flickr.org
Trzęsą się polskie media głównego nurtu: na Powązkach ktoś śmiał pochować generała Ciastonia. Na wojskową nekropolię trafił po śmierci wiceminister spraw wewnętrznych i szef Służby Bezpieczeństwa od 25 listopada 1981 do 10 kwietnia 1987.
Za PRL, a to wystarcza w III RP za powód hańby. Oskarżony za podżeganie do zabójstwa ks. Jerzego Popiełuszki. Uniewinniony w 1984 roku. Po 1989 r. ponownie go oskarżono (i aresztowano na dwa lata) o kierowanie zabójstwem księdza. W 1994 r. został uniewinniony z braku dowodów winy przez Sąd Wojewódzki w Warszawie. W 1996 r. Sąd Apelacyjny w Warszawie zwrócił sprawę sądowi I instancji. W 2000 r. jego sprawa wróciła na wokandę. Znowu uniewinnienie, brak dowodów winy. Potem został skazany na dwa lata za powoływanie opozycjonistów do wojska. Umarł w wieku 97 lat.
Niemal wszystkie media używały sformułowań, że Ciastoń „był podejrzany” o sprawstwo kierownicze mordu ks. Jerzego Popiełuszki, lub choćby „uwikłany” w to morderstwo. Że uniewinniony? To nie było przedmiotem rozważań. Oskarżano władze samorządowe, że wyraziły zgodę na miejsce spoczynku. Miasto się broniło, że nie mogło nic zrobić, bo Ciastoń został pochowany w grobie rodzinnym i nic mu do tego.
Przy tej okazji wróciła sprawa petycji, zainicjowana przez jakiegoś prawicowego dziennikarza, który celem swojego życia uczynił usunięcie zwłok działaczy komunistycznych i państwowych z czasów PRL z Powązek. Uprzednio oczywiście obłożywszy je infamią na podstawie wyroku, w którym będzie sędzią. Bez pojęcia o pracy sądów, ale to bez znaczenia. To wszystko ma uczynić z Powązek Mauzoleum Nekropolii Żołnierzy Niezłomnych. I wtedy będzie to cmentarz słuszny i sprawiedliwy, uważają miłośnicy grzebania w ziemi.
Co trzeba mieć we łbie, żeby swoje inkwizytorskie zapędy rozciągać na walkę ze zwłokami w różnym stadium rozkładu?
By rozdawać trumnom prawo do leżenia w określonym miejscu w zależności od praw i wartości, które aktualnie obowiązują?
Wojowanie z trupami z PRL dzisiaj nie grozi niczym, więc lew w nich, dzielnych wojaków od grobów, wstępuje. Swoim tępym, czarno-białym widzeniem świata zarażają otoczenie i kolejne pokolenia.
Już widzę oczami wyobraźni uroczystości (igrzyska?) wygrzebywania szczątków ludzkich i przenoszenie ich pod wycie tłumów na jakieś „miejsce hańby”. Te komentarze w państwowej telewizji (choć i liberalne opozycyjne nie zostaną w tyle, jestem przekonany), może nawet jakieś symboliczne rzucanie kamieniami lub choćby plucie na szczątki? To nie jest niemożliwe w dzisiejszej Polsce. Naprawdę, niewiele nam brakuje.
Tę wojnę z nieboszczykami obserwować będzie cały świat, by utwierdzać się w przekonaniu, że toczy nas jakaś straszna choroba.