W niedzielę Lewis Hamilton wygrał wyścig o Grand Prix Toskanii i umocnił się na prowadzeniu w klasyfikacji kierowców. Było to już 90. zwycięstwo brytyjskiego kierowcy w Formule 1 (lepszy jest tylko Michael Schumacher, który triumfował 91 razy). Ale Hamilton stając na podium pozwolił sobie na kolejny mocny protest, za który zgodnie z regulaminem FIA groziła mu surowa kara. Działacze światowej federacji sportów motorowych postanowili jednak darować.
Hamilton od dawna mocno wspiera wszelkie działania antyrasistowskie. To za jego przykładem także inni kierowcy F1 opowiedzieli się przeciwko dyskryminacji rasowej i nierówności społecznej, wspierając rosnący na sile na całym świecie ruch Black Lives Matter. Odbierając nagrodę za zwycięstwo w wyścigu na torze w Toskanii Hamilton wszedł na podium w koszulce z napisem: „Areszt dla policjantów, którzy zabili Breonnę Taylor”.
Nawiązał tym do sprawy 26-letniej ratowniczki medycznej Breonny Taylor, która została 13 marca tego roku zastrzelona we własnym domu przez detektywów z wydziału narkotykowego policji w Louisville (stan Kenntucky). Interwencję przeprowadzono jedynie na podstawie podejrzenia, ale wedle doniesień amerykańskich mediów w mieszkaniu ratowniczki nie znaleziono narkotyków. O śmierci Taylor znów stało się głośno gdy jej rodzina złożyła pozew przeciwko policji, a potem w czerwcu w wyniku policyjnej interwencji w Minneapolis życie stracił Afroamerykanin George Floyd.
Sprawa zabójstwa Breonny Taylor przez policjantów nadal nie została wyjaśniona, a na dodatek żaden z uczestniczących w interwencji policjantów nie poniósł konsekwencji, przeciwko czemu w niedzielny wieczór na torze Mugello Circuit pod Florencją postanowił zaprotestować Hamilton.
Tym razem jednak jego manifestacja w decyzyjnych kręgach FIA wzbudziła kontrowersje. Jak twierdzi dziennik „Daily Mail” działacze światowej federacji mieli stwierdzić, że kierowca Mercedesa jednak naruszył przepisy organizacji zabraniające manifestacji o charakterze politycznym. Ostatecznie jednak Hamilton uniknął kary i w najbliższy weekend na pewno zobaczymy go w wyścigu o Grand Prix Rosji na torze w Soczi, w którym zapewne powalczy o swój 91. triumf w wyścigach F1 i wyrównanie rekordu Schumachera.