W miniony czwartek w I rundzie kwalifikacji Ligi Europy odpadła Cracovia, która przegrała z Molmoe FF 0:2. Dalej grają Lech Poznań (wygrał 3:0 z Valmiera FC) i Piast Gliwice (2:0 z Dynamem Mińsk), a w III rundzie dołączy do nich jeszcze Legia, która odpadła w eliminacjach Ligi Mistrzów z Omonią Nikozja (0:2).
Trener warszawskiego zespołu Aleksandar Vuković nie krył obaw o wynik ligowego starcia z Jagiellonią. „To dla nas niewygodny rywal, niewygodny jest też moment, w którym z nim gramy, bo zaraz po meczu w europejskich pucharach, w którym walczyliśmy na dodatek przez 120 minut” – twierdził przed meczem. W ostatnich 10 spotkaniach Legii z Jagiellonią w ekstraklasie warszawianie odnieśli tylko dwa zwycięstwa, zaś białostocczanie triumfowali trzykrotnie, a w pięciu spotkaniach padły wyniki remisowe. W pierwszej kolejce Jagiellonia, którą w tym sezonie prowadzi dawny asystent Adama Nawałki w kadrze Polski Bogdan Zając (zastąpił latem Bułgara Iwajło Petewa), zremisowała u siebie z Wisłą Kraków 1:1, więc raczej spodziewano się kolejnego podziału punktów. Legioniści zaczęli jednak sobotni mecz z dużą werwą, chociaż trener Vuković posadził na ławce Michała Karbownika (Legia finalizuje jego transfer do SSC Napoli na siedem milionów euro) oraz Luquinhasa, za to w podstawowym składzie wyszli Bartosz Kapustka i Andre Martins. Ale zapału „Wojskowym” starczyło tylko na kwadrans, w którym nawet strzelili gola, lecz arbiter go nie uznał. Potem inicjatywę przejęli goście i 19. oraz 28. minucie znaleźli sposób na pokonanie Artura Boruca. Po zmianie stron warszawianie podjęli jednak walkę i zepchnęli białostocczan do defensywy, ale swoją przewagę zdołali przekuć tylko na jedno trafienie autorstwa Czecha Tomasa Pekharta. Legia straciła zatem cenne punkty i nic dziwnego, że trener Vuković nie krył zadowolenia z ligowej przerwy na reprezentację, która 4 września zagra z Holandią, a 7 września z Bośnia i Hercegowiną. „Ta przerwa dla nas będzie bardzo pomocna. Nie będzie z nami kilku reprezentantów krajów, ale reszta graczy będzie miała czas na regenerację i odpoczynek, ale też solidny trening” – zapewniał szkoleniowiec Legii, który po porażce z Omonią Nikozja mocno stracił na pewności siebie. Warszawianie rywala w III rundzie kwalifikacji Ligi Europy poznają 1 września, a mecz w tej fazie rywalizacji rozegrają dopiero 24 września. Wśród potencjalnych rywali są jednak mocne zespoły, jak FK Astana, Slovan Bratysława czy Djurgardens.
Natomiast Lech Poznań i Piast Gliwice czekają 17 września mecze w II rundzie, a wśród potencjalnych rywali aż roi się od uznanych piłkarskich marek, są wśród nich m.in. Tottenham Hotspur, AC Milan, FC Basel, VfL Wolfsburg, Dynamo Moskwa czy Galatasaray Stambuł. W I rundzie Piast dość nieoczekiwanie wyeliminował Dynamo Mińsk 2:0, co było w wykonaniu gliwiczan historycznym wyczynem, bo po raz pierwszy udało im się przebrnąć przez pierwszą rundę europejskich pucharów. Zapłacili za wysiłek, podobnie jak gracze Legii, ligową porażką z Pogonią 0:1, gra była warta świeczki.
Zespół Lecha miał znacznie łatwiejsze zadanie, bo łotewski zespół Valmiera FC to debiutant na arenie międzynarodowej i chociaż stawiał ambitny opór, porażka 0:3 z ekipą „Kolejorza” to najniższy „wymiar kary” na jaki mógł w Poznaniu liczyć. W następnej rundzie lechici już na takiego słabego rywala raczej nie trafią, ale póki piłka w grze, nie można skreślać ani ich, ani też dwóch pozostałych naszych zespołów, czyli Piasta i Legii.