6 listopada 2024

loader

Wizja człowieka i jego przyszłość w świetle najnowszej publikacji profesor Marii Szyszkowskiej

Ukazała się na współczesnym rynku naszego kraju najnowsza publikacja książkowa prof.dr.hab. Marii Szyszkowskiej , pod nieco mylącym czytelnika tytułem „Twórczość, jako sens istnienia w XXI wieku”.

Mylący dlatego, że w potocznym pojęciu, twórczość wiąże współczesny Czytelnik z działalnością pisarzy literatury pięknej, dzieł naukowych i innego rodzaju twórczości, czy też skonstruowanie przez elitarną część społeczeństwa ludzkiego nowych historycznie nieznanych ustrojowych rozwiązań. Oczywiście w książce najnowszej prof. M. Szyszkowskiej o taką twórczość też chodzi, ale w tej niewielkiej objętościowo, ale bardzo brzemiennej w treści jej nowej pozycji wydawniczej termin „twórczość” został użyty w innym znaczeniu. Bowiem jej autorka, jak wynika z całokształtu jej dzieła, inaczej pojmuje „twórczość” ,rozumie ją jako działalność szerokiego kręgu różnorodnych społeczności, które zmieniają swoje życie, wnosząc do dziejów naszego gatunku istot żywych, szczególnie ważne treści zwłaszcza ustrojowe. Zatem twórczość –zdaniem cytowanej autorki-uprawia nie tylko autor powieści, wynalazca ważnych rozwiązań technicznych, kreator pięknych obrazów, czy rzeźby, ale jest nim też człowiek i zespoły ludzkie a nawet tak wielkie ich zespoły jak narody, które zmieniają sam ich oblicze oraz kształt otaczającego ich i nas świata. Przy tym z całego tego dzieła wynika, że współczesna ludzkość pod wszystkimi szerokościami i długościami geograficznymi, stanęła przed wielkim problemem, albo uprawiania na szeroką skalę takiej twórczości i całkowita –w efekcie-zmiana funkcjonowania współczesnego globalnego społeczeństwa, albo jego niechybny koniec. I choć autorka niewątpliwie nie dochodzi ostatecznie do takich konkluzji, to z jej dzieła wynika, że przed takim zakrętem życiowym, stoimy jako globalne społeczeństwo ludzkie, nie tylko pod wszystkimi szerokościami i długościami geograficznymi, ale też w skali globalnej. Przy tym autorka w opisie otaczającej nas rzeczywistości, bardziej odwołuje się do filozoficznych ustaleń Emanuela Kanta, psychologa i psychiatry Kazimierza Dąbrowskiego, do teatru Grotowskiego i Kantora, ale też do swoich własnych obserwacji świata, niż do różnorodnych współczesnych propozycji z tego zakresu, zawierających zarówno diagnozę, jak i jego formułę koniecznych w świecie zmian. W ten sposób można powiedzieć, iż powstało dzieło oryginalne, nieorganizujące naszego spojrzenia na człowieka i jego przyszłość oraz świat nas otaczający, w jakiejś wąskiej perspektywie lecz w szerokim kontekście otaczającej nas rzeczywistości tak rozpatrujące twórczość współczesnego społeczeństwa ludzkiego, które pozwoli człowiekowi w wyniku twórczości, nadać wszystkim i każdemu nowy sens naszego życia i przeżycia. Nie tylko uratować ludzkość przed grożącymi jej niebezpieczeństwami, ale otwierającymi przed nią, właśnie dzięki rozkwitowi tej twórczości, długotrwałą perspektywę pomyślnego życia wszystkich i każdego, a nie tylko wąskich elitarnych jego części, które jak dotąd miały często monopolistyczną szanse głownie na swoją ,indywidualną i zbiorową pomyślność.

Przy tym autorka od początku prezentacji swoich poglądów jasno i wyraźnie odnosi się do współczesności otaczającego świata, krytycznie będąc krytyczna zarówno do liberalnego kapitalizmu, jak i kapitalizmu w jego wariancie populistyczno- nacjonalistyczno- klerykalnym wariancie, który słusznie uważa za rozwiązania ustrojowe, które nie może polskiemu, węgierskiemu czy globalnemu społeczeństwu ludzkiemu, przynieść jakiejkolwiek szerszej pomyślności, a większość ludzi tych społeczeństw, odsuwają od takiej szansy twórczości, która otwiera możliwość uratowania rodzaju ludzkiego, który wszedł wyraźnie współcześnie na specyficzny zakręt dziejowy. Na tym zakresie występują przy tym dwie perspektywy. Albo zagłady nas wszystkich, jako przedstawicieli rodzaju ludzkiego, albo szansa właśnie tej twórczości, która może otworzyć nową erę w dziejach człowieka. Autorka jest za tą nową erą i na jej rzecz angażuje się. I odwołując się do wspomnianych wcześniej twórców uważa, że taka era nie tylko jest możliwa, ale konieczna , jeśli chcemy jako ludzkość nie tylko pokonać grożącą nam pandemię, ale też zapewnić człowiekowi długotrwałą pomyślność, właśnie wynikającą z powszechnego pobudzenia twórczości, która może tą pomyślność zapewnić.

Relacja z tej książki byłaby niepełna, gdyby nie poinformować , że autorka nie tylko odwołuje się do wymienionych wcześniej osób, i nie zwrócić uwagi, że ze szczególną mocą, odwołuje się też do wybitnego filozofa chińskiego Konfucjusza. Przy tym jest rzeczą charakterystyczną, że odwołując się do Konfucjusza, nawiązuje ze szczególnym zainteresowaniem do jego orientacji na humanistyczne stosunku międzyludzkie, zwłaszcza dotyczące wzajemnych relacji nowych pokoleń i ludzi będących ich rodzicami, a zarazem często osobami w podeszłym wieku. Jest to nie tylko istotne z punktu widzenia zapewnienia społeczeństwu pomyślności w nadchodzących dziesięcioleciach dotąd bardzo zagrożonych, ale też warunkuje w dużej mierze , jak się przekonamy z dalszych rozważań, nawiązujących do treści wspomnianej książki Marii Szyszkowskiej, generalną pomyślności gatunkową wszystkich ludzi teraźniejszości i przyszłości.

Pod znakiem konieczności rozbudzenia twórczości dzieci i młodzieży autorka omawianej książki skupia swoją uwagę na problemie konieczności kreacji innego, niż funkcjonuje obecnie systemu funkcjonowania kształcenia dzieci i młodzieży w krajach współczesnego świata . Jej zdaniem, w przeciwieństwie do obecnie funkcjonującej szkoły i uczelni, wspomniane instrumenty kształcenia młodych pokoleń, wymagają radykalnie odmiennego skonstruowania systemu szkól i uczelni, a zwłaszcza radykalnego przeobrażenia realizowanego w nim kształcenia i stymulowania rozwoju osób w nich kształconych a zwłaszcza wychowywanych. Zarówno dotyczy osób w wieku dziecięcym, jak i młodzieżowym. W przeciwieństw do czasu aktualnego, na tym etapie kształcenia i częściowego wychowania a nauczyciele i wykładowcy słabo pobudzają na szeroką skalę różnorodną twórczość dzieci już w nauczaniu początkowym w szkole podstawowej, a potem jeszcze mniej w szkole średniej i wyższej. W rezultacie albo będziemy jako społeczeństwo ludzkie te potencjalne możliwości twórcze wytracać albo wypracujemy możliwości rozwoju twórczości, które potencjalnie tkwią w młodych pokoleniach poszczególnych narodów. Ten zakres twórczości, które znajdują się potencjalnie w młodych pokoleniach poszczególnych narodów, jest z jednej strony niewyobrażalnie wielki. A z drugiej strony następuje niewyobrażalnie marnowane w dotychczasowych systemach edukacji tego potencjału, W systemie tym bowiem przekazywanie wiedzy, umiejętności kształtowanie elementarnych warunków współżycia, z reguły bowiem pozostaje w ścisłym i nierozerwalnym związku z wytracaniem pomysłowości, inicjatywy, przedsiębiorczości, a zwłaszcza potencjalnej ,oryginalnej twórczości młodego pokolenia. Przy tym dzieje się tak od chwili kiedy uczeń czy student znajduje się w szkole, uniwersytecie czy uczelni wyższej i które niezmiernie trwa, aż po jej ukończenie.
W tym zakresie postulat prof. M. Szyszkowskiej, pozostaje w ścisłym związku z ważnym doświadczeniem tajwańskiego uczonego Kai Fu Lee, który w swej praktyce wynalazczej, wykazał jak wielki potencjał techniczno-innowacyjny tkwi w młodym pokoleniu chińskich dzieci, które o wiele bardziej, niż świat ludzi dorosłych, mogą być twórcami wynalazczych projekcji ważnych dla ludzi współczesnych czasów w dziedzinach technik, od których pomyślnego rozwoju zależy w dużej mierze korzystny generalnych rozwój możliwości twórczych współczesnego człowieka przynajmniej w zakresie rozwoju techniki. A przecież to tylko wycinek problemu dotyczący możliwości twórczych dziś dziecka i młodzieńca a jutro dorosłego a nawet starego człowieka.

Mogę ze swej strony dodać, że nawiązując do współczesnych inspiracji prof. M. Szyszkowskiej, mogę poinformować, że w końcówce PRL przez szereg lat, jako redaktor naczelny tygodnika „Oświata i Wychowanie”, ustanowiłem nagrodę dla nauczycieli rozwijających talenty i zdolności oraz twórcze zainteresować nią dzieci i młodzieży w trzech dziedzinach: wiedzy matematyczno- przyrodniczej, wiedzy humanistyczno- społecznej i naukowo- technicznej. Oczywiście poprzez stymulowanie zainteresowań w tym zakresie nauczycieli. Moja skromna redakcja ściśle powołane przez nią trzy jury w każdym roku szkolnym przez kilka lat,( ostatnie lata przed 1989r) szczegółowo badała setki wniosków, dotyczących nauczycieli polskiej szkoły podstawowej i średniej, którzy mieli na swoim koncie znaczące osiągniecia potwierdzone w olimpiadach przedmiotach i w innych zakresach inspirowania i rozwijania innowacyjnych zdolności dzieci i młodzieży w wieku szkolnym. Wielonakładowe czasopismo ( 100 tys. nakładu) którym kierowałem podstawie uzyskanych dochodów z jego sprzedaży w każdym roku dawało każdemu nauczycielowi, który udokumentował swoją działalność we wspomnianym zakresie małego Fiata 126p, jako nagrodę za poniesiony trud w omawianym zakresie. Wywołało to niechęć ze strony części ministerialnej urzędników oświatowych, na czele z ministrami zarządzającymi tym resortem. Jest rzeczą ciekawą, że w 1989 roku wraz z niechęcią kontynuowania do dalszego wydawania wspomnianego czasopisma, nowa ekipa rządząca resortem oświaty i wychowania, nie tylko wykazała brak zainteresowania jakimkolwiek kontynuowaniem tego konkursu, ale po prostu go zlikwidowała.

Było to zarazem potwierdzeniem tego, że we współczesnych społeczeństwach, niezależnie od rodzaju realizowanego ustroju, występuje daleko idące lekceważenie i niechęć do pobudzania we wszystkich systemach oświatowo-wychowawczych inspirowania i stymulowania rozwoju zdolności i talentów dzieci i młodzieży. Współcześnie, co prawda czasopismo „Glos nauczycielski”, kontynuuje moją tradycję nadawania tytułu „nauczyciela roku”, ale bez takich nagród, które faktycznie stymulowały rzeczywiste zainteresowania wspomnianego środowiska tym problemem. Wszystko wróciło do „normy”. W związku z tym uważam ,że ma rację prof. M. Szyszkowska pisząc , że nadanie systemom oświatowo- wychowawczym charakteru powodującego stymulowanie w nim rozwoju innowacyjnych zdolności i talentów, to konieczna muzyka przyszłości dotąd zaniedbana i nie funkcjonująca w powszechnym wymiarze dotychczasowych systemów oświatowo-wychowawczych. Oczywiście krajów kapitalistycznych .A tym samym nie pobudza to twórczości dzieci i młodzieży współczesnego świata kapitalistycznego.

Zagospodarowanie ludzi w wieku dojrzałym i starym oraz pozbawionych pracy- ważnym zadaniem społeczeństwa nadchodzących czasów

W prezentowanej książce prof. M. Szyszkowskiej, wiele razy zwracano uwagę na to, że współczesna ludzkość, która miejmy nadzieje, że pokona w niedługim czasie pandemię, stanie przed wielkim zagadnieniem pozbawienia bardzo dużej części ludzi pracującej dotąd w produkcji i usługach ich dotychczasowej pracy. Zastosowanie w społeczeństwie przyszłości na szerszą skale sztucznej inteligencji, która zastąpi na szeroką skalę pracę wielu ludzi, ale zwłaszcza ludzi starzejącego się społeczeństwa, stawiają na porządku dnia dramatyczny problem ich pomyślności na naszym ziemskim globie. Cytowana autorka wielokrotnie sygnalizuje ten problem szerzej go nie rozwijając. Należy z całkowitym uznaniem stwierdzić, że w przeciwieństwie do cytowanej autorki we współczesnych publikacjach w zakresie ekonomii, zarządzania gospodarką, ale też filozofii, socjologii i bliskiej mi pedagogice, problem ten jest całkowicie nieobecny. Jest też skutecznie pomijany. Oto dla przykładu ponad tysiąc stronicowym podręczniku akademickim pedagogiki,ważącym tym samym ponad 4 kilogramy termin „sztuczna inteligencja” w ogóle nie występuje.

Tymczasem kształcenie i wychowanie młodych pokoleń, które jest celem wszystkich nurtów współczesnej pedagogiki, nie może abstrahować od tego fundamentalnego problemu. Zastąpienie elektryczności SI, niewątpliwie zmniejszy potrzebę codziennego zatrudniania ludzi w skali o wiele większej, niż ma to miejsce obecnie. Na co słusznie zwraca uwagę kilka razy w swej niewielkiej objętościowo, bo wynoszącej tylko 136 stron prof. M. Szyszkowska i to wydanej w formacie o wiele mniejszym, niż wspomniany podręcznik. Natomiast wspomniana wizja dynamicznej realizacji „sztucznej inteligencji” wywołuje musi i powinna wywoływać konieczność podjęcia wielkiego problemu wykorzystania dla potrzeb społeczeństw, które są dopiero przed nami tego ogromnego potencjału ludzkiego który zwolni zastosowanie szeroko „sztucznej inteligencji”, który będzie wymagał ich zagospodarowania w warunkach upowszechnionej wspomnianej „sztucznej inteligencji”. Prof. M. Szyszkowska sygnalizuje ten temat, ale w świetle jej całokształtu poglądów, wydaje się, że wymaga on współcześnie większej uwagi, niż ma to miejsce choćby we współczesnej pedagogice. Dlatego też opierając się o sugestie wspomnianej autorki na temat znaczenia tego problemu, warto mu poświęcić nieco więcej uwagi.

Zanim jednak podejmę szerzej ten temat, który słusznie sygnalizuje wspomniana autorka, chciałbym przypomnieć wszystkim tym, którzy o tym zapomnieli, że w najbardziej odległych dziejach człowieka, nasi przodkowie czasów ‘wspólnoty pierwotnej” dzielnie walcząc o uratowanie naszego gatunku i organizując się w tej walce w system struktur plemiennych, podpierali się w niej o radę ludzi starszych wiekiem członków poszczególnych plemion. W czasach gdy ważyły się losy przetrwania naszego ludzkiego gatunku i wtedy nie było z góry rozstrzygnięte jego uratowanie, głos plemiennych „mędrców” w dużej mierze decydował i ostatecznie zadecydował o tym przetrwaniu. Potem z wykorzystaniem mądrości ludzi w wieku zaawansowanym i starym było i bywało różne. W klasach posiadających (niewolniczych, feudalnych, kapitalistycznych), glos tej części danej społeczności miał pewne znaczenie. Ludzie starzy w środowisku ludzi pracy bywali często ciężkim brzemieniem dla pracujących ich dzieci i wnuków i nie zawsze byli w „cenie” w życiu rodzinnym i środowiskowym. Był to też czas, w którym większość ludzi poświęcało pracy znaczna część doby w której żyli. W epoce rewolucji naukowo- technicznej, w jej fazie szerokiego zastosowania „sztucznej inteligencji”, na porządku dnia stoi problem społecznego skutecznego wykorzystania ludzi w zaawansowanym wieku i wręcz starych.

Można się pocieszyć, że we współzawodnictwie współczesnym między ustrojowym, którego uosobieniem jest współzawodnictwo chińsko- amerykańskie, chiński partner ma inne tradycje stosunku w stosunku do ludzi starych, niż jego amerykański adwersarz. Konfucjanizm na stałe zainspirował chińskie społeczeństwo do szczególnego poszanowania ludzi w wieku starszym. Oraz uwzględniania w życiu rodzinnym ich rady i supozycji. Inaczej było i jest w społeczeństwie amerykańskim , a zwłaszcza wśród tutejszych ludzi pracy, dla których człowiek stary był i po części jest balastem trudnym do materialnego utrzymania. W tej sytuacji zastosowanie „sztucznej inteligencji” i i związane z tym skrócenie zapewne czasu czynności zawodowej człowieka, stawia na porządku dnia wielki problem stosunku ogółu danego społeczeństwa do ludzi w zaawansowanym wieku i ludzi starych.

Propozycja prof. M. Szyszkowskiej powszechnego uruchomienia twórczości i uczynienie z niej instrumentu wykreowania innych rozwiązań społecznych, niż te, które dziedziczymy po przodkach w Ameryce i Europie, ale po części też w naszym kraju, otwiera nowe możliwości satysfakcjonującego życia dla ludzi w zaawansowanym wieku i ludzi starych. Wszystko wskazuje na to, że ich wartość- w przeciwieństwie do czasów dotychczasowych, nie będzie malała , a będzie wzrastała. Wymaga to jednak radykalnego powrotu do dobrej tradycji z tego zakresu. Książka prof. M. Szyszkowskiej, jest dobrą do tego inspiracją.

Siły napędowe i bariery oraz hamulce twórczości jako sensu istnienia

Wizja społeczeństwa przyszłości w ujęciu prof. M. Szyszkowskiej, jest pasjonująca. Uważam, że społeczeństwo powszechnej twórczości rozbudzonej już wśród dzieci i młodzieży ,skutecznie rozwijanej wśród osób w wieku średnim i efektywnie kontynuowane w wieku zaawansowanym i starczym, to piękna i fascynująca perspektywa nadchodzących czasów. Oczywiście wymaga ona konsekwentnego przezwyciężenia dotychczasowych wizji i często przełamania stany rzeczywistego społeczeństwa zdominowanego przez klasy kapitalistów tym zakresie . Ale też społeczeństwa zdominowanego przez biurokrację. Wymaga to również zdominowania przyszłości , z punktu widzenia zapewnienia pewnej harmonii występującej pomiędzy ludźmi pracy, klasą kapitalistyczną i biurokracją. Harmonia ta nie występuje w społeczeństwie kapitalistycznym, zarówno w jego liberalnym, jak i populistyczno- nacjonalistyczno- klerykalnej postaci. Jednakże, owa wersja populistyczno- nacjonalistyczno- klerykalna, choć sprzeczna z fundamentalnymi założeniami wersji liberalnej, nie jest znowu od niej tak odległa, jak by to mogło się pozornie wydawać. Już raz się zrodziła na gruncie ustroju kapitalistycznego w postaci hitleryzmu, który przejściowo niemal opanował cały globalny świat. Jeśli udało się ją obalić i to ze znacznym udziałem ludzi ustroju przeciwstawnego kapitalizmowi w postaci ZSRR, to należy się wystrzegać powtórki takiego doświadczenia, które zagrażało nie tak dawno światu. Zwłaszcza jeśli jego elementy, pojawiły się w tak ważnym dla współczesnego kraju, jakim jest USA. W postaci nacjonalizmu i populizmu Trumpa .

Ale nawet precedens ustroju populistyczno-nacjonalistyczno-klerykalnego na ziemi polskiej, też jest groźny dla losów globalnego człowieka. Jednakże nie tylko kapitalizm w jego populistyczno-nacjonalistycznej, a nawet klerykalnej wersji jest groźny dla współczesnego człowieka, ale jak słusznie uważa autorka cytowanej książki, groźny w dłuższym dystansie czasu jest też kapitalizm w jego liberalnym kształcie. Już obecnie możemy zauważyć, że kapitalizm w liberalnym kształcie oraz kształcie populistyczni -nacjonalistyczno- klerykalnym nie potrafi sobie poradzić z pandemią, choćby dlatego, że instrument przezwyciężenia pandemii w postaci odpowiednich szczepionej jest nie tylko narzędziem skutecznej walki z nią, ale też podstawą uzyskiwania maksymalnych zysków przez farmaceutyczne koncerny, czerpiących z lekarstw nie tylko niebywałe zyski ale podporządkowujące ich dystrybucje tym realizowanym zyskom. Sprawa się jednak do tego nie sprowadza. Popierając pogląd prof. M. Szyszkowskiej odrzucenia przez ludzkość liberalnego kapitalizmu, ale dodając zwłaszcza jego wersji populistyczno-nacjonalistyczno-klerykalnej dodałbym od siebie argument, że wymaga on odrzucenia też dlatego, że nieuniknienie związane z nim dysproporcje socjalne, występujące w krajach liberalnego kapitalizmu, ale w jeszcze większym stopniu w krajach populistyczno-nacjonalistyczno-klerykalnych należy stwierdzić, że znacznie utrudniają skuteczną walkę z pandemią. W przeciwieństwie do kapitalistów miliony, a nawet miliardy ludzi pracy, żyją z bieżących dochodów. Pandemia w dużej mierze utrudnia wykonywanie pracy w czasach wielkich zagrożeń. A tym samym odpowiednich zarobków Zapomogi państwowe –jak się okazuje-nie są w stanie w pełni rozwiązać problemów. Zatem skutecznie z pandemią mogą tylko walczyć osiągając faktyczne rezultaty, tylko społeczności ludzkie, w których klasa kapitalistów, okiełznana jest w danym społeczeństwie przez zabieranie jej części zysków i nie dopuszczających do ich maksymalizacji przez wspomniana klasę kapitalistów.

Świat na rozdrożu

Świat współczesny znalazł się na rozdrożu. Jego piękna wizja zarysowana w książce prof. M. Szyszkowskiej, jest możliwa do realizacji, ale jej realizacja rozstrzyga się współcześnie głownie w wielkim sporze amerykańsko- chińskim. Wszystko wskazuje na to, że zwycięstwo pracy należy będzie do ChRL. Wynika to z prostego faktu. Tempo wzrostu gospodarczego ChRL w stosunku do USA, jest współcześnie znacznie wyższe. I ta wyższość utrzymuje się w długim dystansie czasu. Nawet nasila się. Niemało ważnym jest też to, że z pandemią rząd i partia na chińskim terytorium daje sobie radę lepiej, niż kapitalistyczny rząd amerykański podporządkowany wielkiemu kapitałowi. czy podobne rządy Europy Zachodniej. Najważniejsze jest jednak to, aby konkurujące strony, a zwłaszcza strony amerykańsko- chińskie, obok swoich odrębnych często interesów, zdobyły się na możliwość uznania, iż te interesy są mniej ważne od wspólnych interesów w skutecznej walce z pandemią. Na dyskusji zorganizowanej dnia 19 lutego 2021 roku, przez Stowarzyszenie Polska- Wschód i Fundację Innowacja, na którym też była obecna prof. M. Szyszkowska wygłaszając ciekawy referat na temat filozoficznych podstaw amerykańskiego i chińskiego adwersarza tego współzawodnictwa zastępca ambasadora ChRL Pan Yao Dongye, który objaśnił zebranym , że strona chińska uznaje, że walka z pandemią obu krajów jest ważniejsza, niż współzawodnictwo między wspomnianymi krajami. Wybitny polski amerykanista prof. Longin Pastusiak, w swym wystąpieniu zwrócił natomiast uwagę, że nowy prezydent USA Bowden, choć złagodził znacznie antychiński kurs swego poprzednika- wszystko wskazuje, że nie w pełni podziela chińską orientację w tym zakresie-i współzawodnictwo miedzy państwami, choć złagodzone w stosunku do D. Trumpa, uznaje za ważniejsze, niż wspólne obu mocarstw działania na rzecz przezwyciężenia pandemii. Jednak mimo takiego stanowiska, które może utrudniać rozwiązanie problemów pandemii, szansa na rozwiązanie problemów nadal istnieje. Jednakże piękną wizję powszechnej twórczości i uzyskanej na tej podstawie pomyślności, już nie elit poszczególnych narodów zmierzających do kreacji świata powszechnej szczęśliwości, a całych narodów, która została zarysowana w omawianej książce prof. M. Szyszkowskiej, jest o wiele trudniej zrealizować, niż to pozornie może się wydawać. Jednak wiele na to wskazuje ,że jest coraz bardziej możliwe.

Małgorzata Kulbaczewska-Figat

Poprzedni

Czytanie „Dziennika Trybuny” jest zbędne,

Następny

Lenistwo suwerena

Zostaw komentarz