Robert Lewandowski podczas przerwy mógł porządnie wyleczyć kontuzję
Chociaż w Niemczech epidemia koronawirusa wciąż nie słabnie, to piłkarska Bundesliga mimo to szykuje się do wznowienia rozgrywek. Niemieckie media podają, że ma to nastąpić w maju, a mecze będą rozgrywane bez publiczności. W miniony poniedziałek do treningów wrócili piłkarze Bayernu Monachium, a wraz z nimi wyleczony już Robert Lewandowski.
Niemieckie drużyny są bardzo zdeterminowane, aby rozegrać sezon do końca. Według pesymistycznych prognoz ekspertów wskutek przerwy w grze zagrożonych likwidacją jest aż 10 klubów Bundesligi. Stąd też presja na jak najszybsze wznowienie przerwanych na początku marca rozgrywek.
Wedle najnowszych spekulacji medialnych może to nastąpić już 2 maja, ale bardziej prawdopodobny jest następny weekend, czyli 8-10 maja. Te daty mogą dziwić w kontekście informacji, jakie docierają z Niemiec o rozwoju pandemii w tym kraju. W miniony wtorek Instytut im. Roberta Kocha (RKI) w Berlinie poinformował, że w ciągu ostatniej doby na terenie RFN zmarły 173 osoby zakażone koronawirusem. Łączna liczba ofiar śmiertelnych w kraju od początku epidemii wzrosła do 1607, a liczba zidentyfikowanych zakażeń wzrosła w ciągu ostatniej doby o 3834 przypadki.
W sumie u naszych zachodnich sąsiadów odnotowano już 99 225 infekcji koronawirusem. Położona na południowym wschodzie kraju Bawaria jest krajem związkowym najbardziej dotkniętym przez epidemię. W granicach tego landu zarejestrowano 26 163 zakażonych (26 procent wszystkich zakażeń w kraju) i 481 zgonów.
W poniedziałek kanclerz Angela Merkel poinformowała, że jest jeszcze stanowczo za wcześnie, żeby łagodzić wprowadzone przez rząd obostrzenia obowiązujące w Niemczech ze względu na pandemię koronawirusa.
Klubom Bundesligi udzielono jednak zezwolenia na organizowanie zamkniętych dla osób postronnych zajęć w ośrodkach treningowych. Treningi muszą się odbywać z zachowaniem wszelkich rygorów sanitarnych, ale dzięki tej furtce piłkarze Borussii Dortmund (Łukasz Piszczek), Schalke 04 Gelsenkirchen, Unionu Berlin (Łukasz Gikiewicz), a od poniedziałku także lidera Bundesligi Bayernu Monachium, w kadrze którego po wyleczeniu urazu pojawił się też Robert Lewandowski, mogli wrócić na boiska.
Zajęcia prowadzone przez wszystkie zespoły są organizowane w podobny sposób. Zawodnicy są dzieleni na kilka grup, które nie mają ze sobą żadnej styczności, albo trenują o różnych godzinach. Piłkarze ćwiczą na ogół w parach, zachowując między sobą należytą odległość.
Kadra Bayernu Monachium w poniedziałek stawiła się w komplecie w klubowym ośrodku przy Sabenerstrasse. Wśród 21 zawodników był też Lewandowski, dla którego były to pierwsze zajęcia na boisku od momentu odniesienia kontuzji kolana, co miało miejsce 25 lutego podczas meczu Ligi Mistrzów z Chelsea Londyn (3:0). Większość jego kolegów miała krótszą przerwę, bo czterotygodniową, ale wszyscy bez wyjątku nie kryli radości z faktu, że znów mogą wspólnie trenować, chociaż zostali porozrzucani w małych grupkach po całym boisku.
Zajęcia dostosowano do wymogów obowiązujących w Niemczech w związku z epidemią SARS-CoV-2. Piłkarzy podzielono na pięć grup – cztery czteroosobowe i jedną pięcioosobową, w której znalazł się m.in. Lewandowski. Każda z grup zbierała się w innej części podziemnego garażu, wszyscy przyjechali już przebrani w stroje treningowe, a po zajęciach od razu musieli wracać do swoich domów i dopiero w nich mogli brać prysznic. Siłą rzeczy te pierwsze treningi nie mogły być zbyt intensywne, raczej chodziło w nich o umożliwienie zawodnikom kontaktu z pełnowymiarowym boiskiem i wykonanie podstawowych ćwiczeń z piłkami.
Lewandowski nie mia już żadnych problemów zdrowotnych, co wydaje się oczywiste, bo przecież jego powrót do gry po kontuzji i tak był planowany na 4 kwietnia, bo tego dnia wedle pierwotnego terminarza Bayern miał grać na wyjeździe z Borussią Dortmund. „Lewy” z powodu urazu kolana opuścił tylko trzy mecze, ale w tym czasie jego najgroźniejsi konkurenci do korony króla strzelców Bundesligi (Timo Werner z RB Lipsk) i „Złotego Buta” (Woch Ciro Immobile z Lazio Rzym) nie powiększyli swojego bramkowego dorobku, a zatem po ewentualnym wznowieniu rozgrywek rywalizacja o te laury wystartuje z poziomu sprzed kontuzji Lewandowskiego.
Kluby naszej rodzimej piłkarskiej ekstraklasy powinny z uwagą przyglądać się rozwojowi wydarzeń w Bundeslidze. Skoro za Odrą, chociaż przebieg pandemii jest tam wielokroć bardziej burzliwy niż w Polsce, a mimo to klubom zezwolono na treningi, to może dałoby się zrobić podobnie także i u nas.