Bayern Monachium rozgromił u siebie RB Salzburg 7:1 i zameldował się w ćwierćfinale Ligi Mistrzów. Kanonadę bawarskiej drużyny rozpoczął hat-trickiem Robert Lewandowski, który dzięki trzem trafieniom awansował na pierwsze miejsce w klasyfikacji strzelców obecnej edycji rozgrywek. Trzy gole dla Realu Madryt strzelił też Karim Benzema.
Bayern w ostatnich kilku tygodniach rozczarowywał. Tylko dwa zwycięstwa w ostatnich czterech spotkaniach ligowych oraz remis w pierwszym meczu z Salzburgiem, wzbudziły w Niemczech obawy. O tyle uzasadnione, że bawarska jedenastka, dotychczas zachwycająca dużą liczbą zdobywanych bramek, w ostatnich tygodniach tylko przeciwko ostatniemu w tabeli Greutherowi Fuerth byli w stanie strzelić cztery gole. No i jeszcze na domiar złego Lewandowski w dwóch kolejnych meczach nie zdobył bramki. Thomas Mueller co prawda w wywiadach kpił z obaw, że jego polski kolega w ataku przeżywa kryzys formy, ale chyba nawet on nie spodziewał się, że „Lewy” rozwieje te obawy tak dobitnie już we wtorkowej potyczce z Red Bull Salzburg. Kapitan reprezentacji Polski w 11. i 20. minucie minucie wykorzystał dwie „jedenastki” podyktowane po faulach na nim Maximiliana Woebera,a w 23. minucie skompletował hat-tricka dobijając piłkę do pustej bramki. Jak się okazało, był to najszybszy hat-trick w historii Ligi Mistrzów. Lewandowski poprawił najlepsze dotąd osiągnięcie Marco Simone, który w barwach AC Milan w 1996 roku w spotkaniu z Rosenborgiem Trondheim trzy trafienia zaliczył w 24 minuty. Na tym jednak kanonada Bayernu się nie skończyła. Jeszcze przed przerwą na 4:0 podwyższył Sergen Gnabry, a po zmianie stron dwa gole strzelił Thomas Mueller oraz jednego Leroy Sane.
UEFA na najlepszego zawodnika spotkania wybrała Lewandowskiego, który z dorobkiem 12 bramek objął prowadzenie w klasyfikacji strzelców obecnej edycji Champions League, wyprzedzając o jedno trafienie dotychczasowego lidera, Sebastiena Hallera z Ajaksu Amsterdam. Iworyjczyk będzie miał jednak okazję odpowiedzieć „Lewemu” 15 marca w rewanżowym meczu Ajaksu z Benficą Lizbona. Na trzy trafienia Lewandowskiego dzień później odpowiedział jednak ścigający go w klasyfikacji wszech czasów Ligi Mistrzów Karim Benzema. Francuski napastnik Realu Madryt był bohaterem środowego meczu „Królewskich” z Paris Saint-Germain. W pierwszym spotkaniu paryżanie wygrali u siebie 1:0 po golu Kyliana Mbappe, a w rewanżu jeszcze mocniej poprawili swoją sytuację, gdy Mbappe w 39. minucie dał ekipie PSG prowadzenie. Ale w 61. minucie koszmarny błąd popełnił włoski bramkarz Gianluigi Donnarumma, przypomnijmy – najlepszy piłkarz turnieju Euro 2021, który tak niefortunnie wybił piłkę ze swojego pola karnego, że spadła pod nogi napastnika Realu Viniciusa Juniora, który następnie odegrał ją do Benzemy, a Francuz z pięciu metrów wpakował ją do siatki. Paryżanie, chociaż mieli w swoich szeregach Leo Messiego, Neymara i Kyliana Mbappe, czyli trzech najdroższych piłkarzy na świecie, kompletnie się pogubili i stracili dwie kolejne bramki. Benzema swoje drugie trafienie zaliczył w 76. minucie, a trzecie dwie minuty później. Tym samym przeszedł do historii Ligi Mistrzów jako najstarszy zdobywca hat-tricka – ustrzelił go mając dokładnie 34 lata i 80 dni. Francuz utrzymał dzięki temu dystans do Lewandowskiego w klasyfikacji strzelców wszech czasów Ligi Mistrzów. Na jej czele jest Cristiano Ronaldo ze 140. trafieniami, drugą lokatę zajmuje Leo Messi (125 goli), a trzeci jest „Lewy” mający na koncie 85. bramek. Benzema zajmuje czwartą lokatę w tym zestawieniu z dorobkiem 79 bramek.
W pozostały dwóch spotkaniach 1/8 finału rozegranych w tym tygodniu Manchester City zremisował u siebie 0:0 z Benficą Lizbona, ale w pierwszym meczu wygrał 5:0 i zagra w ćwierćfinale. Podobnie jak FC Liverpool, który wprawdzie w rewanżu u siebie przegrał z Interem Mediolan 0:1, to awansował dzięki wygranej w pierwszym meczu 2:0. W przyszłym tygodniu o pozostałe cztery miejsca w 1/4 finału zagrają Ajax z Benficą (2:2 w pierwszym meczu), OSC Lille z Chelsea (0:2), Juventus z Villarrealem (1:1) oraz Manchester United z Atletico Madryt (1:1).