2 grudnia 2024

loader

Socjalizm, a sprawa odsunięcia PiS-u od władzy.

Niedawno został opublikowany Manifest Socjalistycznej Platformy Programowej (SPP). Znajduje się w nim, nawiązujące do wielkich wyzwań społecznych, klimatycznych, zdrowotnych obecnej epoki i przyszłości, następujące stwierdzenie: „…W tym krytycznym dla ludzkości momencie lewica zaprezentować powinna swoją wizję świata, społeczeństwa i państwa. Uważamy, że jedyną racjonalną drogą, która da szansę na stawieniea czoła wyzwaniom jest zwrócenie się ku socjalizmowi – idei towarzyszącej człowiekowi od stuleci…”

Innymi słowy, Socjalistyczna Platforma Programowa proponuje społeczeństwu, ale zarazem i Nowej Lewicy… zwrócenie się ku socjalizmowi.

Z kolei przewodniczący SLD Włodzimierz Czarzasty wypowiada się o możliwej koalicji z PO i PSL (i zapewne z partią Hołowni – PL50), aby odsunąć PiS od władzy. Może ktoś zapytać, czy dla kuszącej perspektywy odsunięcia PiS-u, możliwej w wyniku zawiązania antypisowskiej koalicji z formacjami jednak wybitnie „antysocjalistycznymi”, proponowany socjalizm SPP, nie będzie przeszkodą?

Myślę, iż długofalowa strategia lewicy nie powinna się uginać pod ciężarem taktycznych, choć bardzo ważnych wyzwań średniookresowych. Wiemy, jakie znaczenie dla Polski ma odsunięcie PiS-u, ale też wielu z nas wie, na jak kruchej gałęzi, jako ludzkość siedzimy za sprawą kapitalizmu. Oraz, że i w tej kwestii również jest konieczna zmiana, na której przeprowadzenie wcale dużo czasu już nie pozostało. Trzeba odsunąć PiS, czego warunkiem jest jakaś powyborcza koalicja, ale trzeba też zacząć rozważać kwestię socjalizmu, którego ewentualni koalicjanci nie akceptują. A wyjście musi się tutaj znaleźć. Szkodliwe byłoby pójście partii i kierownictwa, tylko drogą „pragmatyzmu”. W rozstrzyganiu tego dylematu trzeba się kierować zasadą swoistej równowagi pomiędzy taktyką i praktyką, a wartościami i celami ideowymi. Tym bardziej, iż jednym z warunków powodzenia Nowej Lewicy jest dobitne uwidocznienie społeczeństwu przez formację, jej lewicowej wyrazistości ideowej. Oznaką takiej wyrazistości, może się stać postulowany w Manifeście SPP – socjalizm.

Lewica, aby się wyrwać z klinczu PiS-PO (PL50), odbudować i „wybić” się na grubo powyżej 10 proc., musi – obok działań, które już realizuje – opracować odpowiadający obecnym i nadchodzącym wyzwaniom i uwarunkowaniom program, oraz „wymyślić” i zastosować formy i sposoby, przy których pomocy dotrze do obywateli, i przekona ich do swoich zamiarów.

Od tego, jak dalece treści takiego programu będą odpowiadać na owe wyzwania, oraz odzwierciedlać dążenia i nadzieje społeczne, a także od skuteczności form i metod propagujących program, zależeć będzie miejsce lewicy w ciągu najbliższych, ale i wielu dalszych lat.

Mówiąc wprost: będzie zależeć, czy lewica stanie się przystawką formacji KO-PL50 (lub jakiejś innej, o której nie mamy jeszcze pojęcia), czy też stanie się więcej niż dziś znaczącą siłą polskiej sceny politycznej, a także ważnym uczestnikiem powyborczej koalicji antypisowskiej. Albo… coraz bardziej marginalizowanym ugrupowaniem opozycyjnym?

Tę ostatnią kwestię (dalszej opozycyjności lewicy, tym razem obok PiS-u) niech rozważą przeciwnicy koligacji z innymi partiami antypisowskimi (też nie jestem entuzjastą takich koligacji), i przedstawią alternatywę. Nie pomogą, bowiem tu żadne nasze zaklęcia głoszone na temat liberałów spod znaku PO i Hołowni.

Taka koalicja powyborcza (nie zaś żadna wspólna lista), to oczywiście sprawa do rozważenia, ale jeszcze nie na dziś. Wszakże, zdecydowanie „na dziś”, a nawet „na wczoraj” jest kwestia, co i jak już teraz robić, by nie stać się przystawką, a przeciwnie liderem opozycji. Mrzonki? Nie dowiesz się, jak nie spróbujesz. Oczywiście na rzecz takiego celu konieczna jest praca, ale i odpowiedzialność.

W tym kontekście warto się zastanowić, czy proponowany w Manifeście SPP socjalizm może pomóc lewicy – i dlatego warto go głosić i dalej nad nim pracować – czy raczej będzie dla niej przeszkodą?

Określenie „socjalizm” było przez ponad trzydzieści lat zohydzane na wszelkie możliwe sposoby. Dlatego ludzie mają w tej sprawie wątpliwości wynikające z głoszonych na ten temat kłamstw, ale i z różnych rzeczywistych, negatywnych i pozytywnych doświadczeń, oraz własnych i teoretycznych przemyśleń. Nie lekceważąc tych wątpliwości, trzeba wszakże zapytać: czy lewica, dla realizacji wyżej wskazanego celu – a więc konieczności znaczącego przekroczenia obecnego poparcia (10 proc.), i osiągnięcie np. 20 proc. w 2023 roku – może sobie pozwolić na zaniechanie jakiegokolwiek działania, które pozwoliłoby przybliżyć ten cel? Czy zatem „wystarczy robić to samo, co robi prawica, i zaniechać tego socjalizmu? Albo, robić dalej to, co do tej pory sami robiliśmy, tylko więcej i lepiej – i to już da te 20 procent? Oczywiście nie wystarczy, i nie da.

Wydaje się, iż zaczynają to rozumieć niektórzy liderzy. Ostatnio Robert Biedroń stwierdził: „Uważam, że powinniśmy przedstawić plan V RP…”. Myślę, iż jest to wprawdzie tylko hasło, ale i równocześnie pewien sygnał i zaproszenie do debaty o potrzebie poważniejszych przeobrażeń, a zatem także i o tych treściach, które zawiera Manifest SPP.

Dlaczego jednak formacja miałaby realizować jakiś socjalizm, skoro jakiekolwiek odwołania się do niego, lub wręcz samo wypowiedzenie tego słowa ściąga gromy kolejnych oskarżeń na głowę lewicy?

Czy, zatem musi być socjalizm, i warto, a nawet trzeba bronić tej tezy?

Oczywiście Manifest SPP określa tylko jego główne kierunki. To jest pewna propozycja dla lewicy, wymagająca prac i dyskusji, lecz która powinna zostać zaakcentowana w perspektywicznym programie: „Tak, w perspektywie Nowa Lewica widzi socjalizm”.

Dlaczego? Bo jest konieczność dużego zwrotu w polityce, bo nie może już być kapitalizm, bo musi być „niekapitalizm”. Bo celem działalności gospodarczej – jako jej bezwarunkowy wymóg – stać się musi „…zaspokajanie potrzeb człowieka oraz ochrona i odbudowa środowiska naturalnego, a nie zysk właściciela środków produkcji i surowców…” (z Manifestu SPP).

Do tej pory zasada zysku powodowała nierówności, niesprawiedliwość, wyzysk, biedę jednych i bogactwo innych. Wszakże, jeszcze nigdy nie było tak źle, jak jest dziś. Została oto przekroczona granica wytrzymałości ekologicznej planety i wytrzymałości społecznej ludzkości. Praktycznie niczym nieograniczane dążenie do zysku (korporacji, banków itp.) powodują, iż Ziemia, jej mieszkańcy, przyroda i człowiek znaleźli się w śmiertelnym niebezpieczeństwie.

„Jego oznakami, są w XXI wieku, zjawiska i procesy dewastacji środowiska społecznego (człowieka) i dewastacji środowiska naturalnego (przyrody). A, jakąś, być może osobliwą ich kumulacją, oraz demonstracją, których głębszych (strukturalnych, społecznych) źródeł jeszcze nie znamy jest covid-19.

Winę za ten stan rzeczy ponosi decydująca o kształcie oraz treści naszej cywilizacji formacja społeczno-ekonomiczna – kapitalizm, a szczególnie jej neoliberalna odmiana i charakteryzujące ją wyznaczniki. Takie, jak: uświęcenie pojęcia i praktyki wzrostu gospodarczego/PKB, bez względu na koszty społeczne i straty w środowisku naturalnym i zdrowotnym; militaryzm (i jego skutki: wojny, ludobójstwo), jako źródło zysku i akumulacji kapitału; zysk i bogactwo, jako najważniejsze wskaźniki sukcesu osobistego; indywidualizm, jako główna forma postawy/działalności człowieka; konsumpcjonizm (konsumpcja materialna, jako jedyny cel oraz sens życia, pracy i wysiłku).

Te, jak i, jeszcze inne problemy kapitalizmu powodują konieczność jego istotnej zmiany lub wymiany.

Dziś nie jest, na przykład niezbędna maksymalizacja PKB, wystarczy go dzielić tak, aby powstające z jego wzrostu dobro służyło całemu społeczeństwu. Tymczasem jednak, w roku 2018 – jak informuje organizacja Oxfam (międzynarodowa organizacja humanitarna) – 82% całkowitego wzrostu majątku trafiło w ręce 1 % ludzi, podczas gdy najbiedniejsza, dolna połowa społeczeństwa nie odnotowała żadnego wzrostu. W tym samym roku majątek grupy „miliarderów” wzrósł o 762 mld USD. Jest to suma wystarczająca na siedmiokrotne zlikwidowanie skrajnego ubóstwa na świecie. A z najnowszego raportu Oxfam (2020) wynika, że 2153 najzamożniejsze osoby skumulowały w swoich rękach więcej bogactw niż ma do dyspozycji 4,6 mld ludzi stanowiących 60 proc. populacji. Dziś można by uzyskać olbrzymie środki na: cele społeczne, likwidację biedy i głodu; na naprawę środowiska, powstrzymanie ocieplania klimatu, stepowienia gleb, zapewnienie wody pitnej w wielu punktach globu itd., gdyby zahamowano bezsensowną, antyhumanistyczną produkcję narzędzi służących zabijaniu ludzi.

Produkcja dóbr/usług powinna zostać zracjonalizowana według zobiektywizowanych potrzeb społeczeństw, a nie według dyktatu producentów, nakręcających dla sprzedaży i zysku potrzeby sztuczne. PKB (lub parametr, który go zastąpi) powinien być tworzony w oparciu o technologie ekologiczne, nanotechnologie, źródła energii odnawialnej. Znacząco rosnąca część surowców nieenergetycznych powinna pochodzić z odzysku. Musi nastąpić rewolucja w dziedzinach transportu, zjazd ciężkiego taboru towarowego z dróg, miast, autostrad, olbrzymie ograniczenie komunikacji samochodowej, osobowej, i zastępowanie jej ekologiczną komunikacją zbiorową (w tym kolejową) w miastach i poza nimi.
Niezwykłym wyzwaniem stały się nierówności. Rozwikłanie ich węzła wymaga zastosowania różnych działań i metod, na różnych obszarach. Warunkiem ich wcielenia jest zawarcie w programie lewicy: planu przebudowy stosunków i struktury społecznej. Bez tego tematu i zdobycia do niego ludzi lewica musi się liczyć z tym, że w kolejnych wyborach nie uzyska wyniku, pozwalającego jej wpływać znacząco na działanie państwa i byt społeczeństwa.

Skąd taka teza? Stąd, iż uporanie się z nierównościami – i problemami, które pośrednio i bezpośrednio wywołują: degradację przyrody, susze, powodzie itp. – jest koniecznością obiektywną, ale dostrzeganą już, również przez coraz szersze kręgi społeczne.

Ale i stąd, iż usuwanie nierówności drogą przebudowy relacji i struktury społecznej, zatem usuwania nierówności strukturalnych – zadania, którego nie podejmie żadna prawica/ centroprawica – jest jedną ze spraw, w której (na opanowanej przez PO-PiS scenie politycznej) lewica może pokazać ustrojową inność, wyraźne odróżnienie od centroprawicy/PO-PiS i pozostałych aktorów tej sceny.

Owa inność jest ważna dla walki o poparcie społeczne, w kontekście frekwencji wyborczej. W latach 1989-2015., w wyborach do parlamentu nie uczestniczyło średnio 50 % ludzi (61,74 % w 2019 r., to wyjątek). Skala absencji winna pobudzić lewicę do zadumy: „Jak to jest, iż opcja, która ma kreować humanizm, równość, społeczeństwo obywatelskie – nie ma oferty dla połowy populacji?” Dążąc, więc do wzrostu poparcia, trzeba szukać zwolenników również wśród niegłosujących. Jest to naturalna baza lewicy. W wyborach roku 2019, baza ta stanowiła 12 milionów osób. Zdobycie tylko, co piątej z nich – to podwojenie obecnego wyniku…”

Są to wyzwania i uwarunkowania, które nie sposób pominąć w lewicowej refleksji, programowaniu oraz działaniu.

P.S. Końcowe frazy tekstu – od akapitu: „Jego oznakami, są w XXI wieku…; do akapitu: …to podwojenie obecnego wyniku…” – są fragmentami książki: Jan Janiszewski „Socjalizm w XXI wieku: Praca u podstaw i praca od podstaw. V RP – Socjalistyczna?”; Copyright by Jan Janiszewski; ISBN 978-83-958881-0-6; Wydawnictwo i Drukarnia MOLOH WROCŁAW.

Małgorzata Kulbaczewska-Figat

Poprzedni

Sadurski na weekend

Następny

Ciocia Janina. Demagogia i nieuczciwość intelektualna

Zostaw komentarz