Zmiana trenera nie zmieniła sytuacji Kamila Grosickiego w ekipie West Bromwich Albion. Nowy szkoleniowiec, Sam Allardyce, jeszcze mniej ceni skrzydłowego reprezentacji Polski, niż jego poprzednik Slaven Bilić. Nic dziwnego, że wrócił temat transferu Grosickiego. Ponoć chcą go trzy kluby – angielski Nottingham Forest oraz Legia Warszawa i Pogoń Szczecin.
Grosicki uważa, że jest na tyle dobrym piłkarzem, żeby grać w Premier League. Dlatego zimą 2017 roku przeszedł z francuskiego Stade Rennais do Hull City. Niestety, zaliczył w angielskiej ekstraklasie tylko 15 występów, bo jego nowa drużyna spadła do Championship. Do wymarzonej przez siebie Premier League wrócił latem ubiegłego roku z zespołem West Bromwich Albion, do którego dołączył 31 stycznia i z którym związał się półtorarocznym kontraktem. O ile jednak jeszcze w Chamionship trener Slaven Bilić w miarę regularnie wystawiał go do gry, to po wywalczeniu awansu do ekstraklasy nagle z jakiś powodów odstawił reprezentanta Polski do rezerw. Dopiero w grudniu zmienił nastawienie i zaczął powoływać go do kadry meczowej, ale zagrać dał mu tylko raz, ostatnie 10 minut w spotkaniu z Newcastle (1:2). Kilka dni później Chorwat stracił jednak posadę, a jego miejsce zajął były selekcjoner reprezentacji Anglii Sam Allardyce. Angielski szkoleniowiec szybko rozwiał nadzieje „Grosika” na odmianę losu, bo pierwszą decyzją kadrową jaką podjął było sprowadzenie do WBA z West Hamu szkockiego skrzydłowego Roberta Snodgrassa. Co ciekawe, jest on o rok starszy od polskiego piłkarza.
To nie jedyny, ale na pewno główny powód medialnych spekulacji o rychłym transferze Grosickiego. Portal nottinghampost.com podał, że pozyskaniem Polaka zainteresowany jest ponownie Nottingham Forest, który w jesiennym okienku transferowym miał już go „dogadanego”, lecz o kilka sekund spóźnił się z rejestracją transferu. Tym razem działacze Forest nie chcą odkładać negocjacji na ostatni moment i oferują mu takie same zarobki, jakie otrzymuje w West Bromwich, czyli 25 tys. funtów tygodniowo, a na dodatek są gotowi zapłacić WBA żądaną przez ten klub kwotę odstępnego. Dla Grosickiego byłaby to sportowa degradacja, ale Nottingham Forest bardzo potrzebuje wzmocnienia, a polski piłkarz zna angielską II ligę doskonale, bo w barwach Hull City i WBA zaliczył w Championship 118 meczów, w których strzelił 26 goli i miał 25 asyst.
Trener Allardyce w minioną sobotę chyba postanowił wystawić Grosickiego w oknie wystawowym, bo dał mu zagrać w Pucharze Anglii cały mecz wraz dogrywką i rzutami karnymi przeciwko trzecioligowemu Blackpool (2:2, karne 2:3). Jeśli chciał pokazać, że Polak jest słabym graczem, to trochę się przeliczył w swoich rachubach, bo „Grosik” zaliczył asystę przy golu na 1:1, wywalczył rzut karny przy bramce na 2:2, zaś w konkursie „jedenastek” pewnie pokonał bramkarza rywali. Niestety, inni gracze WBA zawiedli i zespół odpadł z dalszych rozgrywek. W lidze też wiedzie mu się kiepsko, bo z dorobkiem ledwie ośmiu punktów w 17 meczach zajmuje w Premier League przedostatnie miejsce i ma już sześć „oczek” straty do ekipy Brighton & Hove Albion, plasującej się na pierwszym niezagrożonym degradacją miejscu. 32-letni Grosicki po raz kolejny w karierze znalazł się na rozdrożu. Może oczywiście zostać w WBA do końca kontraktu i kasować co tydzień 25 tysięcy funtów, licząc na zmianę nastawienia Sama Allardyce (lub jego następcy, bo z takimi wynikami angielski szkoleniowiec może za chwilę stracić posadę), ale wtedy ryzykuje utratę miejsca w kadrze Polski na Euro 2021. W Nottingham Forest z regularnymi występami w lidze pewnie nie będzie miał problemów, lecz pewnie godząc się na sportową degradację, będzie chciał rekompensaty w postaci wyższych zarobków, bo to już raczej jego ostatni intratny kontrakt w karierze. Dlatego pewnie negocjacje z Forest toczyć się będą do ostatniej chwili i znów mogą zakończyć fiaskiem.
Pogłoski o zainteresowaniu pozyskaniem Grosickiego ze strony Legii i Pogoni trzeba raczej traktować z przymrużeniem oka, bo skoro Grosicki teraz zarabia 25 tys. funtów tygodniowo, to jakby nie liczył wychodzi 1,2 mln funtów rocznie. A najlepiej opłacany w Legii piłkarz, Artur Jędrzejczyk, miał w szczytowym momencie kontrakt na poziomie 800 tys. euro rocznie, zaś najlepiej obecnie opłacany gracz Pogoni zarabia niespełna 250 tys. euro rocznie. Grosicki w żadnym polskim klubie nie dostanie stawki, jaką wynegocjował w WBA, a trzeba pamiętać, że w styczniu trzeba będzie jeszcze zapłacić angielskiemu klubowi kwotę odstępnego. Ponoć szefów WBA zadowoli nie mniej niż pół miliona funtów. Ale od lipca „Grosik” będzie wolnym zawodnikiem z kartą na ręku, ale wtedy pewnie interesować go będzie już tylko powrót do klubu, w którym zaczął swoją karierę, czyli do Pogoni Szczecin.