Cracovia zwycięską bramkę w meczu z Lechem zdobyła z rzutu karnego
W 22. kolejce ekstraklasy aż trzy mecze zakończyły się bezbramkowymi remisami, a w sumie strzelono tylko 11 goli, do tego zmarnowano cztery rzuty karne. I w takim kiepskim momencie z szeregu tych futbolowych partaczy z pretensjami pod adresem mediów wyrwał się trener Cracovii Michał Probierz.
Trener Cracovii nie po raz pierwszy zaskakuje swoimi pretensjami. Tym razem wyraził je na antenie największego sponsora polskiej ekstraklasy piłkarskiej, stacji Canal+ Sport, w programie „Liga+ Extra”. Probierz miał dziennikarzom stacji za złe, że jako ilustrację do wydarzeń z 22. kolejki pokazała kompilację z nieudanych zagrań piłkarzy PKO Ekstraklasy z poprzedniej serii gier. Dla jasności, w 21. kolejce strzelono 22 gole i tylko jedno spotkanie zakończyło się bezbramkowym remisem. Skoro z niej zebrano taki bogaty zbiór futbolowych kiksów, to strach pomyśleć jaki materiał będzie można skomponować z nieudanych zagrań w 22. kolejce. Cztery zmarnowane rzuty karne nie były jedynymi elementami tego niestrawnego futbolowego zakalca. Tymczasem szkoleniowiec „Pasów”wyskoczył do dziennikarzy z takim tekstem: „Nie podoba mi się, że państwa stacja regularnie pokazuje takie rzeczy i naśmiewa się z piłkarzy. Nikogo w ten sposób nie zachęcamy, żeby przyszedł na stadion. Nie lepiej pokazywać tylko piękne akcje, a kiksy przemilczeć? Ludzie i tak kiksy zobaczą na stadionie”.
No pięknie. Probierz na kompilacje zagrań obnażające słabość piłkarzy grających w PKO Ekstraklasie narzekał już w piątek na konferencji prasowej po meczu Cracovii z Lechem. I na swoim laptopie pokazywał zmontowany filmik z kiksami zawodników z najsilniejszych lig europejskich. „Błędy zdarzają się najlepszym, nie tylko graczom rywalizującym na polskich boiskach” – pouczał zdumionych tą hucpą żurnalistów. Nie bardzo wiadomo na jakiej podstawie Probierz pozwala sobie na tego rodzaju pyskówki. Jako trener nie ma aż takich znaczących dokonań (tylko Puchar i Superpuchar Polski z Jagiellonią). Od 2017 roku pracuje w Cracovii, gdzie trzeba przyznać, wywalczył sobie pozycję o jakiej inni trenerzy w ekstraklasie mogą tylko marzyć, bo dochrapał także stanowiska wiceprezesa klubu. Może dzięki temu w istotny sposób wpływać na politykę transferową klubu, ale trudno go chwalić za dokonania na tym polu.
Cracovia pod rządami Probierza jest dzisiaj polskim klubem jedynie z nazwy. W spotkaniu z Lechem, wygranym zresztą 2:1 po problematycznym rzucie karnym, w zespole „Pasów” wystąpiło 14 zawodników, w tym aż dziewięciu obcokrajowców. Żeby dopełnić obraz sytuacji – w liczącej 20 graczy kadrze meczowej Polaków było tylko pięciu. To istotna zmiana w klubie, który kiedyś odważnie stawiał na wychowanków, a swoją kadrę opierał głównie na rodzimych zawodnikach.
Póki co forsowana w Cracovii przez Probierza strategia personalna się jednak sprawdza, bo zespół „Pasów” po 22. kolejkach jest wiceliderem rozgrywek z taką samą liczbą punktów na koncie co prowadząca Legia Warszawa. Ale to drużyna mocna tylko na swoim boisku – wygrana z Lechem była szóstą z rzędu u siebie (bilans: 9 zwycięstw, 1 remis, 2 porażki). Na wyjazdach gra już jednak znacznie gorzej (4 wygrane, 2 remisy i 4 porażki), a przed cudzoziemską zbieraniną Probierza dwa trudne wyprawy poza Kraków – najpierw do Gliwic, potem do Warszawy, a 3 marca u siebie derby z Wisłą. Po tych spotkaniach dopiero się okaże, ile „Pasy” są warte, a także ich wiecznie naburmuszony trener.