Polscy piłkarze pokonali w Cardiff Walijczyków 1:0 po golu Karola Świderskiego i utrzymali się w najwyższej dywizji Ligi Narodów. Po raz drugi w turnieju finałowym tych rozgrywek zameldowała się najlepsza w „polskiej” grupie Holandia, a zadebiutuje w nim Chorwacja. W Final Four zagrają też wielcy nieobecni Mundialu – Włosi.
Mecz w Cardiff miał konkretną stawkę. Drużyna trenera Czesława Michniewicza nie mogła przegrać, by pozostać w elicie Ligi Narodów. Polacy, którzy zagrali lepiej i przede wszystkim z większym zębem, większą determinacją niż w czwartek w Warszawie z Holandią (0:2), wykonali plan z nawiązką.
Selekcjoner po czwartkowej porażce z Holandią 0:2 postanowił dokonać trzech zmian w wyjściowym składzie: zabrakło Przemysława Frankowskiego, Karola Linettego i Sebastiana Szymańskiego, a w ich miejsce pojawili się Bartosz Bereszyński, Szymon Żurkowski i Karol Świderski.
Ta ostatnia zmiana okazała się szczególnie trafiona, bo to właśnie 25-letni napastnik Charlotte FC wpisał się na listę strzelców w 58. minucie i dał gościom zwycięstwo. Świderski wykorzystał sytuację sam na sam z bramkarzem Waynem Hennesseyem po błyskotliwej asyście Roberta Lewandowskiego – kapitan biało-czerwonych odegrał piłkę między dwoma obrońcami, stojąc tyłem do bramki rywali.
To był jednak jeden z nielicznych przebłysków polskiej ekipy, której nie było łatwo utrzymać się przy piłce ze względu na fizyczny styl gry gospodarzy. To Wojciech Szczęsny miał znacznie więcej pracy niż Hennessey. Wprawdzie statystyka celnych strzałów to tylko 4-2 dla Walii, ale Polak wielokrotnie przecinał też groźne podania rywali wzdłuż linii bramkowej. W końcówce miał też trochę szczęścia, bo kapitan rywali Gareth Bale trafił w poprzeczkę.
Biało-czerwoni mieli pierwszą dobrą okazję po kwadransie gry, gdy Szymon Żurkowski biegł z piłką w pole karne gospodarzy i mógł znaleźć się w sytuacji sam na sam z Hennesseyem. Pomocnik Fiorentiny pogubił się jednak w dryblingu i obrońcy zabrali mu piłkę.
Później kilka szybkich ataków wyprowadzili Walijczycy, ale znakomicie spisywał się Szczęsny – w 32. minucie obronił uderzenie Daniela Jamesa, w 39. – Bale’a. W drugiej połowie polskiego bramkarza sprawdzili również Brennan Johnson i ponownie James, który tym razem próbował jednak raczej podać do jednego z partnerów.
W końcówce gospodarze, którzy musieli wygrać, aby uniknąć spadku do dywizji B, szturmowali bramkę Szczęsnego, ale nie sforsowali polskiej defensywy. Biało-czerwoni utrzymali czyste konto po raz pierwszy w tej edycji Ligi Narodów.
Podopieczni Michniewicza zajęli ostatecznie trzecie miejsce w grupie A4 z siedmioma punktami. Selekcjoner przyznał, że mecz nie dał mu jeszcze jasności, co do składu kadry na mistrzostwa świata.
„Ten mecz miał dać nam dużo odpowiedzi, na kogo możemy liczyć, a tymczasem pojawiły się dodatkowe pytania. Spośród zawodników, którzy brali udział w tym zgrupowaniu, dwóch nie będzie mogło pojechać na mundial, a przecież są jeszcze inni. To piłkarze muszą teraz zrobić wszystko, bym to ja miał problem z wyborem. Z pewnością spadać będą szansę tych zawodników, którzy nie będą regularnie grać. Część na pewno będzie w listopadzie zawiedziona, ale taki jest futbol. Mamy trzon zespołu, ale przed nikim nie zamykamy drzwi” – wyjaśnił.
Wygrana pozwoliła biało-czerwonym nie tylko utrzymać się w najwyższej dywizji LN, ale i zapewnić sobie rozstawienie w pierwszym koszyku w losowaniu eliminacji mistrzostw Europy 2024, które odbędzie się 9 października we Frankfurcie nad Menem.
Final Four
Z „polskiej” grupy do przyszłorocznego turnieju finałowego LN awansowała Holandia. Piłkarze prowadzeni przez trenera Louisa van Gaala w ostatnim spotkaniu pokonali w „derbowym” starciu Belgów 1:0 i zakończyli rywalizację z imponującym dorobkiem 16 punktów, a jedyne dwa punkty stracili remisując w czerwcu w Rotterdamie z Polską (2:2).
„Pomarańczowi” grali już w Final Four w 2019 roku, przegrywając w decydującym meczu z Portugalią 0:1.
Po raz pierwszy w czołowej czwórce LN znalazła się Chorwacja. Awans przypieczętowała pokonując w niedzielę w Wiedniu 3:1 Austrię, która spadła do niższej dywizji. Jedynym zadowolonym z obozu gospodarzy może być Marko Arnautovic, który po raz 104. zagrał w reprezentacji i został samodzielnym rekordzistą w liczbie występów.
Chorwaccy wicemistrzowie świata wygrali korespondencyjny pojedynek z Duńczykami, mimo że ci zwyciężyli w Kopenhadze Francuzów 2:0. „Trójkolorowi” mają za sobą całkiem nieudany występ w LN – wygrali tylko jeden z sześciu meczów, doznali trzech porażek i choć bronili trofeum, to do końca musieli drżeć o utrzymanie w elicie. Za dwa miesiące zespół trenera Dideira Deschampsa będzie w Katarze walczył w obronie tytułu mistrza globu.
Węgry nie wykorzystały szansy, by sensacyjnie awansować do Final Four piłkarskiej Ligi Narodów. W decydującym meczu w Budapeszcie uległy Włochom 0:2 i to mistrzowie Europy, których zabraknie na mundialu w Katarze, powalczą o triumf w tych rozgrywkach.
Węgrom, którzy w tzw. grupie śmierci z Anglią, Niemcami i Włochami wcześniej zdobyli 10 punktów i przegrali tylko w Cesenie, do zajęcia pierwszego miejsca wystarczał remis w rewanżu z Italią.
Wiadomo już, że w kolejnej edycji LN wśród 16 najlepszych ekip znajdą się Bośnia i Hercegowina oraz Izrael, które już zapewniły sobie awans.
W niższych dywizjach z dobrej strony pokazali się piłkarze z polskiej ligi. Vladislavs Gutkovskis z Rakowa Częstochowa uzyskał gola dla Łotwy, której wyjazdowy remis z Andorą zapewnił awans na trzeci szczebel rozgrywek. Występująca już na nim reprezentacja Słowacji zremisowała z Białorusią 1:1, a bramkę dla gospodarzy pięć minut po wejściu na boisko w drugiej połowie zdobył zawodnik Warty Poznań Adam Zrelak.
We wtorek rozstrzygnęły się losy rywalizacji A2. O pierwsze miejsce, w bezpośrednim spotkaniu, rywalizowały reprezentacje Portugalii i Hiszpanią w Bradze. O uniknięcie spadku Szwajcaria zagrała z Czechami w Sankt Gallen. Oba mecze rozpoczęły się po zamknięciu tego wydania Dziennika Trybuna.
Mecze Ligi Narodów były ostatnimi o stawkę przed mistrzostwami świata, które 20 listopada rozpoczną się w Katarze.
Przed turniejem Polskę czeka jeszcze towarzyskie spotkanie z Chile. Mecz rozegrany zostanie 16 listopada w Warszawie na Stadionie Narodowym.
bnn/pap