Metoda akupunktury polega na tym, że wbija się igłę w chory element ciała. Przykładowo, jeśli kogoś boli noga, to wbija mu się igłę w łokieć. W efekcie zaczyna boleć łokieć i zapomina się o bólu nogi. Podobną metodę stosuje się także w polityce. Kiedy chce się odwrócić uwagę od niewygodnych problemów, to wynajduje się nowe tematy, które medialnie mają przyćmić wizerunkowe dolegliwości
Metoda ta jest znana od lat i szeroko stosowana w świecie zwłaszcza przez tych, którzy aktualnie sprawują władzę. Nie dziwota zatem, że tej metody ima się również Zjednoczona Prawica. Kiedy NIK ogłosił wielce niewygodny dla rządu raport dotyczący tzw. wyborów kopertowych, to musiano jakoś zareagować. Przede wszystkim musiał zareagować szef rządu, którego ów pokontrolny dokument bezpośrednio dotyczył. Pierwszą publiczną reakcją premiera było wystąpienie w którym zapowiedział promowanie rodziny w Unii Europejskiej cokolwiek by to nie znaczyło. Było to jednak zbyt miałkie wydarzenie aby odwrócić uwagę od raportu NIK. Kogo w końcu obchodzi wspieranie przez Polskę życia rodzinnego na Malcie, w Luksemburgu czy na Litwie o sąsiednich Niemczech nie wspominając – zauważa szewc Fabisiak. Dlatego też czym prędzej ogłoszono nie zwyczajowo narodowy, lecz tym razem Polski Ład. Temat Banaś kontra Morawiecki wyparował z programów rządowej telewizji, która bardziej przeżywa wewnętrzne rozgrywki w Platformie Obywatelskiej niż w końcu poważne zarzuty wobec rządu i premiera. Tak jednak działa polityczna akupunktura.
Dokument pod nazwą Polski Ład jest zbyt obszerny aby można było go poddać analizie w krótkim felietonowym tekście. Dlatego szewc Fabisiak postanowił skoncentrować się na jednym, ale jego zdaniem najważniejszym, aspekcie. Mianowicie na służbie zdrowia. Rzeczony dokument zapowiada przeznaczenie na ten cel 7 proc. PKB. Przy tej okazji Włodzimierz Czarzasty w niedzielnej Kawie na ławę przypomniał, iż lewica proponujący to samo projekt ustawy złożyła w Sejmie już w ubiegłym roku. Nie został on jednak przez sejmowe grono przyjęty z prostego powodu. Nie po to bowiem się rządzi aby przyjmować propozycje zgłoszone przez opozycję. Lepiej odczekać i zaprezentować jako swoje własne. Zdaniem szewca Fabisiaka takie działanie można by określić jako kradzież własności intelektualnej gdyby w Sejmie obowiązywała zasada copyright a nie niekontrolowana wolnoamerykanka. Jednak skoro można sobie podkupywać parlamentarzystów to czemuż by nie pomysły – stawia retoryczne pytanie szewc Fabisiak.
Jak zauważa szewc Fabisiak, wprowadzenie tych siedmiu procent do pisowskiego ładu nastąpiło dopiero po sześciu latach rządzenia. Tylko pogratulować refleksu, szybkości podejmowania działania oraz troski o zdrowie, które też jest polskie i narodowe. Być może zadecydowały o tym zawiłe kombinacje finansowe co do priorytetów wydatków budżetowych. Wiadomo bowiem, że ważniejsze było dofinansowane prorządowej propagandowej telewizji niż leczenie onkologiczne. Być może czekano na okazję aby w pompatycznym propagandowym stylu zaprezentować publiczności jakiś większy programowy dokument w którym można by umieścić ową siódemkę. A być może zadziałały inne czynniki, których natura pozostanie niezgłębioną tajemnicą. Ponadto ów procent ma zostać osiągnięty dopiero za sześć lat. A dlaczego już nie teraz w sytuacji pandemii, która dodatkowo powoduje utrudnienia w leczeniu innych chorób i w prowadzeniu profilaktyki? – dopytuje szewc Fabisiak nie oczekując, rzecz jasna, żadnej sensownej odpowiedzi.
Choć samo zwiększenie nakładów na służbę jest krokiem w dobrym kierunku, to jednak trudno nie zauważyć, że tych środków mogłoby być jeszcze więcej. Byłoby to możliwe do osiągnięcia, gdyby pieniądze budżetowe nie były przeznaczane na finansowanie różnych zbędnych czy wręcz społecznie szkodliwych instytucji jak choćby IPN, nieprzemyślanych inwestycji czy też na nieproporcjonalnie wysokie wydatki na wojsko. Zwracał na to uwagę m. in. prof. Grzegorz Kołodko, który pod względem wiedzy, kompetencji oraz umiejętności wnioskowania przerasta co najmniej o głowę całą rządzącą i opozycyjną ekonomiczną menażerię. Władza przy aprobacie lub braku sprzeciwu ze strony innych liczących się sił politycznych trzyma się jednak zębami ustaleń NATO, a konkretnie USA, co do przeznaczania co najmniej 5 proc. PKB na cele militarne. Szewc Fabisiak zwraca w tym momencie uwagę na to, że większość państw członkowskich paktu tego wymogu nie spełnia woląc wydawać pieniądze na bardziej sensowne cele niż dozbrajanie się w amerykański sprzęt bojowy. Polska jest jednym z nielicznych w tym gronie krajem gorliwie wykonującym pięcioprocentowe zalecenia. Ku uciesze Stanów Zjednoczonych, ponieważ amerykańska administracja nie musi sobie przynajmniej w tej materii zaprzątać sobie głowy Polską. Ma bowiem w naszym kraju jednego z najbardziej uległych i wazeliniarskich sojuszników. Ale już nie partnerów jako że partnerstwo w swoim założeniu oznacza równość wzajemnego traktowania.