tygodniowej przerwie, 26 listopada wznowiono dyskusję na temat SRGN. Tym razem negocjacje utknęły na etapie wstępnej propozycji powołania mieszanej komisji związkowo-rządowej. 27 listopada, odbyło się spotkanie przedstawicieli rządu, z prof. Władysławem Baką na czele i grupą negocjacyjną pod przewodnictwem Jacka Merkela. Impas nastąpił już na samym początku. Problemem nie do pokonania okazał się dobór tematów dot. reformy gospodarczej. Piszę o takich szczegółach celowo, by mogli Państwo dostrzec nie krytykę Solidarności, ale „namiastkę obrazu” jej niechęci do rozmów, gdzie każdy drobiazg był nie tylko przeszkodą ale barierą nie do pokonania dla uzyskania porozumienia z władzą.
„Nowym tematem”, który negocjatorzy Solidarności wnieśli, były wybory samorządowe w 1982 r. Kto z Państwa powie, że w tym momencie nie istotne – pilniejsza była reforma a czas naglił? Oczywiście, temat dla Solidarności ważny, bo przecież miała duże poparcie społeczne na ich wygranie, do tego miała gotową „własną ordynację” wyborczą, gwarantującą wygraną – nie ukrywajmy tego. A czy rozmowy o tym nie mogły się rozpocząć w styczniu 1982 r., gdy reforma „ruszy”? (nikt w listopadzie nie wiedział czy i kiedy będzie stan wojenny). Dla władzy to sytuacja patowa. Szuka sposobów, próbuje porozumieć się z Solidarnością, ale też zdaje sobie sprawę, że zaakceptowanie warunków stawianych przez związkowców oznacza problemy praktycznie nie do przezwyciężenia. Proszę – jaką Państwo macie tu „dobrą radę” dla władzy?
Rola Sejmu
Sejm – tego nie trzeba wyraźnie podkreślać, jest zrozumiałe- uważnie śledził sytuację w kraju, była stałym tematem dyskusji i różnych propozycji posłów (temat na kilka publikacji!). Tu przypomnę dość charakterystyczną w treści Uchwałę Sejmu z 31 października 1981 – „W obliczu zagrożenia bytu narodowego oraz w celu zabezpieczenia podstawowych potrzeb obywateli, Sejm wzywa do zaniechania wszystkich wyniszczających kraj akcji strajkowych. Sejm domaga się położenia kresu niepokojom i wszelkim działaniom naruszającym ład i porządek prawny. Nie czas na przerywanie pracy i manifestacje, gdy kraj jest w najwyższej potrzebie. Zobowiązuje się rząd do wydania zdecydowanej walki wszelkiej anarchii i wszelkim przejawom łamania prawa. Jeśli wezwanie Sejmu nie odniesie skutku, jeśli powstanie stan wyższej konieczności, Sejm rozpatrzy propozycje w sprawie wyposażenia rządu w takie ustawowe środki, jakich wymagać będzie sytuacja”. A jaka była odpowiedź Solidarności- kto ciekawy? Przewodniczący Komisji ds. realizacji porozumień sierpniowych, prof. Jan Szczepański podał dziennikarzowi „Die Zeit” taką informację:od 5 do 28 listopada 1981 r. Solidarność proklamowała 105 bezterminowych strajków a 106 razy ogłaszano gotowość strajkową, zapowiedziano dalszych 115 strajków, doszło do 50 różnych incydentów; dzienny deficyt gospodarki ok. 3 mld zł. Co Państwo zaproponowalibyście Sejmowi do podjęcia w grudniu po „takiej wiedzy” nie mówiąc o dziesiątkach innych danych? W jakie „ustawowe środki”…„wyposażycie rząd”? Ponawiam prośbę-Pan Sekretarz Redakcji czeka!
Stanowiska BP KC PZPR
Podobnie jak Sejm – BP KC PZPR także kilka razy podejmowało różne apele, prośby, oświadczenia, stanowiska itp. Cytowałem poprzednio, że 18 października przyjął „Apel do ludzi pracy miast i wsi”- „Tylko rozsądkiem i wysiłkiem całego społeczeństwa można zatrzymać dramatyczny bieg wydarzeń w naszym kraju. Nikt myślący nie podcina gałęzi, na której siedzi. Apelujemy do Was, zaoszczędźmy Ojczyźnie strajków!” A odpowiedź Solidarności- nie musicie Państwo zgadywać, jest wyżej u prof. Jana Szczepańskiego.
Na plenarnym posiedzeniu KC PZPR, 28 listopada ocenił sytuację jednoznacznie – są dla Polski i Polaków tylko dwie drogi. Jedna wiedzie wprost do zguby przez dalsze strajki, chaos, anarchię i bezprawie – do konfrontacji. Druga prowadzi do porozumienia narodowego, ocalenia przed najgorszym. Ku tej drodze skłaniają się różne środowiska. Idea utworzenia Frontu Porozumienia Narodowego zyskuje coraz liczniejsze głosy poparcia. Omówiono stan rozmów na ten temat i przyczyny zahamowań. „Są siły, którym idea ta stała się solą w oku, czynią one wszystko, by ją storpedować, zatruć atmosferę…obecnego stanu utrzymywać dłużej nie można, proces rozkładowy musi być zatrzymany. Inaczej nieuchronnie doprowadzi do konfrontacji, do stanu typu wojennego”- ocenił tę część dyskusji Generał. Plenum uznało za konieczne – właśnie w obronie zalążków porozumienia – „nadanie biegu” projektowi ustawy o nadzwyczajnych środkach przeciwdziałania anarchii i strajkom, który rząd skierował do Sejmu miesiąc wcześniej. Odpowiedź przyszła z Radomia 3 grudnia-pisałem wcześniej. Prezydium KK i przewodniczący Zarządów Regionalnych, przyjęli „Stanowisko” m.in. pisząc- „W tej sytuacji dalsze pertraktacje na temat porozumienia narodowego stały się bezprzedmiotowe”. Tu szczegół – było to dzień po awanturze w Szkole Pożarniczej (napiszę osobno), stąd i takie zdanie- „Utrzymanie się obecnego stanu grozi Związkowi konfrontacją i trzeba się do niej przygotować” („Tygodnik Solidarność” nr 37 z 11.12.1981). Tu wyliczono żądania, od których związek „nie odstąpi”. A „na ewentualne uchwalenie przez Sejm nadzwyczajnych uprawnień dla rządu, Związek odpowie 24-godzinnym ogólnopolskim strajkiem okupacyjnym. W przypadku, gdy rząd, korzystając z przyznanych mu przez Sejm uprawnień, zastosuje środki nadzwyczajne, ogniwa Związku i wszystkie załogi winny przystąpić do strajku powszechnego”. Tu moja nadzieja, że Pan Sekretarz Redakcji nie obrazi się i wciąż będzie czekał na Państwa opinie, oceny i wspomnienia!
Na zakończenie
Opierając się na różnych opracowaniach i statystycznych danych, Generał ocenił, że „ostatnie miesiące 1981 r. to stan wrzenia, masa różnych konfliktów, strajków, gwałtowny wzrost przestępczości, paraliż gospodarki, jego bolesne skutki. Każdy incydent urastał do horrendalnych rozmiarów. Wszyscy stawaliśmy się więźniami tego nienormalnego stanu. Wzajemna podejrzliwość przybierała rozmiary wręcz chorobliwe. Temperatura gwałtownie rosła, a „benzyna była rozlana”. Karierę robiły dwa słowa: prowokacja i manipulacja. Wreszcie, i przede wszystkim – groźne, sąsiedzkie pomruki”. Kto z Państwa ma dowody na zakwestionowanie tej oceny Generała?
Uprzejmie Państwa proszę o ocenę, o „własne zdanie”, czy powyższe przykłady, choć dalece nie wszystkie nie wskazują, że w naszym położeniu geograficznym i politycznym lat 1980-81, po pierwsze-„doszliśmy do krawędzi”; po drugie-Solidarność „nie potrafiła zahamować żywiołowego buntu”; po trzecie- że władza zważywszy właśnie na „pryncypia ustrojowe” i rangę bezpieczeństwa zewnętrznego, „cofnąć się nie mogła”. A po czwarte- że „poziom obustronnej niechęci, nawet wrogości narastał”. Proszę Państwa, którzy znają tamten czas- o chwilę namysłu nad myślą Generała ze wstępu, o podzielenie się refleksjami z młodzieżą- 40 rocznica tuż, tuż…
A czy były i jak „groźne sąsiedzkie pomruki”?- w kolejnym tekście.