Reprezentacja Polski po serii 21 meczów bez porażki na Stadionie Narodowym przegrała z Węgrami 1:2 w ostatniej kolejce eliminacji MŚ 2022. Nasza drużyna miejsca w barażach przez to nie straciła, ale wypadła z grupy sześciu zespołów z drugich miejsc najlepszym bilansem i nie będzie rozstawiona w półfinałowych spotkaniach barażowych. W tej sytuacji szanse na wywalczenie w barażach jednego z trzech miejsc premiowanych awansem na mundial są już tylko iluzoryczne, bo biało-czerwoni trafią na jeden z sześciu mocniejszych zespołów: Włochy, Portugalię, Rosję, Szwecję, Szkocję lub Walię.
Poniedziałkowa potyczka z Węgrami była już 34. w historii i 21. zakończona zwycięstwem Madziarów. Żadna inna reprezentacja na świecie nie ma na koncie tylu zwycięstw z reprezentacją Polski co węgierska. Ale większość z nich odniosła do 1970 roku, gdy należała do światowych potęg, a Węgrzy uczyli Polaków futbolu. Mieliśmy selekcjonerów kadry z tego kraju już w latach 20. ub. wieku (Imre Pozsonyi i Gyula Biró), a potem jeszcze w 1954 roku prowadził biało-czerwonych Andor Hajdu. Pierwsze mecze oddawały różnice między zespołami – przegraliśmy sześć pierwszych spotkań, by wygrać dopiero na igrzyskach w Berlinie. W latach 1948-1962 przegraliśmy z Madziarami aż dziewięć meczów z rzędu, a słynny Ferenc Puskas w czterech z nich zaaplikował naszej drużynie 8 bramek. Sytuacja zmieniła się od 1972 roku, gdy w finale igrzysk w Monachium „Orły Górskiego” wygrały z Węgrami 2:. Od tamtej pory biało-czerwoni byli częściej górą – licząc od 1989 roku wygrali z węgierską drużyną narodową pięciokrotnie, poza tym były dwa remisy i tylko jedna porażka w 2007 roku. 25 marca tego roku w Budapeszcie był remis 3:3. Decydującego gola zdobył Robert Lewandowski, który w poniedziałkowym spotkaniu rewanżowym oglądał mecz z trybun, bo trener Sousa postanowił dać mu wolne.
Ta decyzja nie zyskała jeszcze przed meczem z Węgrami spotkała się z krytyką. „Lewy to w klubie może grać cały czas, bez odpoczynku i umie latać za piłką. A w reprezentacji już nie, bo nagle musi odpocząć. Mecz z Węgrami jest ważny”, „Gwiazdom już nie zależy na wyniku, tylko odpoczywają”, „A ludzie płacą tak dużo za bilety, żenada”, „Dlaczego Lewandowski nie odpoczywał w meczu z amatorami z Andory?”, „Ryzykownie. Przegramy i stracimy miejsce rozstawione w barażach”, „Z Andorą mógł grać drugi garnitur, na Narodowy przyjeżdżają kibice, żeby zobaczyć drużynę na galowo”, „Bilety koszmarnie drogie, kupione głównie, żeby syn zafascynowany piłką nożną mógł zobaczyć na żywo najlepszego z polskich piłkarzy, a tu taka niespodzianka. Standardy PZPN względem szacunku do kibiców są, jakie są” – to tylko niektóre z licznych komentarzy zamieszczanych w mediach społecznościowych. PZPN ma to jednak w nosie, bo mimo drastycznej podwyżki cen sprzedał wszystkie bilety na mecz z Węgrami. Bilety I kategorii skoczyły ze 160 do 200 zł, a i tak chętnych na nie było dużo więcej niż miejsc na PGE Narodowym. Nasza federacja może zarobić na tym meczu około 12 milionów zł.
Porażka z Węgrami dodatkowo jeszcze skisiła i tak już niemiłą atmosferę, bo remis zapewniał naszej drużynie rozstawienie w półfinale marcowych baraży. Po porażce z Węgrami nasi piłkarze musieli czekać na wyniki wtorkowych meczów w innych grupach. Inna sprawa, że tak po prawdzie to obecność wśród barażowiczów zespołów Portugalii, Włoch, Rosji, Szwecji, Szkocji, Walii czy Turcji, znacznie przecież mocniejszych od ekipy Węgier, nie daje żadnych podstaw do snucia marzeń o wywalczeniu awansu na mundial w Katarze przez reprezentację Polski. Przypomnijmy, że w barażach rozstawionych zostanie sześć najlepszych drużyn z drugich miejsc. Rozstawienie daje przywilej gry barażowego półfinału na własnym stadionie oraz niewylosowanie żadnego z pięciu pozostałych najlepszych drużyn z drugich miejsc.
Polska po przegranej z Węgrami spadła z piątego na szóste miejsce, a po wtorkowych spotkaniach Walii z Belgią i Czech z Estonią oraz Turcji z Czarnogórą zjechała na ósma lokatę, co oznacza, że w marcowych barażach biało-czerwoni zagrają z jednym z rozstawionych zespołów na wyjeździe. Dla PZPN oznacza to potężną stratę pieniędzy ze sprzedaży biletów i reklam, bo nie zarobi co najmniej 15 mln złotych. Losowanie barażowych półfinałów MŚ 2022 zaplanowano w piątek 26 listopada o godz. 17:00 w Zurychu. Baraże odbędą się pod koniec marca 2022 roku – półfinały 24 i 25 marca (czwartek-piątek), a finały 28 i 29 marca (poniedziałek i wtorek).
Mecz z Węgrami był ostatnim występem reprezentacji Polski w tym roku i zarazem 15 pod wodzą Paulo Sousy. Mankamentem jakiego portugalski szkoleniowiec nie zdołała wyeliminować, jest słaba gra w defensywie. W 15 spotkaniach tylko trzykrotnie udawało się biało-czerwonym zachować czyste konto, a rywale strzelili im 20 goli. Na szczęście w ataku radzili sobie zdecydowanie lepiej. Pod rządami Portugalczyka w każdym spotkaniu strzelają przynajmniej jednego gola. Skuteczność odzyskał też Lewandowski, który pod okiem Paulo Sousy zagrał w 12 meczach i zdobył w nich 11 bramek. Dla porównania – w erze Jerzego Brzęczka „Lewy” strzelił tylko osiem goli w 18 spotkaniach.
W tym roku nasi reprezentacyjni piłkarze strzelili w sumie 37 goli, co daje 2,57 bramki na spotkanie. Porównując to z okresem, gdy selekcjonerem był Jerzy Brzęczek, widać duży postęp, bo pod jego wodzą nasza reprezentacja 36 goli miała na koncie po 24 meczach, a daje średnią 1,5 gola na mecz. Warto też wspomnieć, że Paulo Sousa w 15 meczach wystawił do gry 39 zawodników. Jako ostatni w jego kadrze zadebiutował Matty Cash.
Wyniki 10. kolejki grupy I:
Polska – Węgry 1:2
Gole: Karol Świderski (61) – Andras Schäfer (37), Daniel Gazdag (80).
Polska: Wojciech Szczęsny – Paweł Dawidowicz, Jan Bednarek, Tomasz Kędziora – Matty Cash (46. Kamil Jóźwiak), Karol Linetty (65. Przemysław Frankowski), Mateusz Klich, Jakub Moder (46. Piotr Zieliński), Tymoteusz Puchacz (83. Przemysław Płacheta) – Krzysztof Piątek (65. Arkadiusz Milik), Karol Świderski.
Węgry: Denes Dibusz – Attila Fiola, Adam Lang, Attila Szalai – Loic Nego, 8. Adam Nagy (90. Balint Vecsei), Andras Schäfer, Zsolt Nagy – Kevin Varga (58. Daniel Gazdag), Adam Szalai (89. Janos Hahn), Szabolcs Schön (72. Tamas Kiss).
Żółte kartki: Klich, Cash, Puchacz, Kędziora – Z.Nagy, Schön, Attila Szalai, Gazdag.
Sędziował: Tiago Bruno Lopes Martins (Portugalia).
Widzów: 56 197.
San Marino – Anglia 0:10
Gole: Harry Maguire (6), Filippo Fabbri (15 samobójcza), Harry Kane (27 karny, 31, 39 karny, 42), Emile Smith Rowe (58), Tyrone Mings (69), Tammy Abraham (78), Bukayo Saka (79).
Widzów: 1000.
Albania – Andora 1:0
Gol: Endri Cekici (73 karny).
Sędziował: Andris Treimanis (Łotwa).
Mecz bez publiczności.
Tabela końcowa grupy I:
1. Anglia 10 26 39:3
2. Polska 10 20 30:11
3. Albania 10 18 12:12
4. Węgry 10 17 19:13
5. Andora 10 6 8:24
6. San Marino 10 0 1:46