Robert Lewandowski w 26. kolejce Bundesligi w wyjazdowym spotkaniu Bayernu z Hoffenheim (1:1) powiększył swój strzelecki dorobek w tym sezonie do 29 trafień. i umocnił się na prowadzeniu w klasyfikacji strzelców.
Bayern po remisie w hicie kolejki z Bayerem 04 Leverkusen (1:1) chciał wrócić na zwycięską ścieżkę i liczył na wygraną w starciu z Hoffenheim, które wysoko ograł w dwóch ostatnich meczach (4:0 i 4:1). Bawarska jedenastka przystąpiła do potyczki z Hoffenheim opromieniona wysoką wygraną 7:1 we wtorkowej potyczce z RB Salzburg w 1/8 finału Ligi Mistrzów. „Lewy” w tym spotkaniu zaliczył hat-tricka i dzięki temu z łącznym dorobkiem 12 goli wysforował się także na prowadzenie w klasyfikacji strzelców Champions League.
Ekipa Hoffenheim nie chciała podzielić losu RB Salzburg i wysoko przegrać z bawarskim potentatem, dlatego Lewandowski był pieczołowicie pilnowany. Opór rywali jednak tylko podrażnił podopiecznych trenera Juliana Nagelsmanna, dla którego mecz w Hoffenheim był sentymentalnym powrotem do klubu, w którym stawiał pierwsze kroki w trenerskim fachu. Monachijczykom szczęście jednak tego dnia nie sprzyjało, bo arbiter nie uznał dwóch goli strzelonych przez Thomasa Muellera, odgwizdując w obu przypadkach spalonego. Na domiar złego w 32. minucie gospodarze objęli prowadzenie po golu Christopha Baumgartnera, ale jeszcze przed przerwą je stracili. Wyrównującego gola po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Joshuy Kimmicha kapitalnym uderzeniem głową strzelił Lewandowski, zaliczając tym samym 29. trafienie w tym sezonie Bundesligi. Tuż po zmianie stron „Lewy” ponownie pokonał bramkarz Hoffenheim, lecz tym razem arbiter odgwizdał pozycję spaloną. Bawarska drużyna miała do końca spotkania przytłaczającą przewagę, lecz wynik nie uległ już zmianie. Zespół Juliana Nagelsmanna wciąż prowadzi w tabeli Bundesligi i ma dziesięciopunktową przewagę nad Borussią Dortmund. Na pomeczowej konferencji prasowej szkoleniowiec Bayernu surowo ocenił występ swojej drużyny. „Byłem zadowolony z pierwszych 20 minut, później nasza gra się posypała. W przerwie postanowiliśmy zmienić ustawienie i to przyniosło efekty. Oba zespoły chciały wygrać, ale to my byliśmy bliżsi wygranej i dlatego ten remis nie możemy uznać za sprawiedliwy” – stwierdził Nagelsmann.
Lewandowski na razie nie ma powodów do obaw, bo jego przewaga nad rywalami w klasyfikacji strzelców Bundesligi jest przygniatająca, podobnie jak w klasyfikacji „Złotego Buta”. Kapitan reprezentacji Polski ma też szansę na wygranie po raz kolejny w karierze klasyfikacji na najskuteczniejszego strzelca Ligi Mistrzów. Te indywidualne sukcesy, w połączeniu z pewnym już niemal zdobyciem przez Bayern mistrzostwa Niemiec oraz dającą nadzieje na sukces postawą bawarskiej drużyny w Lidze Mistrzów, mogą przesądzić o zdobyciu przez „Lewego” w tym roku tak pożądanej przez niego „Złotej Piłki”. Stało się to możliwe po zmianach, jakie redakcja „France Football” wprowadziła ostatnio w zasadach organizacji plebiscytu. Od najbliższej edycji „Piłkarz Roku” będzie wybierany nie w cyklu kalendarzowym, tylko za swoje osiągnięcia w sezonie, czyli w tym roku nagroda zostanie przyznana za sezon 2021/22. Redakcje ograniczyła też liczbę elektorów do stu, a będzie ich rekrutować z krajów, które w rankingu FIFA znajdą się w pierwszej setce. Ta zmiana oznacza, że w tym roku w plebiscycie „Złotej Piłki” nie będą uwzględniane wyniki mundialu w Katarze, ale pod uwagę brane będą rezultaty rozegranego w styczniu i lutym Pucharu Narodów Afryki, co w przypadku ewentualnego sukcesu zespołu FC Liverpool w Lidze Mistrzów dałoby dodatkowe punkty Senegalczykowi Saido Mane i Egipcjaninowi Mohamedowi Salahowi – gwiazdorom zespołu „The Reds” i finalistom PNA 2022 (Senegal wygrał z Egiptem w finale po rzutach karnych).
Ale nie ulega wątpliwości, że także Lewandowski będzie jednym z głównych kandydatów do „Złotej Piłki”, ale musi zgarnąć jak najwięcej strzeleckich trofeów w tym sezonie, a także odegrać z Bayernem znaczącą rolę w Champions League, a najlepiej wygrać te rozgrywki. Wtedy zapewne redakcja „France Football” nie miałaby już wyboru i musiałaby uznać, że Polak zasłużył na triumf w ich plebiscycie. Ale jeśli Ligę Mistrzów wygra, na przykład Real Madryt, pogromca Paris Saint-Germain w 1/8 finału, z cała pewnością „Złota Piłka” trafi do rąk Karima Benzemy. Natomiast jeśli zwycięstwo przypadnie Manchesterowi City, laureatem plebiscytu pewnie zostanie Belg Kevin De Bruyne, który także od lat czeka cierpliwie w kolejce po te trofeum. No i jest jeszcze Cristiano Ronaldo, którego marka wciąż jest mocna, a Manchester United nadal przecież pozostaje w grze w Lidze Mistrzów.