GadzinowskiTrbuna
Apelujemy do parlamentarzystów z Koalicyjnego Klubu Lewicy o wykreślenie paragrafu 2 art.135 kodeksu karnego.
Prezydenta RP można najskuteczniej obrazić po pijanemu. Na dworcu, krakowskich Plantach, każdym ludnym miejscu. Odwiedzanym też przez policyjne patrole. Wtedy wystarczy głośno wymówić personalia aktualnego prezydenta i połączyć je z równie głośno artykułowanymi wyrazami uznawanymi za obraźliwe. Potem trzeba już czekać na interwencje policji.
Równie skutecznie obraża się prezydenta RP pracując z domu. Wystarczy jeden internetowy wpis i policja zapuka do nas o poranku.
To sposoby dla zwykłych obywateli RP. VIP RP nie musi się upijać. Wystarczy, że jego wypowiedź, jak kiedyś Lecha Wałęsy, że „durnia mamy za prezydenta” nagłośnią media. Wtedy policja nie jest już potrzebna. Od razu wkracza prokurator.
Musi tak uczynić we wszystkich przypadkach, bo brzmienie paragrafu 2 art.135 kodeksu karnego – „Kto publicznie znieważa Prezydenta Rzeczpospolitej, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3”- nie pozostawia mu drogi odwrotu.Prokurator musi wszcząć postępowanie, a sąd musi sądzić.
Bezkarność
W USA sądy takimi debilnymi sprawami nie zajmują się, bo tam za znieważenie prezydenta nie karze się. To gwarantuje przyjęta jeszcze w 1791 roku I poprawka do Konstytucji.
W Wielkiej Brytanii można już królową znieważać bezkarnie. Potwierdza to wypowiedz Prokuratora Generalnego z 2004 wykluczająca prowadzenie jakichkolwiek postępowań karnych dotyczących obrazy królowej.
Obowiązujący w Watykanie kodeks prawa kanonicznego nie przewiduje przestępstwa znieważenia papieża.
Sankcje za obrazę głowy państwa nie obowiązują już w Republice Korei. Zniesiono je po upadku reżimu wojskowego 1998 roku. Po kompromitującym władze procesie dziennikarza skazanego wcześniej za krytykę poglądów prezydenta Kim Dae Junga.
Nie karze się za takie przestępstwa na Ukrainie już od 2001 roku. W Rosji tak jest od 2002 roku. Można jednak być tam skazanym za „publiczną obrazę władz w czasie w wykonywania przez nich obowiązków służbowych”. Sankcje są niższe niż w Polsce: grzywna, praca przymusowa, kolonia karna. Ale od tamtego czasu za obrazę prezydentów Putina ani Miedwiediewa nikogo tam nie skazano.
Podobnie jest w Chinach. Aktualny chiński kodeks karny nie zawiera już „przestępstw kontrrewolucyjnych” mieszczących kiedyś obrazę władz najwyższych.
Niekarność
Prawo niemieckie przewiduje karę, nawet do 5 lat więzienia, za znieważenie prezydenta. Ale ściganie ewentualnej obrazy uzależnione jest od zgody prezydenta. Podobnie jest w Japonii w przypadku cesarza. Najstarsi niemieccy prawnicy nie pamiętają takiej wyrażonej zgody. Japońscy przypominają, że wedle panujących tam zwyczajów cesarzowi nie wypada jej udzielać.
Dodatkowo w 1990 roku niemiecki Federalny Trybunał Konstytucyjny uznał, że „nawet poważne ataki na funkcjonariuszy państwowych, w tym satyryczne, mieszczą się w konstytucyjnie chronionej wolności wypowiedzi”.
Tu trzeba przypomnieć, że polski prezydent nie może zastopować prokuratorskiego postępowania nawet kiedy nie poczuje się obrażony.
We Francji istnieje odpowiedzialność karna za takie zniewagi, ale sankcje są łagodniejsze niż w Polsce. Za obrazę grozi grzywna do 7500 euro lub 6 miesięcy więzienia. Jeśli obraza jest zbiorowa, jak gwałt, to kara ulega podwojeniu. Ale w przeciwieństwie do gwałtów, we Francji sankcje za obrazę prezydenta pozostają na papierze.
Podobnie jest w Hiszpanii, we Włoszech, w krajach skandynawskich i Uzbekistanie. Obraza głowy państwa też zagrożona jest więzieniem. Ale wszędzie tam od przynajmniej trzydziestu lat nikt za taki czyn nie został skazany. W większości krajów od dawna nie było tam procesów sądowych o obrazę głowy państwa. W Danii ostatni taki zanotowano w 1930 roku.
Karność
Za obrazę prezydenta karze się nadal w Białorusi, Tadżykistanie i Kazachstanie. Najlżej w Kazachstanie, bo tam zamiast więzić, stosują grzywny w wysokości kilkuset euro. To bywa bardziej dotkliwe niż więzienia. W Turkmenistanie od 2002 roku każde znieważenie głowy państwa równoznaczne jest ze zdradą stanu, czyli dożywotnim więzieniem. Ale nie wiadomo ilu za to skazano.
Nie kryje się z tym Tajlandia, gdzie ochronę czci Domu Panującego, wpisano do Konstytucji. W tajskim kodeksie karnym znajdziemy aż dziesięć typów zniewag i odpowiednią drabinę sankcji za nie. W kwietniu 2006 roku skazano dziennikarza gazety „Fah Diew Kan” jedynie za publikacje wywiadu z osobą wypowiadającą się o władcy obraźliwie.
Bezmyślność
W III RP próbowano ukarać za zniewagi wszystkich dotychczasowych jej prezydentów. Podejrzenia,oskarżenia, postępowania sądowe zyskiwały wielki medialny rozgłos, ale żaden z oskarżonych zasądzonego wyroku w pełni nie odsiedział. Zyskiwał za to mołojecka sławę i status medialnego celebryty.
Prezydent RP jest najważniejszym z funkcjonariuszy publicznych. Jednak chroniący go przed obrazą paragraf 2 art.135 kk swego zadania nie spełnia.
Zmusza jedynie prokuraturę i sądy do marnowania czasu i pieniędzy na ocenę występków hałaśliwych pijaczków, żądnych sławy drugorzędnych aktywistów i internetowych hejterów. Do zajmowaniem się wypowiedziami mieszcząca się w normach politycznej polemiki.
Do tego granice obrazy prezydenta RP stale rozszerzają blogujący i polemizujący politycy, których chronią parlamentarne immunitety i dobrze opłacani prawnicy.
Działania policji i prokuratury podejmowane w obronie „czci prezydenta RP” przynoszą odwrotne efekty. Wywołają jedynie powszechne drwiny z urzędującego prezydenta i z obowiązującego prawa.
W 2007 roku, jako poseł SLD, złożyłem do laski marszałka Sejmu RP projekt ustawy uchylający paragraf 2 art.135. Nie wzbudził on entuzjazmu posłów rządzącego PiS, ani PO marzącej o prezydenturze dla Donalda Tuska.
I tak ten paragraf jawnie obrażający ideę i zasady państwa prawa pozostaje niewzruszony.
Apeluję do posłów lewicy o inicjatywę wykreślenia go.
PS. W wspomnianej nowelizacji wnosiłem też o uchylenie paragrafów 3 i 4 art.136 kk. Tam trzy lata więzienia grożą za obrazę głowy obcego państwa. Gdyby miłośnicy prezydentów Łukaszenki, Kim Dzong Una, Putina byli tu aktywni, to polskie media ciągle gościły by w sądach i prokuraturze.
Jedynym skazanym z tych paragrafów jest redaktor Jerzy Urban. Za obrazę głowy państwa watykańskiego,papieża Jana Pawła II, w felietonie w satyrycznym tygodniku „Nie”.