2 grudnia 2024

loader

Raz dwa, raz dwa

fot. flickr / pis

Ostatnio znów wiele mówi się o Korze (Jackowskiej) nie tylko w Warszawie, gdzie ofiarowano jej nawet Wianki, co jednak wywołało mieszane odczucia wśród wielbicieli Maanamu i samej Kory. Zaliczam się do nich jednogłośnie, czyli moim własnym głosem. I często teksty Kory wydają mi się dobrymi komentarzami do rzeczywistości, choć powstały nie tu i nie teraz. Falowanie i spadanie, falowanie i spadanie, Ruch, magnetyczny ruch, ściana przy ścianie. Miraż tworzenia, złuda istnienia, Im wyżej skaczesz, tym bliżej dna – czyż to nie idealny komentarz do sondaży politycznych ?

Wiara komentatorów politycznych w sondaże jest znacznie większa niż zaufanie badanych do ankieterów. Sondaż, jakim są wybory, zawsze zaskakiwał firmy sondażowe, a najbardziej CBOS. Zaskakująco (dla CBOS-u) ułożyły się wyniki wyborów w 2019 roku. W ostatnim opublikowanym przed wyborami sondażu PiS uzyskał 46 proc. zadeklarowanych zwolenników, Koalicja Obywatelską 19 proc. Lewica 9 proc., PSL 8 proc., a 6 proc. Konfederacja. Wyniki wyborów w 2019 roku, przypominam, bo mało kto pamięta: PiS 43,6, KO 27,4, Lewica 12, PSL/Kukiz 8,55, Konfederacja 6,8. CBOS-owi nie bardzo udało się trafić z wynikami. Stosunkowo najbliżej rzeczywistego wyniku wypadł w sondażu PSL i Konfederacja. Na granicy błędu 3% można zakwalifikować wyniki PiS (Zjednoczonej Prawicy) i Lewicy. Jeśli zaś chodzi o wyborców KO, to oni musieli się chyba mocno ukrywać przed ankieterami CBOS-u i wyszli z podziemia prosto na wybory – różnica wyniosła ponad 8 punktów procentowych, czyli CBOS-owi nie udało się wypatrzeć 1/3 elektoratu KO. Sporo.

Można też wnioskować, że w polskiej rzeczywistości szacując zaufanie do sondaży, trzeba brać pod uwagę poziom zaufania ankietowanych do sondażowni. Lub poziom ujemny, czyli brak. Mam też nieodparte wrażenie, że sondaże wzbudzają większe zainteresowanie niż plany przyszłościowe partii. Zwłaszcza partie opozycyjne, bo partia rządząca ma jeden plan: trwać, za wszelką cenę. Trudno jest ocenić, co będzie robić KO po wyborach. Niemal cały program to odsuniemy PiS od władzy. I będzie jak przed rządami PiS, tylko zostanie 800+ i nowy program dopłat do kredytów mieszkaniowych, z którego jak z poprzedniego programu mieszkaniowego PO zadowoleni będą developerzy i banki udzielające kredytów.

Zupełnie jak w innej piosence Jurandota i Warsa… Powróćmy, jak za dawnych lat… Polecam tekst: prawdziwy polityczny evergreen, jak mawiał Donald… Trump.

Upaść, a nie przegrać

Kontrowersje budzi też sondaż obywatelski, które tak naprawdę podważa podstawy demokracji — o ile jeszcze jakieś podstawy u nas zostały. Sugerowane pospolite ruszenie nadaje się może do obrony, ale nie do zdobycia czegokolwiek, a już na pewno nie władzy w wyborach. Zapomina się, że autorytaryzmy (miękkie czy twarde bez różnicy) nie przegrywają wyborów, tylko upadają z powodu wewnętrznego rozpadu lub śmierci najwyższego autorytetu. Pokazują to ostatnie przykłady wyborów w Turcji, na Węgrzech, czy choćby w Grecji, która dryfuje płynnie w tureckim kierunku.

W Polsce mamy sprzeczne sygnały. Z jednej strony maleje entuzjazm (i liczba) wyborców demokratycznej opozycji. Rośnie zaś frustracja manifestująca się m.in. w sondażowych sukcesach Nowej Nadziei: Konfederacji.

Z drugiej strony wśród rządzących maleje wiara w sukces i siłę sprawczości prezesa. Dwa wydarzenia wydają się potwierdzać tę hipotezę. Utrata władzy PiS w sejmiku Województwa Śląskiego oraz ostatnie zawirowania w sejmiku Województwa Świętokrzyskiego. Mimo to od ponad roku sondażowe wyniki Zjednoczonej (nieomal) Prawicy wykazują stabilizację. Może to oznaczać, że pomimo pogarszających się opinii o sytuacji gospodarczej i działaniach rządu, wyborcy PiS nie spodziewają się po opozycji niczego dobrego. A już na pewno niczego dobrego dla siebie.

Trudno jest ocenić deklarujących głosowanie na Konfederację, czyli handlarzy nową nadzieją. Części może się podobać ten styl, styl tiktokowej kontestacji. Część może się orientować, że systemie społecznym nie ma dla nich miejsca, a już na pewno nie miejsca na mały sukces. Może też niektórzy deklarują tak z przekory a inni z desperacji. Ilu z nich podtrzyma swoją deklarację w dniu wyborów? Wydaje się, że to oni rozstrzygną o ich wyniku. Oraz ci z w wyborców PiS, którzy nie zdecydują się wtedy wyjść z domu.

Trudno się bowiem spodziewać, żeby liderzy partii opozycyjnych trafili do niezdecydowanych z przekonującą narracją, gdy, jak widać, nie bardzo przekonali sami siebie. Węgierski scenariusz wyborów staje się coraz bardziej prawdopodobny.

Adam Jaśkow

Poprzedni

Proszę odpieprzyć się od Lewicy

Następny

Na ratunek seniorom