Jesteśmy dumnym narodem, wstajemy z kolan, ale nie wszyscy. Chamska hołota to nowe określenie pewnej grupy społeczeństwa. Zaczęło się, wiele lat temu, od słynnego „spieprzaj dziadu” i nie powiedział tego prezes. Po drodze był gorszy sort, złodzieje, kwik odrywanych od koryta, itp.
Na to, kto jest hołotą, a kto patriotą czy dumnym narodem nie ma zgody w społeczeństwie.. To oceny na użytek polityczny, bardzo subiektywne i dzielące społeczeństwo.
W PRL była klasa robotniczo-chłopska i inteligencja. Ponieważ zarobki robotników i inteligencji były porównywalne, sojusz funkcjonował bez większych problemów. Po 1990 roku rozpadła się klasa robotnicza, a inteligencja zmarniała i stała się w neoliberalnym kraju niepotrzebna. Pieniądz zaczął wyznaczać status społeczny. Choć wszyscy go pożądali nie wszyscy go mieli pod dostatkiem. Zaczął tworzyć się podział na biednych i bogatych, choć to też jest dość względne.
Po 2015 roku wprowadzono podział na biedny, dumny naród i bogatą, chamską hołotę. Ile jest których, nie wiadomo. I którzy są dumnym narodem, a którzy hołotą, to też ocena bardzo indywidualna. Wiadomo natomiast kto te podziały wprowadza. Wiadomo także, że tak skłóconego społeczeństwa od wielu, wielu lat nie było.
I na koniec. Już sam nie wiem. Czy jestem dumnym narodem czy hołotą, a może jednym i drugim po trosze. Prezes na pewno siebie do hołoty nie zalicza, uznaje sie za creme de la creme dumnego narodu, ale to tylko jego subiektywna ocena.