Jaroslaw Kaczynski
Choć dla niektórych uszu może to zabrzmieć cynicznie, ale atak wojenny Rosji na Ukrainę spadł reżimowi PiS jak dar z niebios.
Z dniem 24 lutego 2022 roku z horyzontu społecznej uwagi „zniknęły”, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki główne problemy, które od kilku miesięcy coraz mocniej, w tempie przyspieszonym, korodowały poparcie dla rządzącego obozu.
Jednego dnia „zniknęły” codzienne konferencje prasowe rzecznika ministerstwa zdrowia służące informowaniu opinii publicznej o liczbie zakażeń koronawirusem oraz o liczbie zgonów na chorobę nim wywołaną. A liczby te były w miesiącach poprzedzających wybuch wojny coraz bardziej apokaliptyczne i skłaniające do niepozbawionych przesłanek oskarżeń władzy o świadome prowadzenie cynicznej polityki epidemijnej zbliżonej do modelu „naturalnej eutanazji”.
Z dnia na dzień „zniknęły” też takie zagadnienia od miesięcy będące na porządku każdego dnia, jak inflacja, znacznie, ponad dwukrotnie, przekraczająca średni poziom europejski, jak i będąca jej efektem rosnąca drożyzna.
Z dnia na dzień „zniknęły” takie kwestie jak łamanie przez władzę PiS praworządności, jak narastający poziom represyjności policji, osobliwie pobłażliwej w stosunku do faszyzujących bandziorów spod znaków „narodowych” w rodzaju bojówek Bąkiewicza, a brutalnej i bezwzględnej wobec bezbronnych kobiet demonstrujących pokojowo na ulicach w obronie swych praw, w tym prawa do legalnej aborcji i prawa do nie wydawania na świat nieuleczalnie uszkodzonych płodów lub wręcz trupów.
Z dnia na dzień „zniknęły” informacje o szokującym poziomie kumoterstwa, nepotyzmu i jawnej, bezczelnej korupcji w obozie władzy, poziomie, który dalece przekroczył to, z czym mieliśmy do czynienia w przypadku wcześniej rządzących ugrupowań politycznych.
Z dnia na dzień „zniknął” temat arbitralnego „woluntaryzmu” władzy PiS w dysponowaniu ogromnymi funduszami publicznymi. Z dnia na dzień „zniknęły” ataki na niezawisłość sądów (z czym związane jest wstrzymanie Polsce wypłaty kolosalnej kwoty z Funduszu Odbudowy) i próby ograniczania wolności mediów oraz cenzurowania kultury. Z dnia na dzień „zniknął” spektakularny blamaż „Polskiego Ładu”. Z dnia na dzień „zniknęła” bulwersująca w ostatnim okresie i nabrzmiewająca w coraz szybszym tempie afera związana z ujawnieniem zmasowanej, nielegalnej i perwersyjnej w niektórych swych przejawach inwigilacji – przy użyciu systemu „Pegazus” – przeciwników politycznych, realnych i potencjalnych, przez służby kierowane przez Mariusza Kamińskiego, Macieja Wąsika i Ernesta Bejdę. Ten katalog jest dalece niepełny, bo zakres patologii uruchomionej przez rządy PiS od momentu objęcia przez nie władzy w 2015 roku jest znacznie szerszy.
Tydzień po wybuchu wojny rosyjsko-ukraińskiej jedno z tych ognisk trawiących władzę PiS zagasił Andrzej Duda wetując kagańcową i ideologiczną ustawę oświatową ministra edukacji, zwaną „lex Czarnek”. Duda uzasadnił swoją decyzję wolą uniknięcia natężenia silnego konfliktu społeczno-politycznego w sytuacji stworzonej przez wybuch konfliktu wojennego tuż za granicą państwa. Jednak ci, którzy w tym ruchu Dudy (także we wcześniejszym zawetowaniu tzw. „lex TVN”) zobaczyli jego przemianę w roli głowy państwa z postawy partyjnej na bardziej „ekumeniczną” i otwartą na obce mu poglądy, okazali się naiwni. Wkrótce po wecie nałożonym na „lex Czarnek” Duda mianował na stanowiska sędziowskie – w liczbie niemal „hurtowej” – osoby nieuprawnione, które w świetle prawa krajowego i unijnego stały się nielegalnymi tzw. neosędziami. Niemal w tym samym czasie tzw. Trybunał Konstytucyjny określany szyderczo jako „Trybunał Kuchenny” Julii Przyłębskiej, z Krystyną Pawłowicz i Stanisławem Piotrowiczem, żywymi emblematami procesu dewastacji prawa w Polsce w składzie, zakwestionował respektowanie przez polskie ustawodawstwo Europejskiej Konwencji Praw Człowieka i Obywatela. Przeprowadzenie tych dwóch nielegalnych i urągających elementarnemu szacunkowi dla zasad praworządności operacji pokazało, że pisowski reżim Kaczyńskiego potraktował wybuch wojny i wywołane przez niego zmasowane przekierowanie społecznej uwagi na masowy, bezprzykładny w dziejach Polski swoją skalą exodus uchodźców ukraińskich na jej terytorium – jako pretekst do bardziej konfidencjonalnego, a przez to skuteczniejszego pogłębienia autorytarnego kursu sprawowania władzy. Sytuacja ta niesie ze sobą niebezpieczeństwo dalszych, dramatycznych dla Polski konsekwencji. Wobec blisko toczącej się wojny i jej dramatycznie obciążających skutków dla kraju i państwa (bezprecedensowa liczba blisko dwóch milionów uchodźców w ciągu niespełna trzech tygodni) mogą skłonić reżim PiS do potraktowania tego stanu rzeczy jako pretekstu do ustanowienia „porządku wojennego”, niekoniecznie związanego z formalnym wprowadzeniem prawa o stanie wyjątkowym. Stawia to przed opozycją i tą częścią opinii publicznej, która kontestuje rządy PiS, konieczność „przekierowania” części uwagi z „teatru wojny” i napływu Ukraińców na polskie terytorium, na sprawy wewnętrzne. Są po temu istotne przesłanki. W sytuacji wojennej zbankrutowała praktykowana przez „sześć ostatnich lat” pisowska, agresywna narracja antyunijna.
Odsłoniła się nędza agresywnych i bezczelnych frazesów o „brukselskiej okupacji” („wczoraj Moskwa, dziś Bruksela”), stawiania znaku równości między Unią Europejską a ZSRR, określania UE jako „wyimaginowanej wspólnoty” (Andrzej Duda), bezustannego konfliktowania się z instytucjami unijnymi, czy flirt z bezczelnym, faszyzującym populistą Orbanem i jego akolitami w Europie Zachodniej. Wsparcie jakie w kryzysowej sytuacji daje Polsce UE i NATO jaskrawo potwierdziło, że bez unijnych funduszy, żyjąca w autarkii Polska nie tylko nie wydobyłaby się z rodzimego błota i gnoju, ale byłaby groźnie osamotniona w obecnych dramatycznych okolicznościach. Opozycja i kontestująca jej rządy część opinii publicznej już powinna tę nową sytuację wykorzystać, wywierając na reżim PiS presję, by realnie i trwale odstąpił od antyunijnego kursu,. Powinna też nie pozwolić na kierowanie jej uwagi wyłącznie na Ukrainę. Trwa wojna, ale istnieje też Polska, a proces jej niszczenia przez PiS nie ustaje.