30 listopada 2024

loader

Legia znów na czele

W meczu 18. kolejki ekstraklasy Wisła Kraków pokonała lidera rozgrywek Pogoń Szczecin 2:1. Bohaterem gospodarzy był Felicio Brown Forbes, który strzelił jedną z bramek, a drugą wypracował. Potknięcie „Portowców” wykorzystała Legia Warszawa, która rozgromiła u siebie Wisłę Płock 5:2 i objęła prowadzenie.

Dla szczecińskiego zespołu, którego trenerem jest niemiecki szkoleniowiec Kosta Runjaic, to pierwsza porażka od siedmiu spotkań. Pogoń przegrała w Krakowie trochę pechowo, bo w przekroju całego spotkania nie była gorsza od „Białej Gwiazdy”, także prowadzonej przez niemieckiego trenera, Petera Hyballę. Wiślacy mieli jednak w swoich szeregach znakomicie tego dnia usposobionego Felicio Browna Forbesa, który walnie przyczynił się do zdobycia obu bramek. Napastnik z Kostaryki jedną zdobył sam pięknym uderzeniem zza linii pola karnego, a przy drugim trafieniu zaliczył de facto asystę – po jego dośrodkowaniu obrońca „Portowców” Benedikt Zech tak niefortunnie próbował wybić piłkę, że wpakował ja do bramki swojej drużyny. Dwa stracone gole to w przypadku szczecińskiej ekipy ewenement, bo do meczu z Wisłą miała na koncie tylko osiem straconych goli w 17 spotkaniach, a po raz ostatni bramkarz „Portowców” Dante Stipica wyciągał piłkę z siatki 12 grudnia ub. roku w spotkaniu 13. kolejki z Wartą Poznań. Zachowując czyste konto przez 525 minut 30-letni chorwacki golkiper ustanowił pod tym względem nowy rekord Pogoni w ekstraklasie.
Szczecinianie mieli wiele okazji do zdobycia goli. Najlepsze zmarnował Michał Kucharczyk – najpierw w 10. minucie trafił w słupek bramki Wisły, a w 44. minucie po zagraniu Kacpra Smolińskiego w idealnej sytuacji strzelił prosto w obrońcę Wisły Serafina Szotę.
Trzy minuty pop przerwie Pogoń w końcu zdobyła bramkę kontaktową, którą ładnym strzałem z powietrza zdobył Austriak z polskimi korzeniami Alexander Gorgon, tak na marginesie – syn osiadłego na stałe w Austrii byłego gracza krakowskiej Wisły Wojciecha Gorgonia. Trzeba jednak przyznać, że trochę mu pomógł niemrawą interwencją bramkarz wiślaków Mateusz Lis. Później podopieczni trenera Runjaicia rzucili się do ataku i trochę zapomnieli o defensywie, przez co w krótkim czasie Dante Stipica musiał aż trzykrotnie ratować swój zespół przed utratą gola. Bramkarz Pogoni najpierw wygrał pojedynek ze Stefanem Saviciem, następnie efektownie odbił uderzenie Felicio Brown Forbesa, a na koniec poradził sobie ze strzałem głową Żana Medveda. Potem gra się wyrównała i wynik spotkania nie uległ już zmianie.
Dzięki zwycięstwu „Biała Gwiazda” oddaliła się od strefy spadkowej na sześciu punktów, natomiast Pogoń porażka z wiślakami kosztowała utratę prowadzenia w ekstraklasie.
Pierwsze w tym roku potknięcie „Portowców” natychmiast wykorzystała Legia. Drużyna trenera Czesława Michniewicza zaczęła ten rok na pozycji lidera, ale po niespodziewanej porażce z Podbeskidziem (0:1) w 15. kolejce straciła prowadzenie. Potem „Wojskowi” wygrali u siebie z Rakowem Częstochowa 2:0 i zremisowali na wyjeździe z Jagiellonią Białystok, nie tracili więc zbyt dużo punktów do kroczącej od zwycięstwa do zwycięstwa Pogoni, ale dopiero porażka „Portowców” pozwoliła im wrócić na fotel lidera. Legioniści mają jednak tylko jeden punkt przewagi nad szczecinianami, a w następnej kolejce czeka ich wyjazd do Zabrza na mecz z Górnikiem. A warto przypomnieć, że w rundzie jesiennej zabrzanie pokonali Legię na Łazienkowskiej 3:1. Pogoń też jednak czeka trudna wyjazdowa potyczka we Wrocławiu z żadnym rewanżu za porażkę w Szczecinie 0:1. Grupę pościgową, którą tworzą Raków Częstochowa, Górnik, Lechia Gdańsk, Śląsk i Jagiellonia, nie dzieli jeszcze do liderującej dwójki niemożliwy do odrobienia dystans punktowy, zatem jest stanowczo przedwcześnie wyrokować, że w walce o mistrzowski tytuł liczą się już tylko Legia i Pogoń.
Podobnie przedwczesne jest typowanie zespołu, któremu przypadnie smutny los spadkowicza do I ligi. Co najmniej połowa zespołów z dolnej części ligowej tabeli póki co nie może być pewna pozostania w ekstraklasie, zwłaszcza że w tym roku najsłabsze po jesiennej części sezonu zespoły beniaminków – Warty, Podbeskidzia i Stali Mielec regularnie zdobywają punkty.

Jan T. Kowalski

Poprzedni

48 godzin sport

Następny

Australian Open 2021: Triumf Osaki i Djokovicia

Zostaw komentarz