24 kwietnia 2024

loader

Awanturka o Szpakowskiego

W ostatniej chwili TVP dokonała zmiany komentatorów finałowego meczu Euro 2020/21 Włochy – Anglia. 70-letniego Dariusza Szpakowskiego zastąpił 48-letni Mateusz Borek, a decyzję o zmianie podjął 38-letni dyrektor TVP Sport Marek Szkolnikowski. Nie wszyscy uznali tę roszadę jako skutek naturalnej wymiany pokoleniowej.

Nie ma chyba definicji idealnego komentatora sportowego. Generalnie odbiorcy oczekują od nich przede wszystkim twórczego towarzystwa przy oglądaniu sportowych wydarzeń, czyli żeby się znali na dyscyplinie sportu, którą komentują, mieli dobry głos, odpowiednią dykcję, umieli ciekawie opowiadać o aktorach widowiska i w przystępnych słowach tłumaczyć to co się wydarzyło lub za chwilę może lub powinno wydarzyć na boisku. Wbrew pozorom nie jest to najłatwiejsze zajęcie, ale też nie aż tak trudne, żeby wymagało studiów uniwersyteckich. O hierarchii w tej profesji powinni decydować odbiorcy, ale faktem jest, że od dekad są skazani na wysłuchiwanie tych samych głosów, szczególnie w piłce nożnej.
Pierwsza realizacja telewizyjna na żywo z wydarzenia piłkarskiego miała miejsce już we wrześniu 1937 roku w Wielkiej Brytanii, ale w Polsce kibice na taki przekaz musieli poczekać do 10 marca 1957 roku, kiedy to Telewizja Polska pokazała towarzyski mecz dwóch warszawskich drużyn – Polonii i Gwardii. Mecze ligowe TVP zaczęła pokazywać od 7 kwietnia 1957 roku, a reprezentacja zadebiutowała na antenie telewizyjnej w czerwcu tego roku. Od lat 60. ub. wieku do 1982 roku wzorcem komentatorskim dla starszych pokoleń kibiców był Jan Ciszewski, którego głos towarzyszył relacjom z najważniejszych sukcesów odnoszonych w tym okresie przez polskich piłkarzy. Po 1982 roku schedę po Ciszewskim przejął Dariusz Szpakowski, który od 1984 roku aż do teraz we wszystkich najważniejszych wydarzeniach piłkarskich był główną twarzą TVP. Słyszeliśmy go relacjach z finałów pięciu mistrzostw świata i czterech mistrzostw Europy. Tylko w jednym turnieju był nieobecny, w Euro 2008, bo prawa telewizyjne do tej imprezy wykupił Polsat, a wtedy w tej stacji komentatorem numer 1 był Mateusz Borek. Potem wszystko wrócił do normy, ale piątego w karierze finału europejskiego czempionatu już jednak Szpakowskiemu nie dane było skomentować, chociaż jego nazwisko oraz nazwisko współkomentującego z nimi Andrzeja Juskowiaka były awizowane przez TVP jako komentatorów finałowego meczu Włochy – Anglia na Wembley.
W piątek jednak, dwa dni przed meczem, dyrektor TVP Sport Marek Szkolnikowski poinformował za pośrednictwem Twittera, że dokonał zmiany w obsadzie i zamiast Szpakowskiego i Juskowiaka do skomentowania finału wyznaczył duet Mateusz Borek – Kazimierz Węgrzyn. Co było powodem? Tu wersje są różne i przez każdą ze stron modyfikowane wraz z rozwojem sytuacji. A ona zmienia się dynamicznie, bo chociaż wielu kibiców miała mnóstwo pretensji do jakości komentarzy Szpakowskiego i Juskowiaka, czemu tu i ówdzie dawało wyraz, to takie nieeleganckie, wręcz upokarzające odesłanie na boczny tor legendarnego przecież sprawozdawcy nie spodobało się chyba nikomu. I wywołało lawinę krytyki.
Najbardziej chyba radykalnie w obronie Szpakowskiego wypowiedzieli się dziennikarze „Rzeczpospolitej” Stefan Szczepłek i Mirosław Żukowski. „Dariusz Szpakowski nie komentował finału Euro, bo tak zadecydował szef sportu w TVP, wiedząc, jak ważna to sprawa dla człowieka, którego głos przez kilkadziesiąt lat był głosem polskiego futbolu. Tak się z ludźmi nie postępuje.
Szpakowski w TVP pracuje od roku 1982, sprowadzony na Woronicza przez Jana Ciszewskiego widzącego w nim swojego następcę. Wcześniej uczył się fachu w Polskim Radiu od Bohdana Tomaszewskiego i Bogdana Tuszyńskiego.
Szpak” skończył w maju 70 lat i Euro, a finał przede wszystkim, miało stanowić ukoronowanie jego pracy, być może nawet pożegnanie. Dyrektor TVP Sport Marek Szkolnikowski publicznie mówił, że na Euro Szpakowski kończy karierę, chociaż jego samego o tym nie poinformował. Dyrektor żyjący w twitterowej bańce wziął pod uwagę internetową krytykę pod adresem Szpakowskiego i pod wpływem nieznanych (a być może zorganizowanych) hejterów oraz dobrze znanych doradców pozbawił komentatora szansy na godne pożegnanie z mikrofonem.
Szkolnikowski otrzymał jedną z najważniejszych funkcji w dziennikarstwie sportowym, mimo że wcześniej nie był znany jako dziennikarz ani menedżer. Wraz z przejęciem telewizji przez PiS dostał władzę i pieniądze. Gdyby Włodzimierz Szaranowicz chciał opowiedzieć, w jakich okolicznościach Szkolnikowski zajął jego miejsce, bylibyśmy zdziwieni, że tak można.
Zamiast Szpakowskiego i Andrzeja Juskowiaka finał Euro skomentowali Mateusz Borek i Kazimierz Węgrzyn. I tu wylał się ocean hipokryzji i cynizmu. Borek zawsze publicznie wyrażał się o Szpakowskim z szacunkiem, tyle że słowa nic nie kosztują. Kiedy miał szansę powiedzieć: nie, dziękuję, ja w tej sytuacji Darka nie zastąpię – szybko propozycję przyjął. Zamiana Szpakowskiego i Juskowiaka na Borka i Węgrzyna była tym bardziej dziwna, że dwaj ostatni tworzyli najsłabszą parę komentatorów na Euro. Pobili rekord pod względem liczby wypowiedzianych słów, z których trzy czwarte było niepotrzebnych.
Węgrzyn jest też ciekawym przykładem medycznym człowieka, który mówi bez przerwy przez półtorej godziny, porusza się wyłącznie w wysokich rejestrach, nie łapie oddechu, a mimo to szczęśliwie przeżywa. Przy innych ekspertach, byłych piłkarzach: Andrzeju Juskowiaku, Kamilu Kosowskim i Marcinie Żewłakowie, Węgrzyn jest trampkarzem. Jeśli traktować komentowanie finału jako nagrodę za dobrą i długoletnią pracę, to Maciej Iwański czy Jacek Laskowski – od lat związani z TVP – bardziej na to zasłużyli.
Szkolnikowski zamienił dziennikarza, który pracuje od blisko czterdziestu lat w telewizji publicznej, na takiego, który dopiero tam przyszedł i nie tylko nie jest lepszy, ale już uczynił dziennikarstwu sportowemu wielkie szkody. Pracując jeszcze w telewizji Polsat, Borek reklamował zakłady bukmacherskie i komentował walki bokserskie, które sam organizował. W Polsacie długo to tolerowano, a Szkolnikowskiemu to wszystko nie przeszkadza. Pozwolił by zarówno Borek jak i Szpakowski w przerwach meczów reklamowali tę samą firmę, daje antenę wielu takim słupom reklamowym, np. twórcom napędzanego hazardowymi pieniędzmi Kanału Sportowego, promuje jego dziennikarzy – jest wśród nich także Borek – i ich produkt. Szkolnikowski może czuć się pewnie, bo w kierownictwie TVP, które na niego postawiło, nie ma miejsca na przyzwoitość i rachunek sumienia. Dopóki na Woronicza nie zaczną rządzić inni ludzie, nic się nie zmieni”.(…)
Szkolnikowski na krytykę zareagował na Twitterze: „Szczepłek i Żukowski to od dawna dinozaury dziennikarstwa, ale poziom cynizmu i hipokryzji przebili od dna. Syndrom odstawienia od koryta i realizacji faktu, że pociąg już dawno odjechał. Kółko wzajemnej adoracji nadal żywe” – napisał szef sportu w TVP, któego wpis skomentował brutalnie naczelny „Newsweeka” Tomasz Lis: „Żaden z obu panów nigdy nie był przy żadnym korycie. Obaj osiągnęli w zawodzie bardzo wiele, obaj zawsze demonstrowali klasę. Żadna z tych rzeczy Pana z nimi nie łączy”.
Również na Twitterze na atak felietonistów „Rzepy” zareagował Mateusz Borek: „Byli wrogowie MK (Mariana Kmity, szefa sportu w Polsacie? – przyp. red.) są teraz w łaskach. Najpierw wywiad na zlecenie, teraz ten paszkwil. Nie ma problemu. Ja dam sobie radę tylko publicznie mam prośbę. Niech nigdy Ci panowie nie podchodzą do mnie na stadionie i nie wyciągają ręki. Tylko tyle i aż tyle”.
Emocje jak widać buzują, ale też i walczyć jest o co, bo popularność i miejsce w komentatorskiej hierarchii przekłada się na kontrakty reklamowe. Awantura może jednak awanturującym wyjść bokiem, bo niewykluczone, że teraz na Woronicza ktoś się uważnie przyjrzy co oni reklamują i gdzie jeszcze poza TVP zarabiają.

Jan T. Kowalski

Poprzedni

Amerykańska zaczepka pod adresem polskich siatkarzy

Następny

Zdaniem UEFA sędziowie w Euro 2020 byli świetni

Zostaw komentarz