Polacy nigdy nie byli skorzy do systematycznego, obywatelskiego współdziałania. Dobrzy byliśmy i jesteśmy w spontanicznych zrywach.
Piłka nożna to gra zbiorowa i wymagająca zgranego współdziałania. W ostatnich latach obecna władza tę naszą niechęć do współdziałania dodatkowo pogłębiła. Świadomie skłóca obywateli i napuszcza ich przeciwko sobie. Czy w takiej sytuacji dobrze może grać nasza drużyna? Niby sport i nasze przywary narodowe z polityką nie mają wiele wspólnego Teoretycznie tak.
Członkowie naszej narodowej grają przede wszystkim w zagranicznych klubach. To inny świat piłkarski. Nasza krajowa, ligowa piłka nożna jest na miarę naszych możliwości. Taki polski misiu. Nasi eksportowi zawodnicy stają się drużyną narodową na krótko. Trenuje ich trener zza granicy, bo u nas o fachowców w branży nożnej też trudno. Formuje się takie pospolite ruszenie i albo coś się uda, albo nie.
Pozostaje mi wspominać czasy potęgi tej dyscypliny w PRL. Ale według obecnej władzy Polska była wtedy zniewolona więc nie wiem czy chwaląc trenera Górskiego i jego drużynę nie zostanę uznany za sługusa Moskwy. Paranoja w polityce ma jakiś związek z marnością w piłce nożnej. Ale może tylko szukam w tej sportowej żałobie jakiegoś wyjaśnienia. Za dwa dni mi przejdzie.