Sędzia Daniel Stefański był bez wątpienia negatywnym bohaterem meczu Lechii z Legią
Decyzje sędziego Daniela Stefańskiego w meczu Lechii z Legią (1:3) wzbudziły mnóstwo kontrowersji i sprzecznych ocen. Niewątpliwą sensacją była reakcja prezesa PZPN Zbigniewa Bońka, który uznał decyzję arbitra za błędną i Lechię za nią… przeprosił.
Zwykle zazwyczaj jednomyślny w ocenach z prezesem związku szef kolegium sędziów Zbigniew Przesmycki, tym razem był przeciwnego zdania i publicznie stwierdził, że sędzia Stefański podjął właściwą decyzję. Ta zaskakująca różnica w ocenie zdarzenia jeszcze bardziej podgrzała nastroje, zwłaszcza gdy wśród argumentów przeciwko sędziemu Stefańskiemu pojawił zarzut, że od wielu lat mieszka w Warszawie, co skrzętnie stara się ukryć, dlatego utrzymuje swoją przynależność do kujawsko-pomorskiego kolegium sędziów i dzięki temu przy jego nazwisku wciąż podawana jest Bydgoszcz.
Wyniku spotkania Lechii z Legią nikt już nie zmieni, wątpliwe też by jakaś krzywda spotkała sędziego Stefańskiego. Komisja Ligi anulowała jednak na wniosek zainteresowanych klubów żółte kartki dla Roberta Gumnego (Lech Poznań) z meczu 33. kolejki z Pogonią Szczecin oraz Filipa Mladenovicia (Lechia) z meczu 32. kolejki, także z Pogonią. Komisja ukarała natomiast bramkarza Lechii Duszana Kuciaka za jego niestosowne wypowiedzi po meczu z Legią, akceptując zaproponowaną przez Słowaka grzywnę w wysokości 10 tys. złotych. Przy okazji skubnęła Lechię i Lechię, wlepiając im kary finansowe za wybryki kibiców – solidarnie po 30 tys. złotych.
Lechia pluje na sędziów
Nie powstrzymało to jednak prezesa Lechii Adama Mandziary przed opublikowaniem na oficjalnej stronie internetowej klubu oświadczenia. Oto jego obszerne fragmenty (pisownia oryginalna): „(…) Na wstępie, z dużym szacunkiem chciałbym podziękować Panu Prezesowi Zbigniewowi Bońkowi za bezstronną postawę wobec zaistniałych okoliczności oraz zajęcie zdecydowanego stanowiska wobec wszelkich kontrowersyjnych zdarzeń w trakcie trwania sobotniego meczu. Absolutnie zgadzam się z opinią Pana Prezesa Bońka, że w sytuacji zaistniałej w pierwszych minutach meczu, bezdyskusyjnie należał się drużynie Lechii rzut karny i czerwona lub przynajmniej żółta kartka dla zawodnika Legii. Sytuacja ta miała niewątpliwy wpływ na dalszy przebieg meczu. Jednocześnie chcemy jako Lechia Gdańsk zaznaczyć, że mamy absolutne zaufanie do władz PZPN. Jesteśmy przekonani, że te zdarzenia zostaną wnikliwie przeanalizowane i zostaną wyciągnięte konsekwencje. Natomiast, odnosząc się do słów pana Zbigniewa Przesmyckiego, Przewodniczącego Kolegium Sędziowskiego, chciałbym podkreślić, że opowiadanie bajek to specjalność braci Grimm, a nie osoby pełniącej tak odpowiedzialną funkcję. Jeżeli Szef Sędziów akceptuje i daje przyzwolenie na takie karygodne błędy swoich podopiecznych, to znaczy, że może nie jest odpowiednią osobą na tym stanowisku. Dotyczy to również konfabulacji na temat miejsca zamieszkania Pana Daniela Stefańskiego. Od wczoraj wiemy, że Pan Stefański od wielu lat mieszka na stałe w Warszawie, a nie w Bydgoszczy, i skoro to nie miało znaczenia, to dlaczego ten fakt był ukrywany przed publicznością? Zaistniały przypadek spotyka się z oczywistym brakiem przejrzystości w obsadzie sędziowskiej meczów. (…) Oczywistym jest, że będziemy wnioskować do władz PZPN o nieobsadzanie Pana Stefańskiego w meczach naszego zespołu w przyszłości(…).
Na dole jest piekło
W czwartek 2 maja Lechia zmierzy się finale Pucharu Polski z Jagiellonią Białystok. Ten mecz ma istotne znaczenie dla kilku drużyn, bo w przypadku zwycięstwa Lechii w pucharze i ekstraklasie, czwarta ekipa w tabeli uzyska prawo gry w kwalifikacjach do Ligi Europy. Nie wszystkie zespoły w grupie mistrzowskiej są tym zainteresowane, ale im przynajmniej nie grozi degradacja. Za plecami zajmującej ostatnie miejsce w grupie mistrzowskiej Pogonią Szczecin toczy się twarda walka o przetrwanie. Wygląda jednak na to, że przegra ją Zagłębie Sosnowiec. Po porażce z Górnikiem Zabrze w 33. kolejce sosnowiczanie mają już siedem punktów straty do zajmującej pierwszą bezpieczna lokatę Arki Gdynia. Teoretycznie mogą jeszcze ten dystans odrobić, bo do końca rozgrywek są cztery kolejki i 12 punktów do zdobycia, ale w praktyce przy uczciwej walce takie cuda się nie zdarzają. Pozostaje zatem do rozstrzygnięcia kwestia, który zespół podzieli los sosnowiczan. Na razie tym nieszczęśnikiem jest Śląsk Wrocław, lecz póki ma tylko cztery punkty straty do Arki, Wisły Płock i Miedzi.
W przyszłym sezonie komfort zespołów z dolnych rejonów tabeli znacznie się pogorszy, bowiem PZPN zadekretował już, że awans do ekstraklasy uzyskają trzy drużyny z I ligi, czyli o jedną więcej niż obecnie. Trwają też przepychanki o format ekstraklasy. Coraz więcej przemawia za tym, że Ekstraklasa SA zrezygnuje z formuły ESA37 i przejdzie na klasyczny układ ligi, ale powiększonej do 18 zespołów. Tak ideę forsuje od jakiegoś czasu prezes PZPN Zbigniew Boniek, a jemu póki co nikt w polskim futbolu nie ma odwagi odmówić.
Zestaw par 34. kolejki:
Piątek 3 maja: Wisła Płock – Arka Gdynia, godz. 18:00; Górnik Zabrze – Wisła Kraków, godz. 20:30. Sobota: Korona Kielce – Miedź Legnica, godz. 15:30; Lech Poznań – Zagłębie Lubin, godz. 18:00; Legia Warszawa – Piast Gliwice, godz. 20:30. Niedziela: Zagłębie Sosnowiec – Śląsk Wrocław, godz. 15:30; Cracovia – Lechia Gdańsk, godz. 18:00. Poniedziałek: Jagiellonia Białystok – Pogoń Szczecin, godz. 18:00.
33. kolejka Lotto Ekstraklasy, błąd sędziego Daniela Stefańskiego, Lechia – Legia 1:3, protest Lechii, Boniek przeprasza za Stefańskiego,