Lech Poznań w tym sezonie jeszcze na swoim stadionie nie przegrał, a w trzech ostatnich meczach na Bułgarskiej lechici ograli wysoko Wisłę Kraków (5:0), Śląsk Wrocław (4:0) i Wisłę Płock (4:1). W minioną sobotę broniącemu się rozpaczliwie Piastowi Gliwice udało się uniknąć takiego ciężkiego lania, ale przegrał 0:1.
Trener ekipy „Kolejorza” Maciej Skorża po meczu szczerze przyznał, że nie spodziewał się po trenerze Piasta Waldemarze Fornaliku tak defensywnego ustawienia zespołu. Gliwiczanie zaczęli spotkanie trójką środkowych obrońców wspomaganych przez dwóch bocznych defensorów, których na dodatek wspomagali mocno cofnięci pod własne pole karne pomocnicy. „Muszę powiedzieć, że Waldek Fornalik troszkę mnie zaskoczył takim ustawieniem zespołu. Przed meczem braliśmy taki taktyczny wariant u rywali pod uwagę, bo na początku sezonu w dwóch spotkaniach Piasta w takim ustawieniu zagrał, ale uznałem, że Fornalik raczej postawi na bardziej ofensywny wariant gry z czterema obrońcami i pod taką koncepcję ustawiłem nasz mikrocykl treningowy. Przez to mieliśmy trochę problemów do przerwy. Muszę teraz częściej zakładać, że nasi rywale tak właśnie przeciwko nam będą grali. Stal Mielec spróbowała z dobrym skutkiem, bo wyszarpała nam cenny punkt. A zespoły, które w Poznaniu próbowały grać z nami w otwarty futbol kończyły z bagażem kilku bramek. Zagęszczona defensywa, jaka zaprezentował Piast w meczu z nami, to duże wyzwanie, bo juz w trakcie gry trzeba poszukać innych rozwiązań, które pozwolą wykreować więcej okazji bramkowych” – przyznał trener Lecha.
Skorża w przerwie wprowadził na boisko Adriela Ba Louę i z nim w składzie wreszcie udało się lechitom rozerwać zmasowana obronę Piasta. Zwycięskiego gola, efektownego i po składnej akcji, w 55. minucie strzelił Joao Amaral. Trener Lecha był też wdzięczny kibicom za doping. Ponad 18 tysięcy fanów „Kolejorza” cierpliwie wspierało swoich ulubieńców przez całe spotkanie. „Cały czas czuliśmy wsparcie i jesteśmy fanom za to wdzięczni. Przed nami jeszcze takie spotkania, że trzeba w nich będzie żmudnie radzić sobie z rywalami nastawionymi wyłącznie na obronę. Taką próbę przeszliśmy, zdobyliśmy trzy cenne punkty i utrzymaliśmy prowadzenie w tabeli” – podsumował Skorża, najbardziej utytułowany z trenerów pracujących obecnie w klubach PKO Ekstraklasy.
W następnej kolejce Lech zmierzy się na Bułgarskiej w derbowym spotkaniu z Wartą, której trenerem od niedawna jest 31-letni Dawid Szulczek, najmłodszy wiekiem szkoleniowiec w naszej najwyższej klasie rozgrywkowej. Działacze Warty wyciągnęli go z drugoligowych Wigier Suwałki (zostawił ten zespół na ósmym miejscu z dorobkiem 25 punktów). „Za każdym razem stając przed nowym wyzwaniem czułem się pozytywnie naładowany. Tak jest i tym razem. Rola asystenta w Wiśle, którą pełniłem nie tak dawno, ułatwiła mi tę decyzję. W Krakowie miałem okazję współpracować z wybitnymi jak na polską ligę piłkarzami. Nie boję się samodzielnej pracy w ekstraklasie” – powiedział Szulczyk po objęciu posady w poznańskim klubie, który w tym sezonie jeszcze pod wodzą poprzedniego szkoleniowca, Piotra Tworka, wylądował w strefie spadkowej.
W debiucie Szulczyka Warta w 14. kolejce zmierzyła się u siebie z Wisłą Płock, mając za sobą wyjazdowe zwycięstwo pod wodzą tymczasowego trenera Adama Szały w 13. kolejce z Piastem Gliwice (1:0). Po tym zwycięstwie odniesionym przed przerwą reprezentacyjną, piłkarze Warty Poznań w potyczce z „Nafciarzami” chcieli też przełamać złą passę na własnym boisku, na którym jeszcze w tym sezonie nie wygrali. Rywal był idealny, bo płocczanie prowadzeni przez trenera Macieja Bartoszka do tej pory na wyjazdach spisywali się beznadziejnie, ponosząc siedem porażek. Ale na stadionie w Grodzisku Wlkp., gdzie warciarze występują w roli gospodarzy, „Nafciarze” po koszmarnych błędach rywali, zwłaszcza ich bramkarza Adriana Lisa, strzelili dwa gole i wygrali ten mecz „o sześć punktów”, strzelając przy tym wszystkie trzy gole, bo honorowa bramka dla Warty padła po samobójczym trafieniu.
Szulczyka w najbliższą niedzielę czeka jeszcze większe wyzwanie, bo na derbach Poznania na stadionie przy Bułgarskiej może paść rekord frekwencji.