Oj, weźmie się niedługo Morawicki za takich jak Wy; leniuchów, bumelantów, drobnych ciułaczy, chowających swoje zaskórniaki po bankach komercyjnych. Boś Polaku bogaty, i może jeszcze o tym nie wiesz, ale tak jest. A jak żeś bogaty, to dziel się z nami, gołodupcami, żebyśmy wszyscy mieli po równo. Czyli gó..o!
W nowym planie ograbiania Polaków z ich pieniędzy, zwanym przez rząd, dla niepoznaki, „Nowym Ładem”, poprzeczkę bogactwa ustawiono na poziomie 5 tysięcy złotych z kawałkiem. Wszyscy Ci, o czym rządzący mówią wprost, którzy zarabiać będą od tej sumy do piętnastu tysięcy złotych na miesiąc, a według ostrożnych statystyk, to „tylko” 10 proc. obywateli, zapłaci corocznie 15% podatku więcej. Podatku od osób fizycznych, ma się rozumieć, czyli, innymi słowy, Państwo ściągnie 15 % więcej daniny z pracy rąk i umysłów obywateli. Ci, którzy zarabiają więcej niż 15 tysięcy, zmian w zasadzie nie doczują, bo już płacą dużo. Najbardziej więc dostanie się średniakom.
5 tysięcy złotych, czyli polski próg bogactwa, to suma zasiłku dla bezrobotnych we Francji. W Niemczech taka kwota w euro, stanowi podstawę najniższej krajowej. U nas, kraju aspirującym, jest wyznacznikiem początku dobrobytu. Od zera, do klasy średniej. Wystarczy tylko przebić magiczny sufit, i już jest się w gronie elity. Spytacie, dlaczego 5 tysięcy, a nie 6. Czy te wyliczenia są wzięte z kosmosu, bo urzędnikom łatwiej będzie tak liczyć, jaki domiar komu dołożyć? Nic z tych rzeczy. Tam, gdzie nieudacznik dostrzega tylko rabunek i gwałt, mądry, po pisowsku ukształtowany obywatel zobaczy misterny plan, obliczony na wydźwignięcie Polski z liberalnego dołka, a Polaków z letargu, w którym tkwią, jak chochoły, od zaborów.
Jako rzecze Morawiecki, jeśli zarabiasz między 5 a 15 tys. PLN miesięcznie, dostaniesz po kieszeni. Po co więc Państwo polskie to wszystko robi? Żeby łatać niesztymujący się budżet? Przecież, równie dobrze, mogłoby podnieść podatki pośrednie, opodatkować wielkie sieci handlowe etc. A tymczasem, Państwo sięga po ciężko zarobione pieniądze ludzi pracy; najczęściej z dużych ośrodków miejskich; ludzi na dorobku, z dziećmi, z ambicjami, z wakacjami za granicą, z SUV-ami, mieszkaniami na kredyt. Po co więc dręczy ich, a nie burżujów? A no, rob to dla ich własnego dobra. Tak właśnie, dla ich dobra!
Państwo polskie, umysłem swoich dzisiejszych demiurgów, widzi to bowiem tak: jeśli stać cię, Polaku na to, że własną, ciężką pracą, potrafisz zarobić aż 5, 6, 7 albo 10 tysięcy złotych miesięcznie, to, jeśli bardziej się postrasz, zaczniesz ciężej lub więcej pracować, będzie cię równie dobrze stać, żeby przebić górny pułap 15 tysięcy i załapać się do klasy polskich rentierów, gdzie wyzysk ci nie straszny, bo tam od zawsze płaciło się dużo, a i tak nikt nie narzekał. Recepta jest więc jedna, musisz pracować więcej, brać nadgodziny, nająć się na dodatkowe pół etatu, żeby za rok, dwa, trzy, cieszyć się statusem pana a nie chama, bo na razie jesteś takim nie wiadomo czym; ani toto naprawdę majętne, ani dość ubogie. Na świecie mówią na to klasa średnia, ale u nas nie wyznajemy półśrodków; bądź zimny, albo gorący, nigdy letni.
Czekam dnia, Szanowni Państwo, kiedy rzecznik rządu, po ogołoceniu ostatniego z nas, wyjdzie na ambonę, i tak to wszystko wytłumaczy; to dożynanie watahy; ten rabunek w biały dzień. Że to dla waszego, milusińscy, dobra, bo my wiemy lepiej, jak wam będzie lepiej. Przecież po to, do janiepawła, żeście nas wybrali, czyż nie?
Rozmawiałem niedawno przy winie z kumplem, o tym, jak nas chcą załatwić Morawicki z kumplami. Co z tym fantem zrobić. Obaj bowiem, tzn. ja, on i nasze pracujące żony, łapiemy się w pułapie 5-15 per month. Uradzilim, że na pewno tak łatwo się nie poddamy. On zna magików od kreatywnej księgowości, ja też. Choćbyśmy mieli dopłacać, to nie oddamy złodziejom bez walki naszej krwawicy. Będziemy kłamać, blefować, wyprowadzać, kombinować i zwodzić, jak tylko się da, byleby nie oddać Morawieckiemu więcej niż dziś, choć i dziś oddajemy niemało. Bo miarka się przebrała. A jak się ni da nielegalnie, bo będzie za drogo, to po prostu, założymy działalność w Czechach i będziemy mieć na wszystko wiecie co. Do czego i Państwa zachęcam. Dajmy zarobić Pepikom. Nie dość że mają pyszne piwo, knedle i praską starówkę, to jeszcze obniżyli podatki po pandemii. Czeski ponoć wcale nie jest taki trudny.