W poprzednim sezonie w mediach nazwisko Gerda Müllera pojawiało się często, bo po raz pierwszy od lat jego legendarny już strzelecki rekord 40 bramek zdobytych w jednym sezonie Bundesligi był zagrożony. W ostatnich dniach o Gerdzie Müllerze w Niemczech zrobiło się jednak głośno z zupełnie innego powodu. Jego żona, Uschi Müller, w przeddzień 75. urodzin legendarnego „Bombera” poinformowała, że jej mąż jest w zaawansowanym stadium choroby Alzheimera.
Gerd Müller, a właściwie to Gerhard, jest uznawany za jednego z najwybitniejszych piłkarzy w historii niemieckiego futbolu. Polskim kibicom dał się zapamiętać jako zdobywca jedynej i zwycięskiej bramki dla drużyny RFN w pamiętnym „meczu na wodzie” na Stadionie Leśnym we Frankfurcie z ekipą Kazimierza Górskiego w mistrzostwach świata w 1974 roku. On też w finale tego turnieju zdobył zwycięską bramkę w spotkaniu z Holandią. Jak się okazało, było to jego ostatnie trafienie i i ostatni występ w niemieckiej reprezentacji, w barwach której występował w latach 1966-1974 i z którą wywalczył nie tylko mistrzostwo świata w 1974, ale też mistrzostwo Europy dwa lata wcześniej i brązowy medal MŚ 1970 w Meksyku. Długo z dorobkiem 68 goli w 62 meczach był najskuteczniejszym graczem reprezentacji Niemiec – dopiero w 2014 roku palmę pierwszeństwa odebrał mu piłkarz polskiego pochodzenia, urodzony w Opolu Miroslav Klose, który zakończył reprezentacyjna karierę mając na koncie 71 bramek zdobytych w 137. występach.
Müller ma za to wiele innych rekordów, które wydają się niemożliwe do pobicia. Między innymi wciąż jest najlepszym strzelcem w historii Bundesligi – w 427 meczach zdobył aż 365 bramek. Kolejny w zestawieniu Klaus Fischer ma na koncie 268 goli, a trzeci w tym zestawieniu Lewandowski 246. Polski napastnik zapewne już w tym sezonie wysforuje się przed Fischera, lecz na dogonienie Müllera nikt nie daje mu większych szans, bo w tej chwili dzieli ich różnica aż 119 trafień. Teoretycznie jest to jednak możliwe, przy założeniu, że „Lewy” pogra jeszcze w Bundeslidze na obecnym poziomie przed kilka sezonów. Na pewno natomiast nie da rady przebić osiągnięcia niemieckiego napastnika w liczbie goli strzelonych w barwach Bayernu. Müller ma na koncie 515 bramek, a Lewandowski 256. Wydaje się, że z rekordów Gerda Müllera najbardziej realnym do pobicia przez „Lewego” jest 40 goli w jednym sezonie Bundesligi. Ostatnio wiele jednak wskazuje, że kapitan reprezentacji Polski przestał traktować owe legendarne czterdzieści goli jako sportowy cel.
Być może z szacunku dla legendarnego mistrza, a być może przewartościował cele. Gerd Müller z Bayernem m.in. zdobył cztery razy mistrzostwo Niemiec, co obecne pokolenie graczy monachijskiej drużyny już przebiło, ale też trzykrotnie triumfował w Pucharze Europy Mistrzów Klubowych, a w 1970 roku otrzymał „Złotą Piłkę” dla najlepszego piłkarza w Europie. Powtórzenie tych osiągnięciach jest realne i dla dzisiejszej drużyny Bayernu, której Lewandowski jest równie ważną postacią, jak pół wieku temu był w bawarskiej ekipie Gerd „Bomber” Müller. Dla wspólnego celu trzeba jednak podporządkować prywatne ambicje i Polak to właśnie w tej chwili robi.
Sam Müller już od dłuższego czasu nie zdaje sobie jednak sprawy, że jego wielkie piłkarskie dokonania są zagrożone przez polskiego piłkarza. Od lat było tajemnicą poliszynela, że zmagał się z depresją, uzależnieniem od alkoholu a na końcu dopadła go choroba Alzheimera. Pięć lat temu, gdy jego stan znacznie się pogorszył, dzięki staraniom Bayernu, we władzach którego w większości zasiadają jego dawni koledzy z boiska, został umieszczony w wyspecjalizowanym w takich schorzeniach domu opieki. Dla jego żony, Uschi, była to wielka pomoc, bo sama nie był już w stanie dalej się nim opiekować. W przeddzień 75. urodzin męża w wywiadzie udzielonym dziennikowi „Bild” powiedziała, w jakim stanie się obecnie znajduje. „Gerd zawsze był wojownikiem i nie brakowało mu odwagi przez całe życie. Teraz śpi i czeka na swój koniec. Zamyka oczy, odpływa, rzadko otwiera usta, dostaje pokarm w postaci papki. Ale jest w tym wszystkim spokojny i przyjazny, nie sądzę, by cierpiał. Po prostu sprawia wrażenie, jakby powoli zasypiał. Wydaje mi się, że nie cierpi. Mam nadzieję, że nie myśli o swoim losie i o chorobie, która pozbawia ludzi resztek godności, ale powoli odchodzi” – powiedziała Uschi Müller.
Gerd Müller urodził się 3 listopada 1945 roku, a właśnie tego dnia zespół Bayernu rozgromił RB Salzburg 6:2, jakby chciał zrobić temu legendarnemu piłkarzowi urodzinowy prezent. Ale wszystkich po meczu zaskoczył Lewandowski, który na Instagramie napisał: „Chciałbym zadedykować moje bramki prawdziwej legendzie Gerdowi Müllerowi, który we wtorek obchodził 75. urodziny. Skala tego, co osiągnąłeś, motywuje mnie do pracy, aby przynajmniej zbliżyć się do Twojej wielkości. Bądź silny królu Gerdzie”. Wpis „Lewego” zrobił furorę w internecie. „Legenda dedykuje bramki legendzie” – skomentował dedykację kapitana reprezentacji Polski jeden z internautów.