Justyna Kowalczyk
Nasza najwybitniejsza biegaczka narciarska Justyna Kowalczyk znów nie zdzierżyła. W swoim felietonie w „Gazecie Wyborczej” skrytykowała pracowników COS-u w Zakopanem, którzy nie naśnieżyli sztucznie choćby niewielkiego odcinka trasy biegowej, przez co musiała za grube pieniądze jechać z kadrą biegaczek do Ramsau.
Nawet w czasach gdy Kowalczyk zdobywała olimpijskie medale, to w kraju nie miała gdzie trenować. Dzisiaj też ma z tym problem. I podaje przykład. (…)„Zaklinałam prognozy pogody. Ha! Będzie duży mróz! Czyli w Zakopanem na pewno narobią śniegu z armatek i za dwa dni będziemy mieli po czym biegać! W Kasinie Wielkiej w tym czasie cały stok zjazdowy zrobili. A w Zakopanem nic. . (…) Niech mi nikt nie mówi, że to z braku funduszy. COS jest państwowy, ale państwowe są też pieniądze, które wydałam na szybko organizowany obóz w Ramsau. Gdyby za podobną kwotę naśnieżono dwa kilometry trasy, korzystałaby nie tylko kadra biegaczy, ale i szkoła sportowa, i kluby, i zwykli ludzie, którzy dla zdrowia chcieliby sobie pobiegać. Na pewno byłoby to bardziej opłacalne niż wysyłanie kadry za granicę. Ale nie, każdej zimy to samo” – grzmi Kowalczyk. Trudno w tej sprawie nie przyznać jej racji.