Piotr Duda po raz kolejny udowodnił, że NSZZ Solidarność jest w większym stopniu przybudówką rządu niż związkiem zawodowym. Tym razem Duda zadeklarował udział w manifestacji wspierającej zawłaszczanie sądownictwa przez PiS. Nie tylko więc Solidarność nie stanęła w obronie sędziów, ale jej lider postanowił wyjść na ulicę w obronie władzy.
Niestety ta deklaracja przewodniczącego związku nie zaskakuje. Odkąd Prawo i Sprawiedliwość przejęło władzę w Polsce, centrala Piotra Dudy szybko stała się przybudówką władzy. Solidarność dała parasol ochronny nad destrukcyjną reformą oświaty, a następnie torpedowała postulaty płacowe Związku Nauczycielstwa Polskiego. Piotr Duda milczał, gdy wyrzucano ludzi z mediów publicznych i służby cywilnej, nie reagował, gdy rozpoczęto czystki w spółkach skarbu państwa, był obojętny wobec zwolnienia dyscyplinarnego 67 pracowników w PLL LOT.
Gdy Komitet Obrony Demokracji i Związek Nauczycielstwa Polskiego organizowały duże demonstracje antyrządowe, Piotr Duda groził krytykom władzy, że przykryje ich czapkami. Organ prasowy centrali, „Tygodnik Solidarność” od lat jest miejscem obrzydliwej, prorządowej propagandy, a peany na cześć żołnierzy wyklętych i Kościoła pojawiają się w nim częściej niż teksty o prawach pracowniczych. Duda poparł nawet nienawistne wystąpienia arcybiskupa Jędraszewskiego. Solidarność jest jednym z nielicznych prawicowych związków zawodowych w Europie, a ksenofobiczny przekaz władz związku szokuje związkowców z innych krajów europejskich. Przywódcy Solidarności szczuli przeciwko uczestniczkom czarnego protestu i wspierali homofobiczne akcje władzy, chociaż zakaz dyskryminacji ze względu na płeć, orientację seksualną czy pochodzenie stanowi jeden z fundamentów polskiego prawa, w tym Konstytucji i Kodeksu pracy. Jednocześnie Solidarność wielokrotnie brała udział w imprezach środowisk neofaszystowskich, w tym udostępniła salę BHP na terenie Stoczni Gdańskiej ekstremistom z ONR-u.
Tym razem Duda przystąpił do komitetu „Suwerenni”, który organizuje demonstrację wsparcia dla PiS-owskich zmian w wymiarze sprawiedliwości. „Oczekiwania społeczeństwa są jednoznaczne i wielokrotnie zostały wyrażone przy urnie wyborczej. Manifestacja jest jednym z narzędzi wywierania wpływu na konieczne zmiany” – wyjaśnił Duda swój planowany udział w manifestacji na cześć rządu. Trudno powiedzieć, skąd takie przekonanie, skoro badania opinii publicznej pokazują, że większość Polaków i Polek nie popiera reform rządowych. Zdaniem Dudy „społeczeństwo musi mieć kontrolę nad władzą sądowniczą. Tak jak nad ustawodawczą i wykonawczą”. Przewodniczący Solidarności najwyraźniej zgadza się w tej sprawie z Jarosławem Kaczyńskim i uważa, że „kontrola” oznacza dyktat partii. Nie wskazał też, na czym ma polegać kontrola włazy wykonawczej.
Poparcie dla rządu przez związek zawodowy w tym kontekście jest tym bardziej kompromitujące, że wiąże się ono nie tylko z poparciem autorytarnej władzy, ale też otwartym przyzwoleniem na dyskryminację na tle przekonań politycznych. Trudno pojąć, jak związek zawodowy może wspierać zamordystyczne działania rządu, których częścią są represyjne praktyki wobec sędziów. Jeżeli Solidarność nie ma odwagi stanąć w obronie państwa prawa i prześladowanych pracowników wymiaru sprawiedliwości, to niech przynajmniej milczy.