Gdy związki zawodowe zobaczyły, co rząd chce wpisać do tarczy antykryzysowej 3.0, uderzyły na alarm. Ostatecznie rząd wycofał się z najstraszniejszych zapisów, ale i w pozostałych nie wspiera ludzi pracy.
Pierwsza wersja projektu, która w poniedziałek nieoficjalnie krążyła w mediach, dawała pracodawcy możliwość obcięcia wynagrodzeń całej załogi o 10 proc., bez żadnych konsultacji z pracownikami czy związkami zawodowymi.
E-praca, e-zwolnienie
Jeszcze bardziej skandalicznie wyglądał zapis umożliwiający szefowi firmy zwolnienia przez e-mail, z czysto teoretyczną możliwością odwołania się (do zamkniętego na czas pandemii sądu pracy). Przesłanką dla mailowego zwolnienia miało być np. posiadanie dodatkowego źródła zarobku. Pierwsi do wyrzucenia tym samym stawali się dorabiający emeryci i renciści, a także osoby zatrudnione w dwóch miejscach na raz. Co więcej, firmy miały dostać wolną rękę, by na tej podstawie zwalniać dowolną liczbę ludzi i nie traktować całej operacji jako zwolnienia grupowego.
Jakby tego było mało, „tarcza” przewidywała również możliwość wysyłania pracowników na przymusowe urlopy w wymiarze połowy dni odpoczynku przewidywanych na rok 2020.Miała do tego zawiesić układy zbiorowe (i tak mało w Polsce rozpowszechnione), programy dobrowolnych odejść i wszystkie inne lokalne regulaminy i porozumienia, w których zapisano rozwiązania korzystniejsze dla pracowników niż w kodeksie pracy.
Prawo dżungli
Związki zawodowe natychmiast zareagowały na taki zestaw antykryzysowych, czytaj: antyspołeczny pomysłów szczerym oburzeniem. Związkowa Alternatywa napisała o wojnie wypowiedzianej ludziom pracy. – Kryzys już teraz pokazał, że polski rynek jest zbyt elastyczny, a prawa pracownicze są w zbyt małym stopniu chronione. Dotyczy to między innymi gigantycznej skali umów cywilno-prawnych, niewypłacania wynagrodzeń na czas czy zwolnień pracowników objętych ochroną związkową. Zamiast respektować istniejące prawo i eliminować patologie, rząd chce dekretem wprowadzić prawo dżungli – komentował przewodniczący organizacji Piotr Szumlewicz.
Równie mocne stanowisko wystosowało Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych. – Te skandaliczne propozycje mają charakter skrajnie antypracowniczy i przekreślają dorobek krajowego ustawodawstwa pracy, przenosząc polskie stosunki pracy do XIX wieku. Są w jawnej sprzeczności z fundamentalnymi standardami pracy Międzynarodowej Organizacji Pracy – napisała organizacja, zapowiadając, że jeśli jej głos nie zostanie wzięty pod uwagę, to związki zaczną organizować protesty.
Ułatwienia, zwolnienia, dopłaty
Czy rząd cofnął się, widząc, że ryzykuje utratą społecznego poparcia, które dotąd budował, reklamując się jako „bliski ludziom”? Zapisy, które we wtorek ostatecznie wpłynęły do sejmu, nie mówią już nic o mailowych zwolnieniach. Wprowadzono głównie uproszczenia różnych procedur obowiązujących pracodawców. To oni zostali zwolnieni z obowiązku uzyskiwania zezwoleń na zatrudnianie pracowników sezonowych i to im wydłużono terminy ważności wymaganych prawem certyfikatów bezpieczeństwa. Będą również mogli zmienić warunki pracy zatrudnianych cudzoziemców be konieczności starania się o nowe zezwolenie dla pracę dla takiej osoby. Przedsiębiorcy prowadzący recykling odpadów dostali dodatkowe miesiące na przeprowadzenie jego audytu. Specjalną pomoc przewidziano dla dotkniętych kryzysem przewoźników kolejowych i autobusowych.
Inne nowe przepisy dotyczą rozszerzenia katalogu spraw, które można załatwiać przez internet. Za pomocą platformy ePUAP stanie się możliwe złożenie pisma do sądu, a następnie odbiór korespondencji z sądu (która będzie też mogła być kierowana pocztą elektroniczną). Przedłużone zostaną karty pobytu tych cudzoziemców, którzy są obywatelami państw Unii Europejskiej. W 2020 r. nie będzie również postępowania kwalifikacyjnego dla pracowników służby cywilnej ubiegających się o mianowanie, a okres, gdy nauczyciele nie pracują przy tablicy (bo szkoły są zamknięte) będzie normalnie uwzględniany przy wyliczaniu okresów składkowych do emerytury.
Dochód gwarantowany? Nie tym razem
Rząd pominął natomiast całkowitym milczeniem propozycje lewicowej opozycji, ale również bliskich socjaldemokracji ekonomistów i komentatorów, by podnieść zasiłki dla bezrobotnych lub zagwarantować wszystkim, którzy stracili źródło utrzymania, stałą kwotę minimalnego dochodu. Przypomnijmy, że Lewica sugerowała w ubiegłym tygodniu przyznanie takiego świadczenia, o nazwie „kryzysowe”, zarówno bankrutującym drobnym przedsiębiorcom, jak i wyrzuconym z pracy pracownikom. Sugerowała kwotę 2100 zł, by ludzie ci byli w stanie zapłacić rachunki, a także opłacić pewną pulę towarów i usług. Gdy bowiem całe społeczeństwo dotknie pauperyzacja, nikt nie kupi dóbr wytwarzanych w firmach, które rząd stara się utrzymywać przy życiu.