W półfinałowych meczach piłkarskiego Pucharu Polski pierwszoligowa Arka Gdynia podejmowała Piasta Gliwice, a broniąca trofeum Cracovia zmierzyła się u siebie z Rakowem Częstochowa. Świetnie spisujący się w ekstraklasie gliwiczanie sensacyjnie przegrali w Gdyni po rzutach karnych (0:0, pd. 0:0, k. 3-4), natomiast ekipa „Pasów” nie sprostała częstochowianom i przegrała z nimi 1:2. 2 maja w Lublinie o Puchar Polski zagrają więc Raków i Arka.
Dla ekipy Rakowa w jego stuletniej historii będzie to dopiero drugi występ w finale Pucharu Polski. Wcześniej częstochowianie zaszli tak daleko w „turnieju tysiąca drużyn” w sezonie 1966/1967, a ponadto jeszcze dwukrotnie udało im się dotrzeć do fazy półfinałowej – w sezonie 1971/1972 i 2018/2019. Ale w klubowej gablocie na trofea miejsce na pamiątkową replikę Pucharu Polski wciąż czeka na zapełnienie. Być może drużynie Rakowa uda się osiągnąć ten cel 2 maja na stadionie w Lublinie. Podopieczni trenera Marka Papszuna na pewno będą faworytami w finałowym spotkaniu z Arką, lecz lekceważyć gdyńskiego zespołu nie powinni, bo jeśli idzie o dorobek w pucharowych rozgrywkach to bije on częstochowian na głowę. Dla przypomnienia – Arka już dwukrotnie zdobywała Puchar Polski, po raz ostatni całkiem niedawno, bo w sezonie 2016/2017, a wcześniej w 1979 roku, zaś w rozgrywkach 2017/2018 dotarła do finału. Ma też na koncie dwa Superpuchary Polski (2017 i 2018).
Ekipy Arki i Cracovii zastosowały w półfinałowych starciach z silniejszymi przeciwnikami podobną strategię, czyli grały na remis i rozstrzygnięcie w konkursie rzutów karnych. Gdynianom ten pomysł przyniósł sukces, na jaki nie mieli prawa liczyć w starciu z niepokonanym w 11 meczach z rzędu Piastem, który w drodze do półfinału Pucharu Polski wyeliminował Legię i Pogoń. Natomiast Arka jako zespół pierwszoligowy w drodze do półfinału dziwnym zrządzeniem losu nie musiała mierzyć się z żadnym z zespołów ekstraklasy. Jej przeciwnikami byli drugoligowy Górnik Polkowice (5:0) oraz pierwszoligowe Korona Kielce (2:0), Górnik Łęczna (2:1) i Puszcza Niepołomice (5:2).
Trener Papszun nie zamierzał w meczu z Cracovią dopuścić do karnych. Prowadzenie dla Rakowa wywalczył reprezentant Polski Kamil Piątkowski, po którego znakomitej akcji i podaniu pięknego gola „szczupakiem” strzelił Jakub Arak. Ten wynik utrzymał się aż do 87. minuty, gdy wyrównującą bramkę zdobył Matej Rodin. Do dogrywki i ewentualnych „jedenastek” jednak nie doszło, bo w 89. minucie bramkarza „Pasów” pokonał gracz, który w 64. minucie zmienił Araka –Vladislavs Gutkovskis.
Zanim sędzia odgwizdał koniec spotkania łotewski napastnik zdążył jeszcze zmarnować sytuację sam na sam z bramkarzem, a zmiennik Wdowiaka Ivi Lopez trafił w słupek. Cracovia tylu okazji do strzelenia gola nie miała i odpadła z Pucharu Polski jak najbardziej słusznie, bo Raków to obecnie zdecydowanie lepszy od niej zespół.