Nasi siatkarze wciąż mogą awansować w MŚ 2018 do strefy medalowej
Włosi podczas losowania grup trzeciej fazy mistrzostw świata zadbali, żeby nie trafić na zespoły USA, Rosji i Brazylii. Byli przekonani, że łatwiej im pójdzie w starciach z Serbami i Polakami. Ale już w środę ta kombinacja wyszła im bokiem.
Przed losowanie nawet nasi siatkarze prorokowali, że trafią do jednej grupy z Włochami i Serbami. Te przewidywania okazały się słuszne. Sama ceremonia wzbudziła kontrowersje już na samym początku. Przez pierwsze minuty nikt z obserwatorów nie potrafił się zorientować, na jakich zasadach drużyny zostają przydzielane do dwóch grup. Prowadzący losowanie kilkukrotnie wyjmowali i z powrotem wkładali do kulek kartki z nazwami zespołów. Nic dziwnego, że w komentarzach zarzucano później gospodarzom mistrzostw ustawienie losowania.
Włosi chcieli trafić do grupy z Polską i Serbią, bo z Rosjanami grali wcześniej i z nimi przegrali, a na Amerykanów nikt z uczestników turnieju nie chciał trafić, bo oni w tych mistrzostwach rozwalali wszystkich jak leci i do trzeciej fazy turnieju przeszli bez porażki. Zauważono, że najlepsze zespoły z drugich miejsc (Rosja i Serbia) zostały od razu przydzielone do grup. Dlaczego? Chodziło o to, żeby w losowaniu brały udział już tylko dwie, a nie trzy kulki. W dodatku kulki losowano ze szklanych, przezroczystych misek, a nazwy grup do kulek były wkładane na żywo, dzięki czemu znajdujący się przy stole przedstawiciel włoskiej federacji mógł bez problemu zapamiętać, w której kulce znajduje się która grupa. I zdaje się z tej możliwości bez żenady skorzystał.
Obecni na losowaniu dziennikarze dość szybko zorientowali się, że jest ono prowadzone nieuczciwie, dlatego poprosili Aleksandara Boricia, szefa Europejskiej Federacji Siatkówki, żeby na „sierotkę” wyciągającą kule z owych przezroczystych misek wybrać jakąś przypadkowe osoby z sali. W odpowiedzi usłyszeli, „byłoby to trudne”. Działacze światowej federacji nie zareagowali też na późniejsze negatywne komentarze na temat losowania, a w środę po meczu Włochy – Serbia cały zgiełk wokół tej sprawy ucichł.
Włosi przeliczyli się bowiem w swoich rachubach. W spotkaniu z Serbami nie rozpoczęli marszu po złoty medal, bo na oczach 12 tysięcy fanów ich siatkarze przerżnęli w kompromitującym stylu 0:3 (15:25, 20:25, 17:25). Tego samego dnia w drugiej grupie Rosjanie zmierzyli się ze skazywanymi powszechnie na pożarcie Brazylijczykami i chociaż prowadzili już z nimi w setach 2:0, ostatecznie przegrali mecz 2:3. Nic dziwnego, że te wyniki jeszcze bardziej rozpaliły emocje przed czwartkowymi spotkaniami.
Nasi siatkarze musieli stawić czoła nakręconym wygraną z Włochami Serbom, którzy jeszcze na dodatek pałali żądzą rewanżu za lanie 0:3, jakie Polacy sprawili im w poprzedniej rundzie. Ten „mecz prawdy”, który miał też dać odpowiedź na pytanie, co biało-czerwoni będą w stanie ugrać w Turynie, zakończył się po zamknięciu wydania, podobnie jak spotkanie Rosji z ekipą Stanów Zjednoczonych.