Jarek Ważny
Jest tak, że gdy się chce wyznaczać wysokie standardy, pierwej należy o nie samemu zadbać. Truizm numer jeden. Kiedy się mówi o wolności słowa, należałoby ją roztaczać nad wszystkimi, a nie tylko nad wybranymi. Truizm numer dwa. Gdy z kolei PiS robi coś nie halo, to wiadomo, zbrodnia i występek. Ale kiedy my, demokratyczna opozycja, robimy tak jak PiS, to już jest tylko obrona przed atakiem, bo nam wolno. To już nie truizm. To tylko Polska i jej moralność Kalego.
Parę dni temu dziennikarze TVP 3 Łódź nie zostali wpuszczeni na konferencję prasową w Urzędzie Miasta Łodzi. Poinformowano ich, że nie mogą wejść, bo nie zostali zaproszeni. Poniedziałkowa konferencja, na którą nie wpuszczono łódzkiej stacji państwowej, była poświęcona obywatelskiemu głosowaniu mieszkańców Łodzi nad sposobem wydatkowania przez miasto pieniędzy z rządowego Programu Inwestycji Strategicznych. Żadna tam partyjna agitka z doproszonymi politykami, żeby zadać szyku, tylko sprawa wspólna dla wszystkich łodzian, niezależnie od sympatii i przekonań. Rzecznik łódzkiego ratusza, Masłowski, fizycznie zagrodził ekipie TVP drogę. Inni dziennikarze, ze stacji publicznych i prywatnych, zostali na konferencję wpuszczeni Czy rzecznik legitymował ich na wejściu z posiadanych zaproszeń, nie wiemy, ale należy podejrzewać, że nie koniecznie, bo dotychczasowa praktyka tego, jak i innych urzędów municypalnych, czegoś podobnego nie przewidywała. Postępowanie łódzkiego magistratu zrazu skrytykowało, i słusznie, Centrum Monitoringu Wolności Prasy. W oświadczeniu CMWP SDP podkreśla, że w ten sposób władze miasta Łodzi łamią konstytucyjną zasadę wolności słowa demokratycznego państwa, która to obejmuje nie tylko wolność wyrażania swoich poglądów, ale także pozyskiwania i rozpowszechniania informacji. Bo tę, niezależnie czy się to urzędnikowi podoba czy nie, mogą gromadzić i przekazywać obywatelowi wszyscy, a nie tylko wybrani dziennikarze. Zwłaszcza gdy dotyczy to informacji pochodzącej z publicznego urzędu. Spodziewać by się należało, że po takiej samowolce rzecznika Masłowskiego, pożegna się on w trybie natychmiastowym z funkcją i posadą, ale gdzieżby tam w wolnej Polsce zwalniać za takie głupstwa. Na pytania dziennikarzy TVP, dlaczego ich nie wpuszczono na konferencję, ratusz nabrał wody w usta i idzie na przeczekanie, licząc, że niebawem sprawa przycichnie. Tymczasem, TVP3 Łódź złożyła do prokuratury zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez rzecznika prezydent miasta Łodzi. I ja się z takiego obrotu spraw bardzo cieszę. Nie dlatego, że kibicuję TVP i Kurskiemu, ale dlatego, że nie można tolerować takich zachowań, rodem z Białorusi, gdzie głos mają tylko wybrani.
W podobnym czasie co zajścia w mieście Łodzi, stacja TVN24 przerwała konferencję posłów Prawa i Sprawiedliwości, na której przekonywano, że winę za wysokie koszty energii ponosi Unia Europejska. Prowadzący na antenie sprostował informacje przekazane przez posłów. Dodał, że według specjalistów te proporcje są nieprawdziwe. TVP Info i Polsat News kontynuowały transmisję z konferencji. Jednak w Polsat News na koniec prowadzący także sprostował informacje przekazane przez posłów PiS, zaznaczając, że specjaliści nie zgadzają się z danymi przedstawionymi przez polityków. O jakich specjalistów chodzi-ani jedna, ani druga stacja nie podały. Tak czy inaczej, zdarzyło się po raz pierwszy w naszym kraju, że rzetelność dziennikarska wyostrzyła swoje standardy tak bardzo, że zagregowała na manipulację sekundę po tym, kiedy ta została podana do publicznej wiadomości, a nie, jak to zwykle bywało, po jakimś czasie, gdy zdążyła się już zakorzenić w umysłach tłuszczy. Należy się więc spodziewać, że z podobną, jeśli nie mocniejszą gorliwością, stacje zaczną przerywać w pół zdania ludziom głoszącym nieprawdę ex cathedra. I to niezależnie na jaki temat ci będą zabierać głos, bo albo prostujemy natychmiast wszystkie półprawdy i blefy, albo, jak drzewiej bywało, dajemy się wypowiedzieć człowiekowi do końca, a dopiero później możemy go przepytać na okoliczność tego, czy mija się z prawdą celowo czy jest zwyczajnie źle poinformowany. W swojej naiwności zawsze sądziłem, że kto by nie zabierał głosu, niegrzecznie byłoby mu przerywać w pół zdania i łapać go na wykroku, nawet jeśli plótłby androny albo zwyczajnie łgał, bo od tego jest publiczna agora, którą dziś tworzą wolne media, żeby dać się wypowiedzieć każdemu, jeśli tylko swoimi słowami nie łamie prawa i obyczaju. Sam bardzo nie lubię, kiedy ktoś wchodzi mi w słowo, gdy jeszcze nie dokończę zdania, więc nigdy nie czyniłem w ten sposób wobec bliźniego. Postarzałem się jednak o lata, przestałem oglądać główne serwisy, więc i dziwię się jak boloński dziad, że dzisiaj w moim zawodzie standardy nieco się zmieniły, gdy tymczasem to ja pozostałem nieznośnie niezmienny. Głupi ja. Co ja niby chciałem, co sobie wyobrażałem? Że jak ktoś z PiS-u to go można łamać kołem, a jak przeciw, to swój, i dużo się mu wybacza?