11 lipca 2024

loader

Sprawiedliwość czy klientyzm?

Przysłowie kirgiskie mówi: Sprawiedliwy sędzia nie ma rodziny. Ten, który ma krewniaków nie jest sprawiedliwy.

Prezydent Duda ułaskawił Jana Śpiewaka, aktywistę i działacza miejskiego z Warszawy, w ub. roku skazanego z art. 212 Kodeksu karnego (zniesławienie) na karę wysokiej grzywny. Prezydent podjął decyzję, dokonując porównania motywów działania osoby skazanej ze skutkami, jakie wyrok spowodował w sferze życia osobistego i przy uwzględnieniu istotnego zaangażowania ułaskawionego. Śpiewak podziękował prezydentowi RP za jego decyzję i – słusznie zresztą, gdyż jest to zagadnienie „wołające o tzw. pomstę do nieba” – zapowiedział, że nie odpuści tematu reprywatyzacji, nawet jeśli miałoby to się wiązać z kolejnymi wyrokami. O akcie łaski dla Śpiewaka wypowiedział się też rzecznik rządu. I tu rodzi się problem.

Kibicowałem i kibicuję młodemu działaczowi warszawskiemu w bojach z nierychliwymi i stronniczymi sądami oraz ośmiornicą warszawskich deweloperów, skorumpowanych urzędników miejskich, czyścicieli kamienic i „mafią” odzyskiwaczy mienia. Dobrze się stało, iż podjęta została taka akurat decyzja choć cień podejrzanych i niezgodnych z prawem ułaskawień (vide Mariusz Kamiński) będzie zawsze wisiał nad głową tego akurat prezydenta i pośrednio tych, których on ułaskawił / ułaskawi.
Moim zdaniem Jan Śpiewak powinien obecnie się zastanowić, czy do ostatecznego wyniku wyborów prezydenckich nie zaprzestać swoich medialnych enuncjacji.

I nie chodzi o to, by zaprzestać wyjaśniania reprywatyzacyjnych patologii.
To, że patologie działy się na ogromną skalę, już wiadomo ponad wszelką wątpliwość, choćby z książki działacza lokatorskiego Piotra Ciszewskiego „Wszystkich nas nie spalicie”. O co zatem chodzi ? O zasadę i zaufanie, że łaska dla Jana Śpiewaka ze strony uczestniczącego w kampanii prezydenckiej Andrzeja Dudy, a którego głównym konkurentem jawi się prezydent Warszawy popierany przez KOD i PO Rafał Trzaskowski, była autentycznie podyktowana sprawiedliwością, prawem i poczuciem społecznej użyteczności. Nie swoistym, obustronnym układem noszącym znamiona klientyzmu i zależności. Że u źródeł tej decyzji nie leżał zamiar wykorzystania osoby Śpiewaka jako argumentu wyborczego.

W starożytnym Rzymie klientyzmem nazywano system zależności klienta od patrona. Dziś chodzi głownie o polityczny wymiar zależności mający za zadanie wykreowanie zależności spełniających funkcję elementu strategii partyjnej. W takiej sytuacji głównym celem jest osiągnięcie sukcesu politycznego z racji korzystania ze społecznej legitymacji. W takim układzie dochodzi do wymiany poparcia wyborczego w zamian za określone przywileje czy decyzje polityczne.

W Polsce zaufanie i świadomość prawa jako określonego porządku niezbędnego do prawidłowego funkcjonowania społeczeństwa i państwa
jest na tak niskimi poziomie, iż powie ktoś ,że ten fakt nie ma jakiegokolwiek znaczenia. Moim zdaniem ma. Zwłaszcza w kontekście lewicowych przekonań. Oczywiście trzeba pracować usilnie nad poprawą aktualnie obowiązującego prawa, nie mającego nic wspólnego z minimalnym choćby poczuciem sprawiedliwości społecznej. Ale opisywany tu, ewentualny i potencjalny przykład klientyzmu, w tym na pewno nie pomoże.

Nawet jeśli negatywny stosunek Śpiewaka do Trzaskowskiego, jako symbolu i esencji „platformerstwa” w ogóle jest uzasadniony, dla czystości intencji, szacunku właśnie dla istoty prawa, winien on na chwilę ograniczyć medialne występy (przecież nie całą działalność!), gdyż może to być wykorzystywane w kampanii wyborczej obozu Dudy. Ochocza wypowiedź rzecznika rządu na ten temat może o tym świadczyć. A wtedy cień podejrzeń o klientyzm i zależność przykryje wszystkie pozytywy wiązane z osobą Jana Śpiewaka na lata, łącząc go z określonym obozem politycznym.
Nie warto! Przecież obaj konkurenci w wyścigu do Dużego Pałacu, wzajemnie się atakując i opluwając, pozostają przedstawicielami tego samego posierpniowego, neoliberalnego (tylko pod różnymi sztandarami i w wersjach hard lub soft) stronnictwa. Przedstawiciele lewicy nie powinni brać aktywnego udziału w walkach wewnątrz prawicowego, konserwatywnego ugrupowania. Przez przypadek tylko podzielonego na dwa wrogie, zwalczające się bezwzględnie plemiona polityczne.

Radosław Czarnecki

Poprzedni

Jest ryzyko, jest zabawa?

Następny

Uchwała Rady Naczelnej Polskiej Partii Socjalistycznej z dn. 6 czerwca 2020 r.

Zostaw komentarz