29 marca 2024

loader

ZAKSA rozbiła Jastrzębski Węgiel w Lidze Mistrzów

W miniona środę odbyły się dwa spotkania półfinałowe siatkarskiej Ligi Mistrzów. W pierwszym meczu zmierzyły się dwa polskie zespoły: broniąca trofeum Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle z Jastrzębskim Węglem, a w drugim dwa włoskie – Sir Sicoma Monini Perugia i finalista poprzedniej edycji Ligi Mistrzów CEV Itas Trentino. Wyniki tych spotkań zapowiadają powtórkę ubiegłorocznego finału.

Jeszcze przed półfinałowymi rozstrzygnięciami było wiadomo, iż finał obecnej edycji Ligi Mistrzów CEV na pewno będzie polsko-włoski, czyli pod tym względem dojdzie do powtórki z poprzedniego sezonu, w którym ekipa Grupy Azoty ZAKSY Kędzierzyn-Koźle triumfowała w rozgrywkach pokonując w decydującym meczu Itas Trentino. A po rozegranych w minioną środę pierwszych meczach półfinałowych zapowiada się na powtórkę.
Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle pierwszy mecz z Jastrzębskim Węglem rozegrała na wyjeździe i dość nieoczekiwanie rozgromiła ekipę aktualnego mistrza Polski 3:0 (25:20, 25:14, 25:19), co znacznie przybliżyło zespół trenera Gheorghe Cretu do drugiego z rzędu finału Ligi Mistrzów CEV. W rewanżu na własnym parkiecie obrońcom trofeum do wyeliminowania ekipy z Jastrzębia-Zdroju wystarczy wygrana w dwóch setach. Klęska Jastrzębskiego Węgla jest zaskoczeniem, bo ostatnio ekipa ZAKSY zanotowała w krajowej lidze serię słabszych występów i straciła prowadzenie w tabeli PlusLigi właśnie na rzecz jastrzębian. Warto jednak wspomnieć, że Jastrzębski Węgiel w ćwierćfinale Ligi Mistrzów pokonał włoskiego giganta Cucine Lube Civitanova.
Przed środowym starciem oba zespoły grały ze sobą trzy razy. W październiku ubiegłego roku Jastrzębski Węgiel wygrał 3:0 w meczu o Superpuchar, ale kędzierzynianie zrewanżowali się w PlusLidze i w finale Pucharu Polski – w obu spotkaniach wygrali po 3:0. Teraz czeka je seria trzech kolejnych potyczek – dwie w Lidze Mistrzów i rewanż w krajowej lidze, który prawdopodobnie przesądzi o tym, który zespół zajmie pierwsze miejsce w PlusLidze po zasadniczej części rozgrywek.
We włoskim półfinale faworytem środowego meczu był zespół Sir Sicoma Monini Perugia, którego trenerem jest nowy selekcjoner kadry Polski Serb Nikola Grbić, a liderem drużyny kubański gwiazdor biało-czerwonych Wilfredo Leon. Głównie dlatego, że w tym sezonie ekipa z Perugii potykała się z Itas Trentino sześć razy, wygrywając cztery spotkania.
Oba zespoły spotkały się też w fazie grupowej Ligi Mistrzów i oba spotkania wygrali podopieczni Nikoli Grbicia, na dodatek bez straty seta. Nic dziwnego, że byli murowanymi faworytami przed półfinałowymi potyczkami z Itas Trentino. Ale rywale nieoczekiwanie stawili skuteczny opór Leonowi i spółce. Zespół Sir Sicoma Monini Perugia przegrał u siebie 2:3 (23:25, 25:19, 23:25, 30:28, 12:15) i w rewanżu czeka go nie lada wyzwanie, żeby odrobić straty i wywalczyć awans do finału.

Jan T. Kowalski

Poprzedni

Świątek na tronie w podwójnej koronie

Następny

Szczęśliwy finał mission impossible