W meczu z Ajaksem bohaterami Juventusu byli Cristiano Ronaldo i Wojciech Szczęsny
W pierwszych meczach ćwierćfinałowych FC Liverpool pokonał FC Porto 2:0, Manchester United przegrał z FC Barcelona 0:1, Tottenham wygrał z Manchesterem City 1:0, a Ajax Amsterdam zremisował z Juventusem Turyn 1:1. Przed rewanżami żaden z zespołów nie może być jednak pewny miejsca w półfinale.
Po porywającym meczu Ajax Amsterdam tylko zremisował z Juventusem, ale mocno postraszył faworytów i przed rewanżem bynajmniej nie stoi na straconej pozycji. Gola dla włoskiego zespołu strzelił niezawodny Cristiano Ronaldo, który wrócił do gry po dwutygodniowej przerwie spowodowanej kontuzją. Portugalczyk był bez wątpienia głównym bohaterem turyńskiej ekipy, ale niewiele mniejsze zasługi w wywalczenie remisu na terenie rywala położył Wojciech Szczęsny. Bramkarz reprezentacji Polski miał mnóstwo pracy w tym spotkaniu, a w kilku sytuacjach popisał się genialnymi interwencjami. Przy straconej bramce nie miał nic do powiedzenia, dlatego w pomeczowych wypowiedziach mógł z czystym sumieniem mówić, że wybronił wszystko co było do wybronienia. W rewanżu Juventus będzie faworytem, ale w ekipie włoskiego potentata nikt nie lekceważy holenderskiej drużyny.
Z taką samą atencja o przeciwnikach wypowiadają się gracze FC Liverpool. chociaż na Anfield Road we wtorkowy wieczór dośc pewnie pokonali FC Porto 2:0. Ten wynik nie zapewnia jednak podopiecznym Juergena Kloppa awansu do następnej rundy, z definicji, bo chociaż mistrzowie Portugalii tylko momentami sprawiali kłopoty defensorom Liverpoolu, to w rewanżu na swoim boisku z pewnością będą groźniejsi. O sporym szczęściu może mówić Mohamed Salah, bo powinien wylecieć z boiska z czerwona kartką za atak wyprostowaną nogą na Danilo. Prowadzący wtorkowe spotkanie Mateu Lahoz nie zdecydował się jednak ukarać gwiazdora Liverpoolu, a nawet nie skorzystał z podpowiedzi systemu VAR.
Mimo tych wszystkich pochwał pod adresem FC Porto, to większe szanse na awans eksperci dają jednak angielskiej drużynie. Zwycięzca z tej pary w półfinale trafia na lepszego w dwumeczu Manchester United – FC Barcelona. Na Old Trafford wygrała drużyna „Dumy Katalonii” 1:0, ale „Czerwone Diabły” nawiązały walkę z mistrzem Hiszpanii jedynie dlatego, że jeszcze przed przerwą jeden z obrońców gospodarzy niemal znokautował Leo Messiego. Krwawiący już do końca spotkania z rozbitego nosa Argentyńczyk był cieniem samego siebie i de facto jedynie statystował na boisku, unikając kolejnych starć z brutalnie atakującymi go graczami United. W rewanżu na Camp Nou pewnie zagra już na sto procent i niewykluczone, że zechce też odpłacić angielskiej drużynie za doznane na jej boisku cierpienie. Nic nie ujmując trenerowi „Czerwonych Diabłów” Ole Gunnarowi Solskjaerowi i jego graczom, jakością gry zespół Barcelony bije ich na głowę i w rewanżu raczej na powtórkę z potyczki z Paris Saint-Germain fani Manchesteru United raczej nie powinni liczyć.
W ostatniej parze ćwierćfinałowej Tottenham pokonał na swoim stadionie Manchester City 1:0, ale stracił z powodu kontuzji swojego najgroźniejszego strzelca Harry’ego Kane’a. Bez niego utrzymać „Kogutom” jednobramkową zaliczkę w rewanżu z drużyną Pepa Guardioli będzie bardzo trudno.