6 listopada 2024

loader

Prostytucja wśród prawników

Komisja Europejska uruchomiła procedurę naruszenia praworządności wobec Polski w sprawie Sądu Najwyższego. Polski rząd ma miesiąc na odpowiedź. – Dla nas to bardzo źle, bo to potwierdza, że Polska jest pariasem Europy, ponieważ nasza większość parlamentarna i rząd drastycznie, w sposób rażący naruszają konstytucję i łamią zasadę praworządności – komentuje konstytucjonalista prof. Marek Chmaj. – Nie ma zmian merytorycznych i szans na usprawnienie działania SN. Dodanie dwóch nowych izb i tak nic nie zmienia poza tym, że Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych obsadzona przez nowych sędziów i ławników będzie stwierdzać ważność wyborów do Sejmu i Senatu i ważność wyborów prezydenckich. Tutaj mamy duże ryzyko na przyszłość.

 

Z prof. Markiem Chmajem – konstytucjonalistą – rozmawia Justyna Koć (wiadomo.co).

 

JUSTYNA KOĆ: KE uruchomiła procedurę naruszenia praworządności wobec Polski w sprawie Sądu Najwyższego. To zła decyzja dla Polski?

Prof. MAREK CHMAJ: Dla nas to bardzo źle, bo to potwierdza, że Polska jest pariasem Europy, ponieważ nasza większość parlamentarna i rząd drastycznie, w sposób rażący naruszają konstytucję i łamią zasadę praworządności. Ta sytuacja jest dla nas bardzo zła, ale daje też nadzieję na zmianę.

 

Czasu na zmianę jest niewiele. We wtorek czystka w SN stanie się faktem. Tego Komisja już raczej nie zatrzyma.

Dlaczego? Zawsze można odwrócić czystkę i przywrócić sędziego ze stanu spoczynku do stanu czynnego. Najważniejsze jest tutaj to, że nasz rząd musi sobie uświadomić, że nasza konstytucja nie może być łamana.

Rząd powinien sobie uświadomić, że łamanie konstytucji działa w dwie strony. Dziś łamie ją rząd, ale w przyszłości w ten sam sposób mogą być potraktowani rząd i prezydent. Prosty przykład: jeżeli dziś rząd łamie artykuł 183 konstytucji, który wskazuje, że I Prezes SN ma 6-letnią kadencję, to co będzie stało na przeszkodzie, żeby za rok w ten sam sposób skrócić kadencję prezydenta? Przecież to ten sam mechanizm i takie samo łamanie konstytucji.

Proszę zobaczyć, że dziś mamy kilka organów przejętych przez większość rządzącą z ominięciem konstytucji: KRS, niedziałającą zgodnie z konstytucją KRRiT, podobnie Trybunał Konstytucyjny. Jest szereg zmian w sądach powszechnych. Skoro teraz narusza się konstytucję wskazując mechanizm naruszeń, to w jaki sposób PiS chce zapobiec takim mechanizmom w przyszłości? Konstytucja nie może być traktowana sezonowo.

 

Co się stanie po 3 lipca? Sędziowie zapowiadają, że przyjdą normalnie do pracy, szykują się manifestacje przed sądami, także przed SN, a rząd zapowiada, że nie zmieni stanowiska.

Mamy bardzo trudną sytuację, bo PiS rzucił hasło odnowy czy reformy sądów, ale ta reforma jest tylko ukierunkowana na zmiany personalne. Nie ma zmian merytorycznych i szans na usprawnienie działania tej instytucji. Dodanie dwóch nowych izb tak naprawdę w statusie SN nic nie zmienia poza tym, że Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych obsadzona przez nowych sędziów i ławników będzie stwierdzać ważność wyborów do Sejmu i Senatu i ważność wyborów prezydenckich. Tutaj mamy duże ryzyko na przyszłość.

Te zmiany pokazują, że większość parlamentarna w sposób rażący narusza fundamenty naszego ustroju: zasady państwa prawa, zasadę praworządności, niezależność sądów i niezawisłość sędziów. Łamany jest trójpodział władzy, a w jego miejsce wprowadzony jest prymat władzy wykonawczej.

 

Dlaczego to tak niebezpieczne?

Bo niszczone są bezpieczniki, które funkcjonują w systemach demokratycznych. PiS rozbroił te bezpieczniki i w ich miejsce wprowadził władzę ustawy. Mamy do czynienia z czymś, co nie miało miejsca od 28 lat, z utratą podmiotowości przez Sejm i Senat i uchwalaniem takich ustaw, które pochodzą od decyzji jednej partii. W Sejmie i Senacie już nie ma refleksji konstytucyjnej, parlament staje się maszyną do głosowania zgodnie z wolą partii politycznej, która ma władzę.

 

Wracamy do czasów PRL, gdzie I sekretarz dzielił i rządził wedle uznania?

Nie tylko. Wracamy do uznania, jak w PRL, że konstytucji nie stosuje się bezpośrednio i że można przepisy w konstytucji zmieniać w drodze ustawodawstwa zwykłego.

Proszę sobie przypomnieć: w PRL mieliśmy wolność słowa w konstytucji, ale ustawą ta wolność słowa została ograniczona, bo wprowadzono urząd cenzury, mieliśmy wolność zgromadzeń, ale tak naprawdę na każde zgromadzenie trzeba było mieć zgodę, mieliśmy wolność osobistą, ale żeby wyjechać, trzeba było mieć paszport itd., itp. Zatem widzimy sytuację, że Jarosław Kaczyński świadomie lub nie chce wprowadzić ten system ustrojowy, w którym sam się wychował.

 

We wtorek prezydent wyda postanowienie, kiedy I prezes SN prof. Małgorzata Gersdorf odejdzie w stan spoczynku. Jak pan przewiduje, prezydent zdecyduje się przerwać kadencję I Prezes?

Data jest mało istotna, ważny jest fakt, że prezydent stworzył projekt ustawy łamiący konstytucję i konsekwentnie po uchwaleniu ustawy chce konstytucję łamać. Zgodnie z art. 126 to prezydent czuwa nad przestrzeganiem konstytucji, jest jej strażnikiem, zatem niestety takie postępowanie jest hańbiące dla urzędu prezydenta.

 

Prof. Gersdorf zapowiedziała, że pozostanie na stanowiska do końca kadencji. Czy wyobraża pan sobie, że zostanie usunięta ze stanowiska siłą?

Niestety, wyobrażam sobie taką sytuację. Może zajść taki mechanizm, jak w przypadku Trybunału Konstytucyjnego, kiedy sędziowie dublerzy byli wprowadzani do TK przy asyście BOR-u, a urzędujący wiceprezes Biernat został pozbawiony możliwości funkcjonowania w gmachu Trybunału.

 

Konsekwencją takich działań może być Polexit?

Konsekwencje będą dla nas przede wszystkim finansowe. Tylko że kar finansowych nie będzie płacił ani prezes Kaczyński, ani PiS, tylko budżet, a więc my. Za tę legalizacyjną kozaczyznę zapłacimy my z naszych podatków.

 

Napisał pan dwa dni temu na portalu społecznościowym, że „może warto w końcu zrobić listę hańby, czyli wskazać tych prawników, którzy uzasadniają swoją wiedzą i autorytetem łamanie konstytucji w drodze ustawodawstwa zwykłego lub przez Prezydenta RP”. Dlaczego?

Należy pamiętać, że prawnicy mogą się różnić w wykładni prawa i analizie przepisów, ale są pewne kwestie niezmienialne, tą kwestią jest konstytucja. Jeżeli prawnik, profesor prawa czy doktor nauk prawnych, wydaje opinię jawnie sprzeczną z konstytucją, na podstawie której rząd czy parlament bądź prezydent podejmują określone kroki, a zatem tworzy alibi dla władzy w łamaniu konstytucji, to takie czyny trzeba piętnować. Zwłaszcza w sytuacji, gdy prawnik za tą opinię nie tylko otrzymał wynagrodzenie, ale także apanaże w postaci stanowisk bądź innych korzyści.

 

Kiedyś dostawało się szybciej mieszkanie albo talon na samochód.

Dziś to są miejsca w radzie nadzorczej, stanowiska dyrektorskie w jakiejś spółce albo miejsce w sądzie czy w Trybunale. Jest tu zachowany związek przyczynowo-skutkowy pomiędzy sprostytuowaniem swojego nazwiska a otrzymaniem za to stosownej gratyfikacji.

 

Minister Ziobro powołał 1 lipca, czyli w niedzielę, 134 sędziów dyscyplinarnych. Będą sądzić sędziów, którym rzecznicy dyscyplinarni zarzucą sprzeniewierzenie się godności sędziego. Na pierwszy ogień pójdą sędziowie, którzy sprzeciwiają się reformie, jak sędziowie SN, którzy zapowiedzieli, że nie odejdą?

Być może. Wielokrotnie wskazywałem te działania ministra sprawiedliwości, które moim zdaniem są niezgodne z zasadą podziału władz czy niezgodne z prawem. Przy czym minister sprawiedliwości jest tu zazwyczaj bardzo umiejętnym graczem, ponieważ stara się, aby jego zakres obowiązków wynikał z ustaw. Tworzy projekty ustaw, które uchwala Sejm, minister dzięki temu jest zwolniony z odpowiedzialności, ponieważ stosuje ściśle ustawy. To, że sam przygotowuje projekt ustawy, a następnie ten projekt wnosi grupa posłów bądź rząd nie zmienia faktu, że Sejm ponosi odpowiedzialność za jej uchwalenie, a prezydent za podpisanie.

 

Panie profesorze, jak się pan czuje jako konstytucjonalista dziś w Polsce?

Proszę pani, ja zawsze staram się dostrzegać pozytywny.

Konstytucja, która kiedyś była kompletnie nieznana i stosowana głównie przez specjalistów, dzisiaj trafiła niemalże do każdego. Jest absolutnym bestsellerem wydawniczym, można ją kupić niemalże w każdym kiosku i na konstytucję powołują się zwykli obywatele.

Zatem świadomość konstytucyjna wzrosła, co dobrze świadczy o rozwoju społeczeństwa obywatelskiego.

 

Komisja traci cierpliwość

O możliwości wszczęcia procedury naruszenia praworządności przez KE mówiono już od kilku dni. W zeszły czwartek wiceszef KE Frans Timmermans zapowiadał, że jest świadomy, iż potrzebne są pilne działania w sprawie sędziów polskiego Sądu Najwyższego, którzy 3 lipca mają przejść na emeryturę. Ostatecznie dzień przed czystką w SN Komisja poinformowała, że uruchomiła procedurę naruszeniową.

– Komisja dzisiaj rozpoczęła procedurę naruszenia dotyczącą Polski i ustawy o Sądzie Najwyższym. Rząd Polski będzie miał miesiąc, aby odpowiedzieć na pismo Komisji. Ustawa była już omawiana w kontekście procedury praworządności; nie była satysfakcjonująco omówiona w ramach tego procesu – powiedział podczas konferencji prasowej Margaritis Schinas, rzecznik Komisji Europejskiej.

 

 

Co dalej?

Polska ma miesiąc na odpowiedź Komisji. Z reguły czas dawany przez instytucje unijne to dwa miesiące.

Na razie przedstawiciele rządu polskiego bagatelizują decyzję Komisji. Premier już wcześniej zapowiedział, że Polska odpowie i złoży stosowne wyjaśnienia

– Ci, którzy tego nie akceptują, próbują robić burzę w szklance wody, ale się nie ugniemy – zapewnia wicepremier Beata Szydło.
Jeżeli rząd nie zmieni prawa, sprawa skończy się w Trybunale Sprawiedliwości UE. Jeżeli będzie orzeczenie Trybunału, że ustawa PiS narusza praworządność, grożą Polsce duże kary finansowe, nawet kilkadziesiąt tysięcy euro dziennie.

 

 

PO: Domagamy się wyjaśnień od premiera

– Nie można przepisu konstytucji zmieniać ustawą. Jeżeli PiS chce zmieniać konstytucję, niech rozpisze wybory i zdobędzie 2/3 większości. Nie można zmieniać ustroju państwa, nie mają większości konstytucyjnej – mówi Krzysztof Brejza z PO.

Posłowie PO domagają się od premiera wyjaśnień i informacji nt. dalszych działań rządu. – To pokazuje, że nikt nie kupił tego picu Mateusza Morawieckiego w białej księdze, że wszystko jest w porządku. Domagamy się od premiera, żeby na najbliższym posiedzeniu złożył informację przed Sejmem nt. procedury, którą rozpoczęła Komisja. Jakie jest stanowisko rządu polskiego, czy zamierza wycofać się z tej złej ustawy o SN? – mówił Robert Kropiwnicki z PO.

Justyna Koć Justyna Koć

Poprzedni

„Godkowszczyzna” idzie do diabła

Następny

Głos prawicy

Zostaw komentarz