1 grudnia 2024

loader

PKP=PSL

Jarek Ważny

Internety ostatnio wygrywa nius o historii, jak to jeden człowiek wykupił wszystkie bilety na trasie Warszawa-Radom, zapłacił za nie 6 koła, żeby po chwili je zwrócić i stracić na procederze 15 proc. odstępnego. Zrobił to po to, aby unaocznić skomplikowany i anachroniczny system rezygnowania z przejazdu i zwrotu należności jaki stosują Polskiej Koleje Państwowe po dziś dzień, mimo że mamy już XXI wiek. Jako żywo, przypomina mi to sytuację na polskiej scenie politycznej.

Koleś wydał swoje ciężko zarobione pieniądze, żeby, po pierwsze, było o nim głośno, a fejmu jak wiadomo wycenić nie sposób, a po drugie, ale dużo mniej istotne w całym zamieszaniu, żeby obnażyć niedzisiejszość i starodawność w spółce PKP. Cóż, żeby osiągnąć ten drugi cel, nie trzeba wcale wykupywać całego pociągu i robić cyrków z oddawaniem biletów do kasy, które kasjer, jeden po drugim, musi osobno ostemplować czerwonym tuszem, skatalogować i odznaczyć w systemie. Wystarczy kupić jeden bilet na pociąg, najlepiej pospieszny lub osobowy, udać się na dworzec i czekać. Ten raczej się spóźni. 5 minut, 10, 20. Jak się spóźni ponad godzinę, to można się domagać zwrotu za procent z biletu, a jak jest zima, to kolej zafunduje darmową herbatę. Wiem, bo parę razy zdarzyło mi się czekać na dworcu w mróz. Czy to jednak słota czy pogoda, czekając na opóźniony pociąg z kolejowych szczekaczek usłyszeć można zawsze to samo: że pociąg jest opóźniony, opóźnienie może ulec zmianie, za opóźnienie przepraszamy. W XXI wieku. Sypie mi się plan dnia. Odwołują mi koncert, spóźniam się na spotkanie biznesowe, a tym jest po prostu przykro i bardzo przepraszają. Mi ucieka żywa gotówka sprzed nosa, a jaśniepanu jest zwyczajnie po ludzku przykro. I to mi musi wystarczyć. Tyle mi też starcza za ilustrację, gdzie się znajduje polska kolej tu i teraz.
A gdzie się znajduje PSL? No właśnie, analogia między PSL a PKP jest w mojej ocenie bardzo uzasadniona. Partia Kosiniaka-Kamysza chce być nowoczesna i progresywna. Jednocześnie konserwatywna i narodowa. To jak kolej polska: chce być jak teżewe, ale jednocześnie nie chce tracić starych, nasmolonych podkładów i przerdzewiałych drezyn oraz mechanizmów zarządzania, rodem z późnej komuny. Chce PSL przyciągnąć młodych, ale jednocześnie bazuje na starych sprawdzonych działaczach. To też jak na kolei: niby się zmieniamy i otwieramy na nowoczesność w domu i zagrodzie, ale tylko tam, gdzie nam się to podoba. Jak się odbije ciut od głównej magistrali, dworcowy syf jaki był, tak i jest. Składy jak się spóźniały, tak się spóźniają. Innymi słowy: robi PSL i PKP w swoim mniemaniu dużo, żeby iść z czasem, postępem i osiągnieciami, ale ciągle w pościgu za nowoczesnością przeszkadza jej stary, komuszy ogon, który, mimo szczerych chęci, spowalnia gwiaździsty marsz.
PSL zaprezentowało niedawno liderów swoich list. Liderów Koalicji Polskiej, cokolwiek to znaczy. Nie powiem, zawiódł się zapewne ten, kto liczył na nołnejmy; przeważają przechrzty z PO oraz sprawdzeni w boju towarzysze. Ale istnieje poważna szansa, że nawet z takimi nazwiskami na przedzie, wagonik PSL-u do Sejmu się nie dostanie. I ja na to mówię: bardzo dobrze.
Pamiętacie Państwo zapewne, jak ongiś Waldemar Pawlak z rozbrajającą szczerością odpowiedział: „Nasz koalicjant”, na pytanie, kto zostanie zwycięzcą parlamentarnych wyborów. To oddaje wszystko na temat mentalu i celów działania tej partii. Te wszystkie bajdurzenia o partii chłopskiej, która chce łączyć dziś wieś z miastem, proszę Was, kto w to uwierzy? PSL było mocne siłą swoich terenów i ludzi stamtąd. To nadal najliczniejsza polska partia, która działa jak karne wojsko. Przynajmniej działała do czasu, do kiedy na wieś wszedł z impetem PiS i dał ludziom gotówkę, a nie paplaninę. Wojsko musi mieć co miesiąc regularny żołd, wikt i opierunek. Jak się o wojsko nie dba, to się rozbisurmania i idzie w rozsypkę.
Chłop polski wie, która ręka go karmi i która go powiezie ku szczęśliwości, i na pewno nie jest to miękka i wypielęgnowana dłoń doktora Kosiniaka. Co gorsza, wie to sam młody doktor Kosiniak. Robi więc co może, żeby ustrzelić trochę głosów w dużych miastach, ustawiając weń byłych platformianych tuzów, i licząc, który to już raz, na to, że wieś da mu jeszcze jedną, jedyną szansą. Ale wieś powie mu: takiego wała, jak Polska cała. Z czym do ludzi, z jakim programem? Co takiego chce zaoferować ludziom PSL? Czym chce się odróżnić od Schetyny? Brakiem poparcia dla małżeństw jednopłciowych? Czy oni naprawdę są na tyle próżni, że sądzą, że kogoś to na wsi w ogóle ruszy? Byliśta, towarzystwo z PSL-u tyle lat u cycka, mieliście wystarczająco dużo czasu, żeby znaleźć jakiś pomysł na siebie, a znajdywaliście w polu tylko kąkol i zbutwiałe kartofle, których już nawet świnie nie chciały jeść. I przyjdzie za to kara. A później będzie tylko płacz i zgrzytanie zębów. Na wsi PSL zastąpi PiS. Nie od razu, ale od tych wyborów, pomalutku, stopniowo, plasterek po plasterku. Tyle się więc będzie musiało zmienić, żeby się nic nie zmieniło.

Jarek Ważny – dziennikarz i muzyk w jednej osobie. Jest absolwentem dziennikarstwa UW, występował z takimi formacjami jak Większy Obciach, The Bartenders i deSka, Vespa, Obecnie gra na puzonie w grupie Kult a także z zespołami Buldog i El Doopa. prowadzi także bloga „PoTrasie”

Jarek Ważny

Poprzedni

Na Zachodnim Brzegu

Następny

Poczta i (nie)równe płace

Zostaw komentarz