28 marca 2024

loader

Bayern cierpi bez Lewego

Przed środowym meczem 1/4 finału Ligi Mistrzów w ekipie Paris Saint-Germain panowało zadowolenie z powodu nieobecności Roberta Lewandowskiego w składzie Bayernu Monachium. Ale paryżan prześladował koronawirus.

Najpierw z zespołu PSG wypadł z powodu zakażeniu Covid-19 Włoch Marco Verratti, a tuż przed meczem z Bayernem wirus dopadł jego rodaka, Alessandro Florenziego. Włoskie i francuskie media donoszą, że obaj piłkarze czują się dobrze i przechodzą zakażenie bezobjawowo, lecz z powodu obowiązkowej kwarantanny będą mogli wrócić do kadry Paris Saint-Germain dopiero na rewanżowe spotkanie z mistrzami Niemiec, które obędzie się 13 kwietnia. Niewykluczone, że do tego czasu do pełni sił wróci jednak także zmagający się z urazem Robert Lewandowski, który w meczu reprezentacji Polski w eliminacjach MŚ 2022 z Andorą doznał uszkodzenia więzadeł pobocznych w prawym kolanie. Lekarz polskiej kadry przewidywał góra 10-dniową przerwę w grze „Lewego”, natomiast sztab medyczny Bayernu po przeprowadzonym w Monachium ponownym badaniu uznał, że potrzebna będzie co najmniej miesięczna przerwa.
Lewandowski nie zagrał więc w rozegranym w minioną sobotę w ramach w 27. kolejki Bundesligi meczu na szczycie z RB Lipsk, wygranym przez bawarski zespół 1:0. To zwycięstwo pozwoliło powiększyć Bayernowi przewagę nad drugim w tabeli zespołem z Lipska do siedmiu punktów i znacznie przybliżyło ekipę trenera Hansiego Flicka do obrony mistrzowskiego tytułu. „Lewy” dostał wolne i kurował staw kolanowy. Do treningów wrócił dopiero po świętach i w zależności od tego, jak się będzie czuł i jakie będą wyniki kolejnych badań, zapadnie decyzja o jego powrocie do składu Bayernu. Ale na pewno nie wystąpi w pierwszym meczu ćwierćfinałowym Ligi Mistrzów z Paris Saint-Germain. Paryżanie cieszą się z osłabienia rywali, lecz może to nic im nie dać, bo w miniony weekend przegrali w krajowej lidze na swoim boisku z OSC Lille 0:1, chociaż trener Mauricio Pochettino posłał do walki największe asy PSG – Neymara, Kyliana Mbappe, Angelo di Marię i Moisę Keana.

Jan T. Kowalski

Poprzedni

Żużel: Stal Gorzów rozbiła Unię w Lesznie

Następny

Orbán zawodowiec

Zostaw komentarz