Ekipa Williamsa podczas Grand Prix Meksyku po raz kolejny zniweczyła wysiłek Roberta Kubicy. Brytyjczycy robią wszystko, żeby Polak nie okazał się lepszy od drugiego z kierowców zespołu George’a Russella.
W Meksyku Williams zaczął nieczyste zagrywki już podczas treningów, ale skandaliczny numer wyciął Kubicy w kwalifikacjach, dając mu do dyspozycji bolid z podwoziem w starszej specyfikacji, na dodatek fatalnie spasowanym z nadwoziem, przez co auto straciło na sterowności i tylko rutyna uchroniła polskiego kierowcę przed kraksą. Kwalifikacje zakończył rzecz jasna na ostatnim miejscu. Ale do niedzielnego wyścigu auto Kubicy jednak zmodyfikowano i zainstalowano w nim skrzydła oraz podwozie w najnowszej specyfikacji, przez co być może po raz pierwszy w tym sezonie brytyjski zespół posłał na tor oba swoje auta w takiej samej konfiguracji.
Polak wykorzystał okazję do maksimum i szybko zostawił swojego partnera z zespołu za plecami. Ekipa techniczna Williamsa skorygowała jednak tę sytuację na pierwszym pit-stopie, w którym przytrzymała Kubicę o kilka sekund dłużej niż zwykle i dzięki temu Russell wrócił na tor jako pierwszy. Polski kierowca nie dał mu jednak długo cieszyć się z tej przewagi, bo przy najbliższej okazji go zaatakował i wyprzedził, a następnie sukcesywnie powiększał przewagę. Nie dane mu było jednak ukończyć wyścigu przez młodym Brytyjczykiem, bo jego rodacy na kilka okrążeń przed końcem zmagań wezwali Kubicę dona dodatkowy pit-stop pod pretekstem rzekomego spadku ciśnienia w jednej z opon. Kubica przyjął polecenie z niedowierzaniem i zapewniał, że nie czuje żadnych zmian w zachowaniu auta, ostatecznie jednak podporządkował się decyzji zespołu i w efekcie ukończył Grand Prix Meksyku na ostatnim miejscu.