Czas społecznego buntu przeciw totalnej władzy PiSu skłania do refleksji jaka siła polityczna wygra na w rezultacie możliwego przesilenia. Pytanie może zdawać się cyniczne, bo z pewnością wygra przede wszystkim społeczeństwo i wygra szeroko rozumiany interes Polski.
Jednak w obecnym systemie partyjnym społeczeństwem zarządza zwycięska partia polityczna lub koalicja partii, ugrupowań i organizacji społecznych.
Bunt
Jeśli trwające w całej Polsce strajki mają w ogóle sens, to sensem tym jest nie cząstkowe rozwiązanie danego problemu, a radykalna zmiana rządzącej ekipy. Drobne zabiegi korekcyjno – upiększające zdeformowanej twarzy obecnej władzy nie przyniosą pożądanego rezultatu, bo wad tej twarzy nie sposób ukryć nawet pod maską. Musi więc nastąpić taki przełom, który przyniesie całkowitą odmianę oblicza władzy, tej władzy. Zdecydowanie stawiam na SLD, to jego właściwy czas i szansa jaka nadarza się raz na wiele lat. Dlaczego ? To proste; aktualny klimat społeczny, atmosfera gniewu i buntu przeciw prawicowym rządom tkwiącym w śmiertelnym uścisku z kościołem, to idealna pożywka dla Lewicy. Choć na obecnej sytuacji społeczno – politycznej próbują żerować wszystkie prawicowe partie opozycyjne, to ich próba wpisywania się w nią jest nieprzekonująca i z daleka trącąca koniunkturalizmem. Dla Lewicy zwalczanie rządów PiSu, reprezentujących całkowicie przeciwny biegun polityczny, jest sprawą naturalną, kwestią swej identyfikacji i wiarygodności, a wręcz warunkiem istnienia. Tylko Lewica ustami Włodzimierza Czarzastego zdobyła się na bezkompromisowe oświadczenie określające PiS jako swego śmiertelnego wroga. Można być pewnym, że podobnie postrzegają i utożsamiają się z taką interpretację setki tysięcy demonstrujących Polek i Polaków. Tak silnie zaznaczony w rozmaitych formach radykalizm protestujących na ulicach polskich miast, należy odczytywać już nie tylko jako niezgodę na zaostrzenie ustawy aborcyjnej, lecz także jako zdecydowany sprzeciw wobec władzy z jej narzucanymi ludziom ograniczeniami, wszechobejmującą kontrolą obywateli, antydemokratycznymi i niekonstytucyjnymi posunięciami. Trudno wyobrazić sobie by protesty spowodowały już dziś upadek pisowskiego rządu, choć całkowicie wykluczyć tego też nie sposób, tak jak nikt nie przewidział upadku systemu jałtańskiego w 1989 r. Jeśli nie teraz, to niewątpliwie nastąpi to za 3 lata, PiS bowiem jest najwyraźniej partią schodzącą. Już nic poza manipulacją, kłamstwem i obłudą, niezdolne jest zaoferować społeczeństwu. Jeśli zaś rozbudzone radykalnie antypisowskie nastroje protestujących i ich sympatyków mają działać na czyjąś korzyść, to profitentem będzie głównie Lewica, bo społeczny bunt ma wyraźnie antyprawicowy charakter.
Dlaczego Lewica
Jeśli dla demonstrantów życiowo ważną kwestią, co głośno podkreślają, jest wolny wybór i żądanie całkowitej swobody w dostępie do aborcji, to kogo mieliby poprzeć jeśli nie Lewicę, jednoznacznie odważnie deklarującą wolę przywrócenia aborcji na życzenie do 12 miesiąca ciąży, czyli realizację postulatu, który w Europie jest cywilizacyjną normą prawną. Tymczasem sejmowy projekt Lewicy o liberalizacji prawa aborcyjnego spoczywa w sejmowej zamrażarce, bez nadania mu numeru druku, niczym zarodek obywatela bez numeru PESEL. Ale projekt ten to dla rządów PiSu tykająca bomba, która wcześniej czy później wybuchnie pisowcom w dłoniach, a dla Lewicy stanie się tryumfalnym fajerwerkiem. Bo to Lewica najgłośniej domaga się już nie tylko prawa wyboru, lecz i wspiera prodemokratyczne hasła oraz nie obawia się, jak posłowie PO, wprost mówić o potrzebie usunięcia PiS od władzy. Trudno też wyobrazić sobie by bite na ulicach przez neofaszystów kobiety, nie opowiedziały się za Lewicą, jako jedyną siłą polityczną, wyraźnie domagającą się delegalizacji ONR-owskich bojówek oraz konsekwentnie dopominającą się ratyfikacji Konwencji Stambulskiej RE zapobiegającej przemocy wobec kobiet.
Lewica, jak żadna inna siła polityczna, może liczyć na mobilizację poparcia dla siebie także z kilku innych powodów. Jest niekwestionowanym rzecznikiem tych wszystkich grup społecznych i zawodowych, których postulaty i prawa są ignorowane, podważane lub wręcz gwałcone. Lewica nie przykleja się do nich, nie podczepia w sposób koniunkturalny, bo wspieranie ich jest jej polityczną naturą i zadeklarowanym celem. To nie przypadek, że Lewica już dziś znajduje poparcie ze strony środowiska LGBT i ekologów, bo Lewica jest w kwestii tolerancji i poszanowania odmienności jednoznacznie zdefiniowana i dookreślona, czemu wyraz dawała wielokrotnie i w wielu okolicznościach. To kwestia europejskości, nowoczesności i otwartości na odmienność, cech doskonale opisujących oblicze Lewicy. Młoda część społeczeństwa polskiego, choć nie tylko ona, coraz szczelniej odgradzana przez PiS od europejskich norm i zasad społecznego współżycia, tylko w Lewicy znajdzie skutecznego rzecznika i obrońcę. Na Lewicy z pewnością nie znajdą polityków jak Donald Tusk i jego otoczenie chichoczących w ławach poselskich kiedy Robert Biedroń relacjonował użycie wobec niego policyjnej pałki. To Lewica, jej politycy pojawiają się na Marszach Równości i nie mają oporów by tańczyć na kolorowych, mobilnych platformach. Wśród polityków Lewicy nie znajdzie się nikt na tyle obłudny i koniunkturalny, kto jak poseł PO Rafał Grupiński, który o ironio, na marszu ,,Polska w Europie”, wzdragał się jednoznacznie poprzeć środowisko LGBT i związki partnerskie w obawie, że po takiej deklaracji wyborcy na prowincji przepędzą Platformę. Tymczasem na trwających protestach obok czerwonej błyskawicy widzimy tęczowe flagi reprezentujące 2-milionową rzeszę polskich obywateli. Na kogo zagłosują, widząc kto i jak odnosi się do nich, o to jako ludzie Lewicy nie musimy się martwić.
Radykalizm i zaplecze Lewicy
Radykalizm trwających strajków dotyka kościoła katolickiego i jego hierarchów. Ludzie doskonale rozumieją, że zaostrzenie ustawy antyaborcyjnej to inspiracja biskupów i spłacanie przez PiS zobowiązania wobec kościoła za przedwyborcze poparcie, głoszone m.in. z ambon większości kościołów. Jeśli polska opinia publiczna w reakcji na patologiczną symbiozę władzy z kościołem reaguje najgwałtowniejszą w Europie laicyzacją, to kogo miałaby poprzeć jeśli nie Lewicę, od dawną głośno domagającą się ustawowego rozdzielenia kościoła od państwa, pryncypialnie piętnującą nadużycia finansowe księży, molestowanie przez nich dzieci, ukrywanie przestępstw ludzi kościoła, ich pychę, butę, arogancję i rozmiłowanie w bogactwie.
O ile biskupi dopuszczają się irracjonalnych ataków na ekologów, nazywając ich działania ,,ekologizmem”, piętnując ich z powodu rzekomego braku patriotyzmu, bredząc o czynieniu sobie ziemi poddaną, wspierając mordowanie dzikich zwierząt, dokonując pokracznych ceremonii pokropków broni myśliwskiej i zabitych zwierząt, popierając wycinkę puszczy i lasów, to trzeba podkreślić, że młodzi ekolodzy, Zieloni od zawsze związani byli z ruchami lewicowymi, a Lewica jest twardym zapleczem dla ruchów obrony przyrody i ekologów. Tak więc mamy kolejną po radykałach, Strajku Kobiet, ruchach ateistycznych, LGBT, grupę społeczną będącą przyszłym elektoratem Lewicy.
Abstrahując od bieżącej sytuacji w kraju, strajków i protestów, warto także podkreślić, iż IPN, instytucja niczym orwellowskie Ministerstwa Prawdy, służąca do uprawiania represji i szantażu, stosująca kary nieprzewidziane w kodeksie karnym, została powołana do życia w 1999 r. głosami m.in. niemal wszystkich posłów centroprawicowej koalicji AWS-UW. Przeciw temu wynaturzonemu tworowi, niby historyczno-badawczemu, lecz z prokuratorami posiadającymi uprawnienia lustracyjne, Lewica głosowała blokiem, i jest to jej nieprzemijająca zasługa. Doceni to każdy rozsądny obywatel, który obserwuje jak instrumentalnie i podle używana jest ta instytucja do zwalczania przeciwników politycznych i uprawianie politycznej zemsty, co widać szczególnie boleśnie na przykładzie bohatera Powstania Warszawskiego, sympatyzującego z PO gen. Aleksandra Ścibor-Rylskiego. Nie na darmo jeden z posłów SLD powiedział emocjonalnie o potrzebie wręcz spalenia IPN. Może byłaby to przesada, ale pomysł rozgonienia tych pseudohistoryków zasługiwałby na należytą uwagę.
Z pewnością stanowisko SLD podzielą dziesiątki tysięcy poszkodowanych pisowską ustawą represyjną (emerytalną) funkcjonariuszy służb mundurowych, których dokumentacja, ku ich oburzeniu, przechowywana jest w IPN, w Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu (!). Dotyczy to takich ludzi jak zasłużony twórca jednostki GROM, gen. Sławomir Petelicki, bohater akcji Samum w Iraku, gen. Gromosław Czempiński, agenci wywiadu, analitycy kontrwywiadu, pogranicznicy, pracownicy Dep. PESEL, paszportowcy, pielęgniarki i lekarze szpitala MSW, sportowcy klubów mundurowych, a nawet wdowy i sieroty po policjantach poległych w walce z gangsterami.
Ci wszyscy funkcjonariusze zostali bezprawnie pozbawieni należnych świadczeń emerytalnych i nazwani przez PiS ,,oprawcami”. Tylko w SLD znajdują bezkompromisowe wsparcie, zrozumienie i aktywną obronę. Dlatego ta ogromna rzesza poszkodowanych wraz z ich rodzinami, zechce z pewnością odwdzięczyć się Lewicy za obronę ich dobrego imienia. Jedno jest pewne; nikt z nich nie zagłosuje na PiS, a nawet na PO, bo to ta partia w 2008 r. zapoczątkowała szykany wobec w.wym., niekonstytucyjnie redukując mundurowym ich emerytury z przepisowego 2,6 proc. za każdy przepracowany rok, do nieistniejącej w ZUS stawki od 0,7 proc. Lewica konsekwentnie broniąc mundurowych, pokazując brak podstaw prawnych i sprzeczność ustawy represyjnej z konstytucją, udowodniła, że jest partią prawa i sprawiedliwości, podczas gdy Prawo i Sprawiedliwość zdemaskowało się jako partia typu bolszewickiego, gardząca literą prawa i duchem konstytucji, kierująca się potrzebą rewanżu i przypochlebianiem najniższym ludzkim instynktom.
Lewicowa oferta patriotyzmu
Prawica od dawna stara się zaczepić przekonanie, że patriotyzm to jej wyłączna domena, choć widzimy, że skrajnie prawicowe środowiska jak np. bojówkarze ONR i PiS najchętniej manifestują swoje przywiązanie do wartości narodowych wymachiwaniem flagą, odpalaniem rac i rykiem towarzyszącym hasłu: śmierć wrogom ojczyzny. PiS propaguje patriotyzm szowinistyczny, wykluczający, patetyczny, egzaltowany, niepełnowymiarowy i naskórkowy, rodem z zatęchłego stryszku, rzewny, wspomnieniowy, rozpamiętujący, szlochający nad klęskami, zamodlony, przy wtórze kościelnych dzwonów. Ludzie Lewicy głębiej i mądrzej postrzegają pojęcie patriotyzmu i obowiązku wobec ojczyzny.
Rozumni patrioci znajdą na Lewicy właściwy wymiar nowoczesnego patriotyzmu, tego trudniejszego, wymagającego, pozytywistycznego, twórczego i spokojnego, wcielającego w życie zbiór praktycznych zadań, mających zapewnić pomyślną przyszłość Polaków. To m.in. dbałość o poziom szkolnictwa, właśnie zdemolowanego przez pisowską deformę, o czyste powietrze, o zieloną energię, o odejście od węgla, o przyrodę, o unikatową puszczę wyrąbywaną przez pisowskich demolatorów.
Współczesny lewicowy patriotyzm to doskonała oferta dla ludzi myślących; nie zapatrzenie w przeszłość i samoizolacja Polski, a kotwiczenie jej w strukturach UE, dbałość o silną pozycję Polski w strukturach UE, jako warunek niepodległego jej bytu. To także korzystanie z kompetentnej, wykształconej kadry na każdym odcinku funkcjonowania państwa, bo tylko taka zapewni sprawne zarządzanie i autorytet Polski na arenie międzynarodowej, kadry zdolnej zadbać o dobro wspólne, nie zaś zabiegający o interes partii, jak niestety robią to niektórzy pisowscy senatorowie, posłowie i wiceministrowie z wykształceniem zaledwie zawodowym czy średnim, lub niekompetentni prezesi spółek skarbu państwa.
W obecnej sytuacji buntu przeciw zdegenerowanej władzy, prawdopodobnie zbuntowana młodzież, kobiety i ich mężczyźni jeszcze dziś nie zaprzątają sobie głowy podobnymi rozważaniami, ale na nie przyjdzie wkrótce czas, a wnioski dla ludzi inteligentnych, samodzielnie myślących nasuną się same z siebie. Wówczas nastąpi czas Lewicy, bo czas i kapitał społeczny są naszymi sojusznikami. Na nic nie zda się zohydzanie Lewicy przez prawicę, nazywanie jej stronników lewakami czy postkomuchami. Ludzie mają wiedzę, rozumieją, że wszystkie partie lewicowe, socjal-demokratyczne w Europie, poza Labour Party, mają komunistyczny rodowód, i takimi koneksjami nie zaprzątają sobie głowy, ani też nie są one dla obywateli argumentem obciążającym współczesną Lewicę. SLD i Lewica ogólnie legitymuje się wielkim dorobkiem, którym nie zawsze potrafi się pochwalić.
Widząc jak nieudacznikom z PiS dysponującym ogromnymi środkami finansowymi i technologicznymi trudno wybudować kilometr autostrady, jedną elektrownię, jeden statek lub choćby kilkaset mieszkań, aż się prosi pokazać jak po II wojnie powstawała cała infrastruktura, budowano zakłady pracy, fabryki, elektrownie, porty, sieć drogową i kolejową, szkolnictwo i sieć szpitali.
Współczesna Lewica to nowoczesna, patrząca w przyszłość, otwarta, rozsądna, europejska socjal-demokracja, tolerancyjna, obyczajowo liberalna, prospołeczna, sprawiedliwa partia młodych, przede wszystkim kompetentnych, wykształconych, poważnych i odpowiedzialnych ludzi, którym obca jest zapiekłość, małość, mściwość i niekompetencja. Nie znajdzie się tam miejsca na listach wyborczych dla posłów i senatorów, jak z prawicy – groteskowych dyletantów – psujów, stolarzy, tapicerów, techników kolejowych, kierowców, ślusarzy, perukarzy czy wyplataczy koszów wiklinowych, ludzi poniekąd potrzebnych gospodarce, lecz nie koniecznie parlamentowi.
Czego od Lewicy można oczekiwać, przekonaliśmy się za jej dwukrotnych rządów: najlepszy w 30-leciu prezydent, nadwyżka budżetowa, rozwój gospodarczy na poziomie prawie 6 proc. , wzmocnienie potencjału obronnego, dokarmianie dzieci w szkołach, uznanie i szacunek świata, przyjęcie Polski do NATO i UE.