12 listopada 2024

loader

Legia zaczęła sezon niemrawo

Legioniści pół meczu z Rakowem grali z przewagą jednego gracza, ale wygrali tylko 2:1

Jeśli ktoś oglądał żenujący występ zespołu Legii Warszawa z północnoirlandzkim zespołem Linfield FC, wygrany po straszliwych męczarniach ledwie 1:0, to raczej nie ma nadziei, że warszawianie przejdą następną przeszkodę w kwalifikacjach Ligi Mistrzów. A będzie nią Omonia Nikozja, która pokonała po dogrywce 1:0 Ararat Armenię. Trenerem cypryjskiego zespołu jest dobrze znany na Łazienkowskiej Norweg Henning Berg.

Solidnie zdawałoby się wzmocniona Legia (doszli latem m.in. Artur Boruc, Filip Mladenović, Josip Juranović, Rafael Lopes oraz Bartosz Kapustka) zaczęła nowy sezon od wyjazdowego zwycięstwa 6:1 z GKS Bełchatów w 1/32 finału Pucharu Polski. Ale takiego słabego przeciwnika już raczej na swojej drodze w tym sezonie nie spotka, więc tak naprawdę forma piłkarzy stołecznego zespołu była wielką niewiadomą. Jej poziom miała zweryfikować pierwsza poważna potyczka, a był nią mecz o awans do II rundy kwalifikacji Ligi Mistrzów z mistrzem Irlandii Północnej, Linfield FC. Jeśli ktoś liczył na powtórkę kanonady z Bełchatowa, srogo się zawiódł. W innych spotkaniach I rundy kwalifikacyjnej faworyci strzelali seriami – np. Celtic Glasgow rozbił islandzki KV Rejkjavik 6:0, a Crvena Zvezda Belgrad odprawiła mistrza Gibraltaru FC Europe 5:0, natomiast na stadionie przy Łazienkowskiej w Warszawie miała miejsce powtórka żenujących słabym poziomem pucharowych spektakli z poprzednich lat.
Legioniści męczyli się straszliwie z amatorami z Irlandii Północnej i wygrali z nimi tylko 1:0, ale dodatkowym upokorzeniem było to, że Jose Kante zwycięską bramkę zdobył dopiero w 82. minucie, gdy zespół gości grał w osłabieniu. Co z tego, że podopieczni trenera Aleksandara Vukovicia dłużej byli w posiadaniu piłki, więcej razy strzelali na bramkę rywali i częściej atakowali, skoro nie potrafili tej optycznej przewagi przekuć na gole. „Polski zespół był wyraźnie sfrustrowany swoją słabością, a piłkarze Linfield FC byli nawet bliscy strzelenia gola po uderzeniu głową Marka Stafforda. Schemat gry był ustalony od samego początku – Legia rządziła pod względem posiadaniem piłki, ale nie była groźna pod bramka przeciwników, natomiast Linfield tkwiło na swojej połowie za podwójna gardą i dość łatwo odpierało większość ataków gospodarzy, którym jednak w 82. minucie w końcu dopisało szczęście” – pisały w sprawozdaniach brytyjskie media.
Legia zatem znów nie zachwyciła, co w ostatnich latach jest raczej normą w jej występach w kwalifikacjach europejskich pucharów, więc nawet nie ma co liczyć, że w tym sezonie przebije się do fazy grupowej Ligi Mistrzów czy choćby Ligi Europy. Nie można nawet wykluczyć, że z marzeniami o grze w Champions League legioniści pożegnają się już w przyszłym tygodniu, bo w środę 26 sierpnia przyjdzie im zmierzyć się na Łazienkowskiej z Omonią Nikozja, przeciwnikiem znacznie mocniejszym od Linfield FC. Na dodatek prowadzonym przez trenera Henninga Berga, który warszawski klub dobrze zna, bo pracował w nim w latach 2013-2015.
Omonia będzie rywalizować z zespołem z polskiej ekstraklasy po raz trzeci w historii. W 2003 roku grała w eliminacjach Ligi Mistrzów z Wisłą Kraków, z którą u siebie zremisowała 2:2, a na wyjeździe przegrała 2:5. W 2015 roku natomiast ograła Jagiellonię Białystok w eliminacjach Ligi Europy, a jedyna bramka w dwumeczu padła na Cyprze. W tym sezonie Omonia wróciła do europejskich pucharów po czterech latach nieobecności, ale o awans do fazy grupowej Champions League walczy po raz pierwszy od 2010 roku.
Jedynym pocieszeniem może być to, że cypryjski zespół także nie zachwycił formą w wygranym na wyjeździe po dogrywce 1:0 meczu z Araratem Armenia. Trzeba jednak podkreślić, że w ekipie mistrza Armenii nie było ani jednego Ormianina, drużynę w całości tworzyli obcokrajowcy. Dlatego zwycięstwo podopiecznych Henninga Berga trzeba docenić, zwłaszcza że Norweg także dowodzi legią cudzoziemską, bo ma kadrze głównie graczy spoza Cypru. Przykro to stwierdzić, ale w meczu z cypryjskim zespołem to nie Legia będzie faworytem, mimo atutu własnego stadionu.
Zresztą w takiej dyspozycji, jaką zaprezentowali w spotkaniu z Linfield FC, legioniści nie będą faworytami nawet w sobotnim wyjazdowym meczu z Rakowem Częstochowa w 1. kolejce PKO Ekstraklasy.
Zestaw par 1. kolejki PKO Ekstraklasy
Piątek: Zagłębie Lubin – Lech Poznań, godz. 18:00. Sobota: Cracovia – Pogoń Szczecin, godz. 15:00; Śląsk Wrocław – Piast Gliwice, godz. 17:30; Raków Częstochowa – Legia Warszawa, godz. 20:00. Niedziela: Wisła Płock – Stal Mielec, godz. 12:30; Warta Poznań – Lechia Gdańsk, godz. 15:00; Górnik Zabrze – Podbeskidzie Bielsko-Biała, godz. 17:30. Poniedziałek: Jagiellonia Białystok – Wisła Kraków, godz. 18:00.

Jan T. Kowalski

Poprzedni

Ronald Koeman rzucił kadrę Holandii dla Barcelony

Następny

Niemcy drwią z jazdy Kubicy w serii DTM

Zostaw komentarz