8 listopada 2024

loader

Już tylko Legia goni Pogoń

Raków Częstochowa w poprzedniej kolejce przegrał u siebie z Pogonią Szczecin 0:1, a w minioną sobotę uległ na Łazienkowskiej Legii Warszawa 0:2. Przegrać po wyrównanej walce z dwoma czołowymi obecnie zespołami ekstraklasy to nie wstyd, ale po tych porażkach częstochowianie na razie muszą chyba odłożyć na bok marzenia o mistrzostwie Polski.

W terminarzu 16. kolejki trzy najciekawsze mecze wyznaczono na sobotę. Pierwsze na boisko wyszły zespoły Piasta Gliwice i Śląska Wrocław. Gliwiczanie fatalnie zaczęli ten sezon, ale od 17 października, kiedy to ulegli na wyjeździe Cracovii 0:1, są niepokonani. Ten rok zaczęli od dwóch zwycięstwa – przed tygodniem w nieprawdopodobny sposób pokonali na wyjeździe Wisłę Kraków 4:3, chociaż po 20 minutach przegrywali 0:3, a w 90. minucie jeszcze 2:3. W starciu ze Śląskiem trener Piasta Waldemar Fornalik wyciągnął chyba odpowiednie wnioski z błędów jego podopiecznych popełnionych w Krakowie, bo tym razem linie defensywne spisały się bez zarzutu, a w ataku przypomniał o sobie Michał Żyro. Gliwiczanie wygrali pewnie 2:0 i po tym zwycięstwie powiększyli swój bramkowy dorobek do 20 punktów, co pozwoliło wywindować im się na miejsce w środku tabeli. W następnej kolejce ekipę Piasta czeka jednak wyprawa do Szczecina. Jeśli nie przegra tam z nakręconą ostatnimi sukcesami Pogonią, to trzeba będzie ją wpisać na listę kandydatów do walki o medalowe miejsca.
Na razie jednak Piast ma 14 punktów straty do lidera rozgrywek, bo „Portowcy” na swoim terenie ograli Cracovię 1:0. Drużynę „Pasów” poprowadził Michał Probierz, którego dymisji po ubiegłotygodniowej porażce z Wartą Poznań nie przyjął właściciel krakowskiego klubu Janusz Filipiak. Przymuszony do powrotu szkoleniowiec poszedł więc na całość i wystawił przeciwko Pogoni zespół złożony z polskiego bramkarza 21-letni Karol Niemczycki) oraz dziesięciu cudzoziemskich graczy w polu. Po zmianie stron w 46. minucie wpuścił na boisko 25-letniego Filipa Piszczka, a w 80. minucie jeszcze 20-letniego Daniela Pika. Tymczasem niemiecki trener szczecińskiej drużyny Kosta Runjaić na boisko posłał 11 polskich graczy i czterech obcokrajowców. Nie od rzeczy będzie w tym kontekście zauważyć, że zwycięską bramkę dla „Portowców” zdobył 19-letni Kacper Smoliński.
Mecz Pogoni z Cracovią nie stał na najwyższym poziomie, na co istotny wpływ miała murawa nader kiepskiej jakości. Ale przewaga gospodarzy był przytłaczająca. Zespół „Pasów” składną akcję przeprowadził dopiero w 76. minucie, ale to był jednorazowy „wyskok”. Szczecinianie utrzymali prowadzenie do końca i odnieśli szóste zwycięstwo z rzędu, co jest ich klubowym rekordem.
Ostatnim spotkaniem w sobotniej ligowej serii było starcie Legii Warszawa z Rakowem Częstochowa. W rundzie jesiennej stołeczny zespół wygrał na boisku rywala 2:1, ale do sobotniej potyczki przystępował zdołowany poniesioną tydzień wcześniej porażką 0:1 z ostatnim w tabeli Podbeskidziem Bielsko-Biała. Na dodatek tego dnia w stolicy było prawie dziesięć stopni mrozu, a słabo przygotowana murawa na stadionie przy Łazienkowskiej nie pomagała w grze. Częstochowianie mogli objąć prowadzenia już w 13. minucie, gdy prowadzący zawody sędzia Paweł Gil z Lublina podyktował dla nich rzut karny po nastrzeleniu w polu karnym Legii przez Filipa Mladenovicia piłki w rękę Tomasa Pekharta. Po interwencji VAR arbiter cofnął jednak tę decyzję, ale podniesionej tymi decyzjami nerwowej atmosfery w obu ekipach już stłumić się nie dało. Ale uczciwie trzeba stwierdzić, że o ile w pierwszej części gry to legioniści byli bardziej aktywni w ofensywie, to po zmianie stron role sie w tym względzie odwróciły. Problemem Rakowa jest jednak brak skuteczności pod bramką – mecz z Legia był ich trzecim ligowym spotkaniem z rzędu bez zdobytej bramki. Napastnicy Legii takich długich strzeleckich przestojów nie mają. W 29. minucie celne zagranie z prawej strony Pawła Wszołka zamienił na gola Luquinhas.
Po zmianie stron na swojego 14. gola w obecnym sezonie mocno polował czeski napastnik Legii Tomas Pekhart. Tuż po wznowieniu gry oddał nawet efektowny strzał z tzw. przewrotki, ale bramkarz Rakowa Dominik Holec nie pozwolił mu na zdobycie „gola kolejki”. Kwadrans później po faulu na Filipie Mladenoviciu arbiter podyktował „jedenastkę” dla Legii, którą Pekhart z zimną krwią zamienił na drugiego dla Legii w tym spotkaniu i swojego 14. w sezonie. Korona króla strzelców ekstraklasy dla Czecha staje się coraz bardziej realnym celem do osiągnięcia.
Częstochowianie do końca zawzięcie atakowali bramkę stołecznej drużyny strzeżoną przez Artura Boruca i mieli przynajmniej dwie doskonałe okazje na strzelenie gola kontaktowego. W 56. minucie Vladislavs Gutkovskis chybił z dwóch metrów, a w 75. minucie z ostrego kąta minimalnie spudłował Jarosław Jach. Ostatecznie trzy punkty przypadły Legii, co trochę uspokoi zapewne skołatane nerwy jej sympatyków, mocno już wzburzonych dwiema poprzednimi porażkami.

Jan T. Kowalski

Poprzedni

48 godzin sport

Następny

Lewy słaby jak Piątek

Zostaw komentarz