Lewis Hamilton ostatecznie po długim wahaniu przedłużył umowę z Mercedesem na sezon 2021. 36-letni brytyjski kierowca ma już na koncie siedem mistrzowskich tytułów i pod tym względem jest na spółkę z Michaelem Schumacherem rekordzistą wszech czasów w Formule 1, podpisał kontrakt jako ostatni w stawce 20 zawodników.
Mający siedzibę w Brackley ekipa Mercedesa dominuje w Formule 1 odkąd zaczęła się w niej tzw. era hybrydowa, czyli od w 2014 roku. Przed tegorocznym sezonem niemiecki zespół także jest zdecydowanym faworytem do zdobycia kolejnego mistrzowskiego tytułu zarówno w kategorii konstruktorów, jak i wśród kierowców. Liderem ekipy znów będzie Lewis Hamilton, któremu marzy się ósmy mistrzowski tytuł. Jego partnerem po raz piąty będzie Fin Valtteri Bottas. Obaj kierowcy podpisali jednak tylko roczne kontrakty.
W zespole Red Bull Racing – Honda liderem jest Max Verstappen, który ma umowę do końca 2023 roku. Holenderski kierowca jest wielką nadzieją tej ekipy na przerwanie hegemonii Hamiltona. Honda już zapowiedziała, że po tym sezonie przestanie dostarczać silniki do bolidów austriackiego zespołu, więc jego fani liczą iż Japończykom zależeć będzie na odpowiednim pożegnaniu się z Formułą 1. Nowym partnerem Verstappena będzie Meksykanin Sergio Perez, ale ma umowę tylko na ten sezon.
Ekipa McLaren – Mercedes w poprzednim sezonie w klasyfikacji konstruktorów zajęła trzecią lokatę. W tym sezonie kierowcami zespołu będą 21-letni Brytyjczyk Lando Norris oraz starszy od niego o dziesięć lat Australijczyk Daniel Ricciardo.
Kierowcy zespołu Aston Martin – Mercedes, Niemiec Sebastian Vettel i Kanadyjczyk Lance Stroll, są w tej samej sytuacji, przynajmniej od strony kontraktowej. Numerem jeden ma być Vettel, ale Stroll ma poparcie ojca milionera, który najpierw uratował zespół z Silverstone, wykupując upadające Force India i zmieniając jest w team pod nazwą Racing Point. Była to jednak forma przejściowa, a w tym sezonie kanadyjski milioner wprowadził markę Aston Martin jako konstruktora do Formuły 1. Liderem ekipy będzie więc ten, który na torze będzie szybszy.
W teamie Alpine – Renault E-Tech wydarzeniem był powrót Fernando Alonso, a właśnie z tym zespołem Hiszpan zdobywał mistrzowskie tytuły w latach 2005-2006. Alonso wraca głodny sukcesów, ale raczej nie ma szans na włączenie się do walki o czołowe miejsca. 40-letni Alonso zawarł dwuletnią umowę, do końca 2022 roku. Jego partnerem będzie francuski kierowca Esteban Ocon.
Szóste miejsce Ferrari w poprzednim sezonie to wynik wręcz żenujący dla ekipy z Maranello. Włoski zespół nadal jednak wierzy w talent Charlesa Leclerka i Monakijczyk w tym sezonie został awansowany do roli lidera ekipy. Ma najdłuższy kontrakt w stawce, obowiązujący do końca 2024 roku. Jego nowym partnerem będzie Hiszpan Carlos Sainz, który podpisał dwuletnią umowę, ale na jego miejsce powoli szykowany jest syn wielkiego Michaela Schumachera, Mick, na razie terminujący w ekipie Haasa.
W ekipie AlphaTauri – Honda liderem w tym sezonie nadal będzie Francuz Pierre Gasly, zwycięzca Grand Prix Włoch z poprzedniego roku. Nikt nie kwestionuje już jego sportowej wartości. Jego partnerem będzie podopieczny Hondy, Japończyk Yuki Tsunoda, którego umowa wygasa z końcem tego sezonu, podobnie jak umowa Hondy na dostarczanie silników do bolidów AlphaTauri.
W ekipie Alfa Romeo Racing ORLEN – Ferrari dla Roberta Kubicy w tym sezonie było miejsce tylko w roli kierowcy rezerwowego, bo tak samo jak w ubiegłym roku dwa etatowe miejsca zajęli Fin Kimi Raikkonen i Włoch Antonio Giovinazzi. Obaj mają jednak z Alfa Romeo roczne kontrakty, co być może jest sygnałem, że po tym sezonie team zdecyduje się na zmiany w o0bsadzie kierowców.
W zespole Haas – Ferrari zatrudniono dwóch nowych kierowców – Niemca Micka Schumachera oraz Rosjanina Nikitę Mazepina. Amerykańska ekipa nie ujawniała długości ich kontraktów, wiadomo tylko, że mają umowy wieloletnie. Ale Schumacher jest objęty programem rozwojowym Ferrari, natomiast za Mazepinem stoją pieniądze rosyjskiego sponsora, firmy Uralchem.
W najsłabszej w poprzednim sezonie ekipie Williams – Mercedes pierwszym kierowcą nadal będzie Brytyjczyk George Russell, który jednak nie kryje nadziei, że obecna umowa będzie jego ostatnią zawartą z Williamsem. Jego partner, Kanadyjczyk Nicholas Latifi, nie liczy na angaż w lepszym zespole, tylko zamierza cieszyć się z tego, że dzięki wsparciu bogatego ojca będzie mógł ścigać się bez stresu w Formule 1, bo od Williamsa nikt dzisiaj nie wymaga sukcesów.