6 listopada 2024

loader

EURO 2020 – Będzie dużo podróżowania

Po wygranej 3:0 z Łotwą i 2:0 z Macedonią Północną reprezentacji Polski na dwie kolejki przed końcem eliminacji zapewniła sobie awans do przyszłorocznych mistrzostw Europy. Oprócz ekipy Jerzego Brzęczka pewne występu europejskim czempionacie są już także zespoły Belgii, Rosji, Włoch i Hiszpanii. Ale eliminacje to najłatwiejsza część Euro 2020.

Euro 2020 będzie wyjątkowe, bo Michael Platini, gdy stał jeszcze na czele UEFA, przeforsował zmianę formuły europejskiego czempionatu i zamiast ulokować go w jednym czy dwóch krajach, rozrzucił go po 12 miastach w 12 europejskich kraja. 24 finalistów zostanie podzielonych na sześć grup. Awans do 1/8 finału uzyskają wszyscy mistrzowie i wicemistrzowie grup oraz cztery najlepsze drużyny z trzecich miejsc. Losowanie odbędzie się jednak zanim będą znani wszyscy finaliści Euro 2020. Eliminacje wyłonią 20 uczestników, a czterech ostatnich poznamy po barażach, które odbędą się w marcu przyszłego roku. A ceremonia losowania Euro 2020 odbędzie się 30 listopada w Romexpo w Bukareszcie. Wtedy nasza reprezentacja pozna nie tylko trzech rywali grupowych, ale też gdzie i kiedy będzie rozgrywać swoje mecze. Spotkania fazy grupowej odbędą się w dniach 12-24 czerwca 2020 roku, spotkania 1/8 finału 27-30 czerwca, ćwierćfinały zaplanowano na 03-04 lipca, półfinały na 07-08 lipca, a wielki finał zostanie rozegrany 12 lipca.
Po zwycięstwie z Macedonią Północną 2:0 reprezentacja Polski jako czwarta ekipa Starego Kontynentu wywalczyła awans na Euro 2020. Wcześniej występ w finałowym turnieju zagwarantowały sobie reprezentacje Belgii (lider grupy I), Włoch (lider grupy J) oraz Rosji (drugi zespół w tabeli grupy I).
Polscy kibice z pewnością zastanawiają się, do którego koszyka trafią biało-czerwoni przed losowaniem grup finałowych. Gdyby eliminacje zakończyły się dziś, znaleźlibyśmy się w koszyku nr 2. Podział na koszyki dokonany zostanie na podstawie wyników zespołów w eliminacjach Euro 2020. Co ważne, brany pod uwagę będzie dorobek punktowy z meczów z zespołami z miejsc 1-5. W grupach sześciozespołowych wyniki ze spotkań z szóstą drużyną, w naszym przypadku z Łotwą (2:0 w Warszawie i 3:0 w Rydze), nie będą zaliczane.
Polacy zachowują szanse na rozstawienie, czyli koszyk nr 1. Warunkiem są zwycięstwa w listopadowych spotkaniach z Izraelem (16.11. w Jerozolimie) oraz Słowenią (19.11. w Warszawie). Wówczas Polska miałaby w rankingu 19 pkt. Musiałaby jednak także liczyć na to, że inni liderzy grup w końcówce eliminacji zgubią punkty.
Z drugiej strony trzeba brać pod uwagę także czarny scenariusz. Jeśli reprezentacja Jerzego Brzęczka w listopadzie nie wygra meczu i zostanie wyprzedzona w grupie G przez Austrię, wówczas może wylądować w koszyku nr 3, a nawet nr 4.
Na przyszłorocznej imprezie kibiców z pewnością czeka wiele podróży. Turniej odbędzie się bowiem w 12 miastach w całej Europie – Amsterdamie (Holandia), Baku (Azerbejdżan), Bilbao (Hiszpania), Budapeszcie (Węgry), Bukareszcie (Rumunia), Dublinie (Irlandia), Glasgow (Szkocja), Kopenhadze (Dania), Londynie (Anglia), Monachium (Niemcy), Rzymie (Włochy) i Sankt Petersburgu (Rosja). Otwarta sprzedaż biletów na Euro 2020 zostanie zapoczątkowana w grudniu tego roku – po losowaniu grup. Kibice po zarejestrowaniu się na oficjalnej stronie UEFA, będą mogli ubiegać się o wejściówki na wszystkie mecze danej reprezentacji. „Kibice mogą ubiegać się o bilety, jeśli spełniają kryteria określone przez ich krajowe federacje piłkarskie” – czytamy na stronie internetowej UEFA.
Cena biletów jest zależna od miejsca rozgrywania meczu, a także fazy turnieju. Na każde spotkanie obowiązują 3 kategorie cenowe. Na mecze grupowe i 1/16 finału wejściówki, w zależności od stadionu, kosztują 30 albo 50 euro w trzeciej kategorii, 75 albo 125 euro w drugiej kategorii i 125 albo 185 euro w pierwszej kategorii. Tańsze bilety obowiązują jedynie na mecze w Baku, Bukareszcie i Budapeszcie.
Droższe bilety obowiązują na mecz otwarcia w Rzymie i ćwierćfinały w Rzymie, Monachium i St. Petersburgu – w zależności od kategorii, 75, 145 lub 225 euro. Za bilety na ćwierćfinałowe spotkanie w Baku zapłacimy 30, 75 lub 125 euro. Za obejrzenie półfinałowych meczów, które odbędą się w Londynie, trzeba już zapłacić 195, 345 lub 595 euro. Z kolei na finał, również w stolicy Anglii, bilety kosztują aż 295, 595 lub 945 euro.
Jak widać, tanio nie będzie i na rekordy frekwencji chyba UEFA nie ma co liczyć. Ale ta firma jest z każdej strony faszerowana milionami euro, od organizatorów, sponsorów, stacji telewizyjnych, a zatem nie odczuje strat wynikających z małej frekwencji. Dla porównania – nasi siatkarze w tym sezonie zarobili w sumie 700 tys. dolarów – 300 za 3. miejsce w Lidze Narodów, tyle samo za drugie miejsce w Pucharze Świata i 100 tysięcy dolarów za brązowy medal mistrzostw Europy. PZPN z tytułu awansu kadry Brzęczka do Euro 2020 zainkasował od UEFA 9,25 mln euro, czyli kilkadziesiąt razy więcej. Kadrowicze dostaną z tej kwoty 35 procent, co w przeliczeniu na złotówki daje kwotę prawie 14 mln zł. Tylko że siatkarze gwarantują dobre wyniki, a piłkarze niekoniecznie.

Jan T. Kowalski

Poprzedni

Średniowiecze!

Następny

Lekcja przegranych wyborów

Zostaw komentarz