26 kwietnia 2024

loader

Praca, płaca i podatki progresywne

Ustawa o minimalnym wynagrodzeniu za pracę, to jedno z najbardziej niedocenionych osiągnięć rządów SLD, przygotowana w resorcie Pracy i polityki społecznej, kierowanym przez Jerzego Hausnera.

Obok nowelizacji kodeksu pracy to był krok cywilizujący relacje pomiędzy zatrudniającymi  a pracownikami. Ustawa weszła w życie w 2003 roku, kończąc okres wolnej amerykanki na rynku pracy. Ustawę uchwalono głosami SLD PSL, Unii Pracy i Samoobrony. Solidarnie wstrzymały się od głosu PO, PiS i Liga Polskich Rodzin. Pan Marek Pęk reprezentujący już wtedy barwy PiS był nawet przeciw.
W okresie przedwyborczym PiS postanowił uczynić z minimalnego wynagrodzenia swój atut, deklarując konieczność podnoszenia najniższego wynagrodzenia oraz przedstawiając konkretne kwoty jakie ma ono wynosić w kolejnych latach.
Wydaje się oczywiste, że dyskusja o wynagrodzeniach nie tylko tych najniższych, jest bardzo ważna. Pojawiły się też opinie, że zawody które mają własne ustawy regulujące stawki płac mogą być poszkodowane, bo ich wynagrodzenia nie muszą być podwyższane do najniższego ustawowego wynagrodzenia. Jednak w treści ustawy nie ma żadnych wyjątków jest tylko katalog świadczeń wliczanych oraz nie wliczanych do wynagrodzenia przy ustalaniu jego wysokości, określanego ustawą. Do tak ustalanego wynagrodzenia nie wlicza się min. wynagrodzenia za godziny nadliczbowe.  Omijaniem ustawy jest wliczane do wynagrodzenia premii i nagród, chyba że mają charakter stały i są wpisane do umowy o pracę.
W omijaniu ustawy specjalizuje się oczywiście rząd. Stawki wynagrodzeń urzędników administracji publicznej nie zmieniły się od 2010 roku i dla wielu grup tabeli zaszeregowań stawki są niższe od najniższego ustawowego wynagrodzenia. Życzliwie ministrowie sugerują by pracownikom wypłacać premie wyrównawcze tak aby nominalnie otrzymywali wynagrodzenie nie niższe od minimalnego. Rząd wydaje się mówić – owszem ustaliśmy najniższe wynagrodzenie ale to jeszcze nie powód byście mieli je tak od razu otrzymywać.
Obawy pracowników którzy wywalczyli sobie specjalne ustawy regulujące poziom wynagrodzeń wydają się w tym wypadku, nie całkiem bezpodstawne.
Nieco inną kwestią, jest wysokość płacy minimalnej. Instytut Pracy i Polityki Socjalnej od lat bada warunki życia w Polsce. Skupia się na badaniu poziomu minimum socjalnego, czyli możliwości  zaspokajania potrzeb na poziomie uwzględniającym zalecenia nauki i  odpowiadającym ogólnie przyjętym normom obyczajowym, kulturowym i prawnym.
Według danych Instytutu, obliczonych średnio dla całego roku 2018, minimum socjalne dla jednoosobowego gospodarstwa domowego wyniosło  netto 1170 złotych co odpowiadałoby wynagrodzeniu brutto na poziomie 1670 złotych. Ustalone od 1 stycznia 2019 na poziomie 2250 PLN minimalne wynagrodzenie przekracza więc o ponad 500 PLN kwotę minimum socjalnego.
Warto zauważyć, że dopiero od 2011 roku minimalne wynagrodzenie zaczęło przekraczać kwotę minimum socjalnego.
Jednak sprawa nie jest taka prosta  ponieważ Polska jest krajem olbrzymiego rozwarstwienia ekonomicznego. Ma ono również charakter regionalny.  Można podzielić Polskę na kilka stref – Warszawę, duże miasta wojewódzkie, średnio dostatni południowy zachód oraz raczej biedny południowy wschód. Według danych GUS za rok 2018 (Raport – Sytuacja gospodarstw domowych w 2018 r. w świetle wyników badania budżetów gospodarstw domowych) przeciętne miesięczne przychody mieszkańców województwa mazowieckiego były o połowę wyższe niż uzyskiwane przez mieszkańców województwa podkarpackiego i o jedną trzecią wyższe niż w województwach podlaskim, warmińsko-mazurskim i świętokrzyskim
Podobnie kształtuje się poziom wydatków. Mieszkańcy Mazowsza wydają  miesięcznie na życie o połowę więcej niż mieszkańcy Podkarpacia. Gdyby zaś porównać z zresztą Polski samą Warszawę to różnice byłyby jeszcze większe .
Jakie jednak wnioski z tych rozważań wynikałby dla dyskusji o najniższym wynagrodzeniu? Wedle danych z raportu firmy Sedlak & Sedlak mediana  (najczęściej występująca wielkość) wynagrodzeń w Warszawie osiągnęła w 2018 roku 6000 PLN brutto. Wynika z tego, że nawet proponowana na rok 2020 kwota 2450,  na większości Warszawiaków nie zrobi wrażenia, tym bardziej, że w Warszawie za takie pieniądze , nieco ponad 1700 PLN netto, nie da się przeżyć. Średni koszt życia w Warszawie szacowany jest na poziomie przekraczającym 3500 PLN. Z kolei poza Warszawą taka pensja netto ( brutto to ok.5000)  pozwala już na zupełnie przyzwoite życie a dla znacznej części mieszkańców południowo-wschodniej Polski stanowi marzenie.
Czemu ma więc służyć płaca minimalna? Przede wszystkim pozwalać na w miarę godne życie.
I od paru lat jej wysokość na to pozwala (oczywiście po za Warszawą). Podnoszenie płacy minimalnej powinno podążać za wzrostem inflacji a nawet nieco go wyprzedzać.  Jednak nie należy się spodziewać, że wpłynie w jakikolwiek sposób na zmniejszenie rozwarstwienia dochodowego wewnątrz  kraju. Nie ta rola, nie to narzędzie. Temu celowi służyłaby progresja podatkowa, która przy okazji mogłaby służyć zmniejszeniu klina podatkowego, bardzo dotkliwego przy najniższych wynagrodzenia.
Zmniejszenie stawki podatkowej nie powinno dotyczyć pracowników w określonym wieku lecz osiągających niskie wynagrodzenia. Na pomyśle PiS oczywiście najbardziej skorzystają młodzi mieszkańcy metropolii i dużych miast, gdzie praktycznie nie ma teraz bezrobocia. Niewiele i niewielu skorzysta na prowincji, gdzie stopa bezrobocia w dalszym ciągu przekracza 10 proc. (w niektórych powiatach 20) a bezrobocie wśród młodzieży miejscami sięga 15 proc. (w niektórych powiatach 25 proc.). Powinno też objąć jednoosobowe firmy, które powinny płacić podatki na zasadach ogólnych, co przy wprowadzeniu progresji podatkowej dla większości z nich oznaczałoby obniżenie wysokości płaconych podatków. Wprowadzenie progresywnego systemu podatkowego o co najmniej 5 progach podatkowych i pierwszym progu nie wyższym niż 10 proc., to powinien być podstawowy postulat Lewicy.
Wygląda, jak by PiS walczyło o głosy wielkomiejskiej młodzieży kusząc ją ulgą podatkową, odpuszczając sobie prowincję, licząc że tam i tak wygrywa. Nie przejmuje się, drobnymi przedsiębiorcami na wschodzie Polski, zakładając może, że oni i tak działają już teraz w szarej strefie. Albo zostaną objęci pakietem 500 plus dla przedsiębiorców.
Kwota 500 złotych staje się już poniekąd kwota symboliczną, lekiem na całe zło. Chyba najwyższy czas wypuścić banknot o takim nominale, zapewne z podobizną Kaczyńskiego. Jeśli nie Jarosława to na pewno Lecha.

Adam Jaśkow

Poprzedni

Sejmowy strażnik groził posłance

Następny

Ceny żywności spadają?

Zostaw komentarz