20 LECIE SLD FOT.WITOLD ROZBICKI
Trwa pandemia, nie ma mowy o normalnych pracach parlamentu, Lewica nie siedzi z założonymi rękami. To socjaldemokratyczni posłowie i posłanki upominają się o Domy Pomocy Społecznej i prospołeczne rozwiązania w kolejnych „tarczach antykryzysowych”.
– Już na początku marca można było zaobserwować, że we Włoszech jednym z ognisk epidemii są placówki opiekuńcze dla osób starszych. Niestety scenariusz ten zaczyna się powtarzać również w Polsce. W momencie pisania poniższej interpelacji koronawirus został wykryty wśród pracowników i pensjonariuszy już piętnastu domów pomocy społecznej w Polsce. Sytuacja w tych placówkach jest dramatyczna, pracownicy są u kresu sił, brakuje środków ochrony osobistej -napisali wicemarszałek Sejmu Włodzimierz Czarzasty oraz poseł Marcin Kulasek w interpelacji nr 4396 skierowanej 10 kwietnia do minister rodziny, pracy i polityki społecznej Marleny Maląg. Jak pisaliśmy na łamach „Dziennika Trybuna”, z inicjatywą utworzenia specjalnej sejmowej podkomisji, która przyjrzałaby się sytuacji w DPS-ach, występował również poseł Lewicy Robert Obaz. Nikt tak aktywnie jak socjaldemokraci nie występował w obronie mieszkańców domów – osób starszych, często schorowanych, czasem całkowicie pozbawionych wsparcia rodziny. Rządząca prawica w kolejnych projektach „tarcz antykryzysowych” skupia się na pomocy dla biznesu. O systemowej pomocy dla instytucji opieki społecznej nie słychać.
Pytania bez odpowiedzi
O to też pytają w swojej interpelacji Czarzasty i Kulasek. Jakie środki podjęto w I kwartale 2020 roku w celu przygotowania domów pomocy społecznej do epidemii COVID-19? Jakie środki bezpieczeństwa zostały zastosowane w celu ochrony zdrowia i życia pracowników oraz pacjentów? Czy monitorowana jest sytuacja w prywatnych domach opieki i czy Państwowa Inspekcja Sanitarna podjęła dodatkowe i szczególne środki kontrolne? Czy został opracowany plan dla DPS i prywatnych domów opieki na wypadek rozprzestrzeniania się wirusa SARS-CoV-2 wśród pacjentów poszczególnych domów? To cztery pytania, które postawili minister Maląg. Czy przedstawicielka rządu odpowie i przyzna się, że stawiane problemy zostały zaniedbane? Niekoniecznie, bo np. interpelacja grupy posłów Lewicy z 20 lutego, w której zapytywano o przygotowania Polski do epidemii, jaka dotknęła Chiny, do dziś pozostała bez odzewu.
Podobnie żadnych wyjaśnień nie otrzymała posłanka Wanda Nowicka, która jeszcze 25 marca zwracała się do premiera z zapytaniem o braki w zapasach masek ochronnych. Dlaczego Agencja Rezerw Materiałowych, która gromadzi niezbędne środki na wypadek zagrożeń, nie zebrała – jak widać – wystarczających rezerw masek, maseczek i innego sprzętu ochronnego? Jakie konkretnie rezerwy wyżej wymienionego sprzętu udało się zgromadzić do czasu wybuchu pandemii COVID-19 (11 marca 2020) Agencji Rezerw Materiałowych, a jakie ilości sprzętu udało się zgromadzić od tamtej pory? – pytała posłanka. Wanda Nowicka chciała również wiedzieć, w jaki sposób rząd będzie uzupełniał niewątpliwie istniejące braki.
Być może rządzący nie odpowiedzieli, bo sami w gruncie rzeczy tego dokładnie nie wiedzą.
Głos związków zawodowych
Już pod koniec marca posłowie Tadeusz Tomaszewski, Bogusław Wontor i Wiesław Szczepański w kolejnej interpelacji zwracali uwagę rządzących na uwagi Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych w sprawie pierwszej tzw. tarczy antykryzysowej. Pracownice służby zdrowia, na pierwszej linii walczące z pandemią, zwracały uwagę, że rząd tak bardzo skoncentrował się na wyciąganiu pomocnej dłoni do biznesu, że niemalże zapomniał, od czego wszystko się zaczęło i że poważne inwestycje, daleko idące zmiany muszą dotyczyć właśnie służby zdrowia.
– Zmiany prawa dla pracowników i pracodawców są istotne, ale pierwszeństwo zmian winno dotyczyć zwiększenia nakładów budżetu Państwa na ochronę zdrowia, na zakupy testów i wykonywanie masowych testów przesiewowych, na zakupy sprzętu medycznego i środków ochrony osobistej pracowników, na stworzenie zmian systemowych w zakresie warunków pracy pracowników medycznych, na zdjęcie z podmiotów leczniczych części zadań i przejęcie ich przez Państwo, na bezpieczeństwo i profilaktykę pracy, sprawność i koordynację pracy, sprawność obiegu informacji pomiędzy jednostkami ochrony zdrowia i pozostałymi instytucjami i podmiotami. Tymczasem projektowane zmiany w ogóle nawet nie dotykają tych kwestii – alarmowały pielęgniarki.
Pracownice służby zdrowia celnie wskazywały również, jak niedopracowany był system sprowadzania do Polski obywateli, którzy na krótko przed zamknięciem granic byli jeszcze poza krajem: powracający ludzie na własną rękę wracali do domów, zanim ktokolwiek przebadał, czy są zdrowi. Pielęgniarki i położne upominały się wreszcie o wynagrodzenia pracowników medycznych. Były one stanowczo za niskie jeszcze przed koronawirusem.
Ta interpelacja nie została pominięta milczeniem, ale odpowiedź ministerstwa nie zawiera wielu konkretów. – Szacowana wartość dofinansowania systemu ochrony zdrowia to 7,5 mld zł – powtarzała w odpowiedzi za premierem Morawieckim wiceminister Józefa Szczurek-Żelazko. Zapewniała również, że uwagi OZZPiS nie zostaną zignorowane i obiecywała, że rząd nadal będzie robił wszystko, by zaopatrywać szpitale w środki ochronne, testy diagnostyczne i sprzęt.
Lewica za Zdrową Polską
21 kwietnia na konferencji prasowej kandydat Lewicy na prezydenta Robert Biedroń zaprezentował kompleksowy program alternatywny wobec rządowych „tarcz”.
Od czerwca 2020 r. polityk Nowej Lewicy chce przeznaczyć na pensje dla pracowników ochrony zdrowia dodatkowe 2 mld złotych, a w nowych roku akademickim uruchomić kształcenie większej niż dotąd liczby lekarzy i pielęgniarek. Z początkiem przyszłego roku natomiast, przypomina Lewica, poziom wydatków na służbę zdrowia powinien osiągnąć w Polsce 7,2 proc. PKB.
Drugi filar programu Biedronia to Zdrowe państwo – takie, w którym, gdy trwa pandemia, premier co dwa tygodnie informuje społeczeństwo o stanie walki z chorobą, a w dalszej perspektywie – maksymalnie przyjazne obywatelowi. Od stycznia 2021 r. każda sprawa urzędowa miałaby być do załatwienia przez internet lub nawet w rozmowie telefonicznej.
W ramach filaru trzeciego – Zdrowe społeczeństwo – Lewica sugeruje dostarczanie przez Pocztę Polską nie pakietów wyborczych (bo w obecnej sytuacji nie ma mowy o normalnych wyborach), a maseczek i rękawiczek ochronnych. Chce również podnieść zasiłek dla bezrobotnych do 1800 zł, a osoby w szczególnie trudnej sytuacji – zwolnić już w maju z płacenia rachunków za gaz i prąd. W lipcu 2020 r. miałby również ruszyć program pomocy w opiece nad dziećmi dla pracowników medycznych, a we wrześniu – dla wszystkich osób pracujących. Najmłodszym obywatelom poświęcony kolejny zapis, dotyczący oświaty. Matury i egzaminy dla kończących szkołę podstawową Lewica chciałaby przeprowadzić przy zachowaniu wszelkich sanitarnych standardów w sierpniu 2020 r. Wtedy też młodzież stanęłaby do rekrutacji do szkół średnich i na studia.
Co z pracownikami, którzy stracili zatrudnienie i środki do życia? W IV filarze programu Lewicy zasugerowano dotacje państwowe dla firm dotkniętych pandemią oraz świadczenia kryzysowe dla osób, które zostały bez zajęcia. Nie ma jednak mowy, by rynek pracy po koronawirusie był tak samo pełen patologii, jak wcześniej. Koniec z umowami śmieciowymi – zapowiada Lewica, i to już od października 2020 r. Również okres ochrony przedemerytalnej miałby zostać wydłużony z 4 do 10 lat.
Lewica ustosunkowała się również do zapowiadanego przez rząd stopniowego otwierania gospodarki. Ma nadzieję, że jeszcze w maju – jeśli sytuacja na to pozwoli – będą powoli otwierane salony usługowe i sklepy. Galerie handlowe i restauracje miałyby powrócić w kolejnym miesiącu. Dopiero w lipcu i sierpniu natomiast Lewica chce otwierać kina i teatry, zachowując przy tym obostrzenie: 1 widz na 15 metrów kwadratowych powierzchni widowni.
Czy rząd Morawieckiego ustosunkuje się do propozycji z lewej strony, czy też je całkowicie zignoruje? A może wykorzysta, by potem przedstawić jako własne?