1 grudnia 2024

loader

Unia podzielona

Jednym z największych zagrożeń dla przyszłości Unii Europejskiej są olbrzymie podziały między krajami członkowskimi.

Wysoki poziom nierówności regionalnych stanowi zagrożenie dla stabilności UE i przeszkodę dla rozwoju poszczególnych krajów. Trudno też o spójną politykę unijną, skoro skala nierówności w poziomie rozwoju jest tak duża.

Nierówności nie znikają

Kilka dni temu Europejski Urząd Statystyczny przedstawił dane na temat poziomu PKB na mieszkańca w 2018 roku przy uwzględnieniu różnic w cenach. Okazuje się, że różnice wciąż są znaczne i niestety od lat utrzymują się na bardzo wysokim poziomie.

Zgodnie z nowymi danymi Eurostatu średnia dla całej Unii Europejskiej w 2018 roku wynosiła 30200 euro na osobę (już bez Wielkiej Brytanii). Największy poziom PKB w UE był w: Luksemburgu – 263 proc. średniej unijnej, Irlandii – 191 proc., Holandii – 130 proc., Danii – 129 proc., Austrii – 128 proc. i w Niemczech – 123 proc.. Najmniejszy PKB na osobę miały: Bułgaria – 51 proc., Chorwacja – 63 proc., Rumunia – 66 proc., Łotwa i Grecja – po 69 proc. oraz Węgry i Polska – po 71 proc.

Krezusi i biedacy

Najbogatszym regionem UE w 2018 roku był Luksemburg – 263 proc. średniej unijnej, irlandzki Region Południowy – 225 proc., irlandzki Eastern & Midland – 210 proc., region brukselski – 203 proc., Hamburg – 197 proc., Praga – 192 proc.. Najbiedniejszym regionem był francuski Mayotte – zaledwie 30 proc. średniej oraz bułgarskie regiony Północnozachodni – 34 proc., Północno-Centralny – 35 proc. i Południowo-Centralny – 36 proc.

Polska też nierówna

Wśród najbiedniejszych regionów znalazł się też polski makroregion wschodni (obejmujący województwa lubelskie, podkarpackie i podlaskie), którego PKB w 2018 roku stanowił zaledwie 49 proc. średniej. Po przeciwnej stronie znalazł się makroregion województwo mazowieckie – 114 proc., z czego Warszawa – aż 156 proc. średniej. Istnieją więc olbrzymie nierówności nie tylko między państwami, ale nawet w obrębie poszczególnych krajów.

Nierówności podkopują UE?

Jak wskazuje Eurostat, w 2018 roku 57 regionów UE, w których mieszkało 21 proc. mieszkańców UE, miało PKB na mieszkańca równe lub niższe niż 67 proc. średniej UE. Ich udział w unijnym PKB stanowił tylko 12 proc.. Z drugiej strony 39 regionów UE, w których mieszkało 20 proc. mieszkańców UE, miało PKB na mieszkańca równe lub wyższe niż 128 proc. średniej UE. Ich udział w PKB UE stanowił aż 32 proc.

Powyższe dane pokazują, że Unia wciąż jest bardzo zróżnicowana w poziomie rozwoju. Unii zagrażają nie tylko eurosceptycy i nacjonaliści, ale też nierówności między poszczególnymi regionami. Na ubóstwie całych regionów eurosceptycy zresztą z powodzeniem żerują, przekonując mieszkańców, że gdyby tylko opuścić wspólnotę i znowu mieć własne państwo narodowe (najlepiej bez mniejszości i z ograniczonymi prawami kobiet), to złe czasy odeszłyby do historii. Nic to, że sami eurosceptycy doskonale wiedzą, że sprawa nie jest tak banalnie prosta.

Władze największych krajów UE, w tym Polski (tak! jesteśmy wśród największych, o czym często zapominamy!), powinny pamiętać o tym, że Unii potrzeba pogłębionej integracji, a zarazem polityki opartej na solidarności i zrównoważonym rozwoju całej wspólnoty.

Piotr Szumlewicz

Poprzedni

Dziękuję za wolność

Następny

Rząd uderzy w ekologów?

Zostaw komentarz