Bayern Monachium po zwycięstwie nad Fortuną Duesseldorf 4:1 odzyskał prowadzenie w Bundeslidze. W meczu zagrało trzech reprezentantów Polski – Robert Lewandowski, Marcin Kamiński i Dawid Kownacki, ale żaden z nich nie wpisał się na listę strzelców.
Bawarski zespół w poprzedniej kolejce rozgromił u siebie Borussię Dortmund 5:0, ale ich najgroźniejsi konkurenci w sobotę pokonali FC Mainz 2:1 i Bayern nie mógł pozwolić sobie na stratę punktów w niedzielnej potyczce z dobrze się w tym sezonie spisującą Fortuną Duesseldorf. W wyjściowym składzie Bayernu wyszli obaj uczestnicy nagłośnionej przez niemieckie media bójki na treningu – Robert Lewandowski i Francuz Kingsley Coman, w zespole gospodarzy znaleźli się natomiast stoper Marcin Kamińskiego i napastnik Dawid Kownacki. W Bundeslidze już dawno nie było meczu z udziałem takiej liczby polskich piłkarzy. Show reprezentantom Polski skradł jednak wyraźnie pobudzony i skory do gry Coman, jakby chciał swoja grą zatrzeć niedawne spięcie z Lewandowskim. Francuz mógł strzelić gola już w 5. minucie, ale trafił w słupek. Co się odwlecze, to nie uciecze. W 15. minucie Coman zdobył bramkę na 1:0. A na boisku iskrzyło coraz mocniej,bo Javi Martinez przywalił z łokcia Kownackiemu, po czym Polak musiał szukać pomocy u klubowego lekarza. Gdy tylko się pozbierał, postanowił sam wymierzyć sprawiedliwość piłkarzom Bayernu, za co w 20. minucie zobaczył żółta kartkę. Godzinę później trener zdjął go z boiska.
Lewandowski w tym meczu gola nie strzelił, choć kilka razy był bliski szczęścia. W 23. minucie minimalnie przestrzelił z rzutu wolnego, a w 66. minucie z bliska wpakował piłkę wprost w ręce bramkarza. Tym samym tradycji stała się zadość, bo Fortuna to jedyny zespół w Bundeslidze, któremu „Lewy” jeszcze nie strzelił gola. Będzie z tym musiał poczekać do następnego sezonu. A w niedzielę w rolę snajperów, oprócz Comana, który zaliczył dwa trafienia, wcielili się ponadto Serge Gnabry i Leon Goretzka. Bayern znów jest liderem z przewagą jednego punktu nad Borusssią Dortmund.